Arka Gdynia - Korona Kielce 4:1 (Formella 36', Szwoch 60' (k), Siemaszko 79, Hofbauer 90' - Micanski 40')

Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Przemysław Stolc, Adam Marciniak - Marcus da Silva (87' Miroslav Božok), Yannick Sambea (69' Antoni Łukasiewicz), 20. Dominik Hofbauer, Mateusz Szwoch, Dariusz Formella - Przemysław Trytko (76' Rafał Siemaszko)

Korona: Milan Borjan - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Bartosz Kwiecień, Rafał Grzelak - Jacek Kiełb, Mateusz Możdżeń, Vanja Marković (70' Marcin Cebula), Nabil Aankour (82' Maciej Górski), Miguel Palanca (83' Serhij Pyłypczuk) - Ilijan Micanski

Żółte kartki: Socha - Borjan
Widzów: 5213


Na zwycięstwo w Gdyni czekaliśmy długo – od 19 września i wygranej z Cracovią. W międzyczasie Arkowcy u siebie uzbierali zaledwie punkt. W tym roku musieli uznać wyższość Legii i Zagłębia. Z kolei podopieczni Macieja Bartoszka przyjechali do Gdyni jako jedna z najsłabszych drużyn ekstraklasy pod względem meczów na wyjeździe. Przed spotkaniem z Arką stracili w delegacjach aż 28 bramek, wygrali zaledwie dwa razy. Dlatego na mecz z Koroną czekaliśmy z nadzieją pomieszaną z niepewnością.

To goście pierwsi stworzyli sobie groźniejszą sytuację w piątkowym spotkaniu. Palanca dośrodkował wprost na głowę Możdżenia, ale pomocnik Korony uderzył słabo i Konrad Jałocha nie miał problemu z interwencją. W odpowiedzi Borjana próbował zaskoczyć Hofbauer. Austriak został obsłużony sprytnym podaniem przez Formellę, ale jego strzał zatrzymał debiutujący w barwach Korony bramkarz. Po tych dwóch próbach tempo spadło, a w poczynania obu drużyn wkradł się chaos. Z niego wyłoniła się kolejna sytuacja dla Arki. Po wstrzeleniu piłki przez Formellę bliski wepchnięcia jej do bramki gości był Przemysław Trytko. Cztery minuty później oglądaliśmy popis waleczności rozgrywającego dobry mecz Mateusza Szwocha. Pomocnik Arki odebrał piłkę Bartoszowi Kwietniowi i popędził z nią ku linii końcowej boiska. Na nic zdały się próby zatrzymania Szwocha przez lepiej zbudowanych Kwietnia i Grzelaka. Szwoch przedarł się przez dwójkę obrońców Korony i został powalony w polu karnym gości. Do rzutu karnego podszedł tradycyjnie Marcus da Silva, który do meczu z kielczanami wykorzystał wszystkie jedenastki. Tym razem uderzył jednak źle, i strzał wybronił Milan Borjan. Co się odwlecze, to nie uciecze. Najpierw Konrad Jałocha w świetnym stylu obronił groźne uderzenie z rzutu wolnego Możdżenia. Chwilę później podrażniony Marcus ograł z prawej strony dwóch zawodników Korony, zszedł do środka i podał do Trytki. Ten wypatrzył wbiegającego w pole karne Formellę, a wypożyczony z Lecha Poznań skrzydłowy zmieścił piłkę pod wybiegającym bramkarzem gości. To pierwszy gol strzelony przez żółto-niebieskich w tym roku. Niestety radość została zmącona bardzo szybko. Po rzucie rożnym dla Korony piłkę strącił Kwiecień i odbiła się ona niefortunnie od Dominika Hofbauera, spadając wprost pod nogi Ilijana Micanskiego, który nie mógł z takiego prezentu nie skorzystać. Po pierwszych czterdziestu pięciu minutach na tablicy widniał remis 1:1.

Do drugiej części meczu obie drużyny przystąpiły bez zmian. W 60. minucie Szwoch zagrał piłkę z głębi pola, nie sięgnął jej Kwiecień, i Marcus stanął oko w oko z Milanem Borjanem. Brazylijczyk był szybszy, a golkiper przyjezdnych musiał ratować się faulem. Tym razem do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Mateusz Szwoch, i precyzyjnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi rywali. Po objęciu prowadzenia Arka nieco się cofnęła, a większe zagrożenie zaczęli stwarzać goście. Strzał Rafała Grzelaka przed siebie odbił Jałocha, a sytuację wyjaśnił jeszcze Przemysław Stolc. W 79. minucie Arka przeprowadziła zmasowany atak na bramkę Korony. Najpierw Formella precyzyjnie dograł do Marcusa, a strzał pomocnika Arki został zablokowany. Piłka trafiła do Mateusza Szwocha, który przytomnie wyłożył ją nadbiegającemu Antoniemu Łukasiewiczowi. Strzał Admirała obronił Borjan. Futbolówka ponownie trafiła do Formelli, który z linii końcowej wstrzelił piłkę na 3. metr od bramki, a tam czyhał już niezawodny Rafał Siemaszko, który został wprowadzony z ławki rezerwowych trzy minuty wcześniej. To był 5. gol w sezonie napastnika Arki. Rozluźnieni żółto-niebiescy grali do końca i zdołali jeszcze podwyższyć prowadzenie. W doliczonym czasie gry Tadeusz Socha zagrał na prawo do Formelli, ten prostopadłym podaniem obsłużył Mateusza Szwocha. Strzał pomocnika obronił wychodzący z bramki Borjan, ale piłkę dostał Dominik Hofbauer i ze spokojem skierował ją do pustej bramki.

Arka rozegrała dobre spotkanie jako drużyna. Nie zabrakło woli walki i pracy na całym boisku przez 90. minut. Ożywienie wniosły zmiany dokonane przez Grzegorza Nicińskiego w wyjściowym składzie. Żółto-niebiescy sięgneli po wyczekiwane trzy punkty, zrównali się także punktami z Koroną, wyprzedzając rywali w tabeli i awansując na ósme miejsce. Mają także lepszy bilans bezpośrednich pojedynków z klubem z Kielc.

Przebudzenie Szwocha.

Mateusz Szwoch przez długi czas nie zachwycał, był krytykowany, ale w piątkowy wieczór pokazał się ze znakomitej strony. Wywalczył jeden rzut karny, drugi, wywalczony przez Marcusa po jego podaniu, wykorzystał. Maczał palce przy trzeciej i czwartej bramce dla Arki. Ale przede wszystkim imponował zawziętością, tak jak przy sytuacji z pierwszym karnym. Do 90. minuty biegał wściekle za piłkarzami Korony, nie odpuszczając nawet na moment. Takiego Szwocha chcielibyśmy oglądać w każdym meczu.

Formella znów strzela.

Dariusz Formella dał niezłe zmiany w meczach z Legią i Zagłębiem, choć mogła irytować jego momentami egoistyczna postawa. Tym niemniej wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Z Koroną też nie zaczął najlepiej, ale później się rozkręcił. Dobre wykończenie przy pierwszej bramce dla Arki, asysta przy trafieniu Siemaszki i udział w akcji na 4:1. Miejmy nadzieję, że Formella błyśnie w Arce na wiosnę, podobnie jak przed rokiem.

Młodzi ryglują

Gdy Przemysław Stolc pojawiał się na boisku we Wrocławiu w grudniu ubiegłego roku, wyglądało to bardziej na gest trenera, który dawał symboliczną szansę na zapisanie zawodnikowi paru minut w statystykach. Tymczasem pod nieobecność Krzysztofa Sobieraja, Stolc wskoczył do wyjściowego składu i zanotował dwa bardzo dobre występy, grając bez kompleksów i raz po raz wyjaśniając zagrożenie pod bramką Arki. Wtórował mu w meczu z Koroną Michał Marcjanik, który świetnie się ustawiał i kilkukrotnie także skutecznie czyścił piłki posyłane w okolice szesnastki żółto-niebieskich.

Napastnicy punktują

Rafał Siemaszko wszedł na boisko z ławki, a trzy minuty później cieszył się z 5. bramki w sezonie. Przemysław Trytko zanotował asystę przy golu Formelli i mocno się napracował, walcząc z obrońcami Korony. A zwłaszcza w pierwszej połowie nie miał łatwego zadania.