Ostatnie 3 ligowe mecze:

Polonia - Zagłębie Lubin 0:1

Ruch Chorzów - Polonia 2:0

Polonia - Lechia Gdańsk 0:1

 

Prawdopodobny skład:

Przyrowski - Mynar, Dziewicki, Jodłowiec, Telichowski - Sokołowski, Trałka, Sarvas, Mierzejewski - Kosmalski, Ivanovski

 

Nieobecni:

Jarosław Lato, Igor Kozioł - z pierwszym z nich rozwiązano już kontrakt, Kozioł zerwał więzadła i do końca rundy nie zagra, lecz prawdopodobnie czeka go to samo co Latę. "Dobrze poinformowani" mówią, że i on jakiś czas temu odwiedził potajemnie Wrocław. Ciekawe, że dopiero teraz, po ciężkiej kontuzji, sprawa ma ujrzeć światło dzienne. Nie nasze zabawki, nie nasza piaskownica, ale słowa Wojciechowskiego, że jakby Lato prezentował wyższą formę to by się zastanowił nad pozostawieniem go w klubie rzucają jaśniejsze światło na schemat myślenia właściciela Polonii.

 

Sytuacja przedmeczowa:

Niestabilna. Zarówno na korytarzach klubowych, w szatni jak i w środowisku kibiców Polonii nie dzieje się najlepiej. Ci ostatni najpierw odwołali pociąg specjalny do Gdyni, następnie poinformowali, że jadą autokarem, do zapełnienia którego zostało kilka miejsc, po czym... odwołali wyjazd autokarowy z powodu małej liczby chętnych i wzrostu kosztów podróży. Wojciechowski nie ograniczył się do oszczędności poprzez rozwiązanie kontraktu z Latą, ale także odciął zapowiedziane dofinansowanie dla kibiców z powodu rzekomych niecenzuralnych okrzyków na meczu z Zagłębiem. Widocznie kryzys zaczyna dotykać także warszawskiego dewelopera, o czym świadczyłoby również zatrudnienie Słowaka Duszana Radolskiego, a nie znacznie droższego Franciszka Smudę, z którym również były prowadzone rozmowy. Słowak wydawał się jednak idealnym kandydatem. To niezły trener, a dodatkowo ze swojej pracy w Grodzisku Wielkopolskim zna niektórych piłkarzy Polonii. Niestety teoria a praktyka często mają charakter rozbieżny i bilans Radolskiego przed meczem z Arką to: 2 mecze, 0 punktów, 0 strzelonych bramek. Atmosferę pogorszyły prasowe doniesienia, że Wojciechowski zamierza zrewidować system premiowania piłkarzy i ci mają dostać ostro po kieszeniach w przypadku kolejnych porażek. W polskich realiach tego typu podejście kończyło się niestety przeważnie fiaskiem, a zdemoralizowanym przez duże pieniądze piłkarzom wiele nie trzeba by się zjednoczyć przeciwko pracodawcy. Albo prezes JW Construction będzie jednym z pierwszym którym się uda "ustawić" piłkarzy albo szybko pozbędzie się akcji Polonii. Z pewnością postawa piłkarzy Czarnych Koszul w Gdyni da odpowiedź na to pytanie.

 

Taktyka:

 Duszan Radolsky to zwolennik klasycznego ustawienia 4-4-2. Pamiętamy duet napastników Rasiak-Niedzielan, gdy prowadził Dyskobolię, teraz próbuje podobnie, tyle że wykonawcy chyba nie z tej półki. W meczu z Zagłębiem drużyna z Warszawy nie stworzyła sobie praktycznie ani jednego dogodnej sytuacji z gry, a wszystko co niebezpiecznie pod bramką Ptaka działo się po centrach Laty i Sokołowskiego.

Najważniejsza zmiana to powrót do wyjściowego składu Tomasza Jodłowca, który musiał odcierpieć karę za czerwoną kartkę. Zapewne Radolsky wstawi go na środek obrony, przesuwając na prawą stronę kapitana zespołu - Radka Mynara. Jodłowiec to obecnie najlepszy piłkarz Czarnych Koszul, który nigdy nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu, do tego bywa bardzo groźny przy stałych fragmentach gry, które, co będziemy powtarzać, są najgroźniejszą bronią Polonii. Także Piotr Dziewcki oraz Błażej Telichowski umieją się znaleźć w polu karnym rywala i już w meczu z Zagłębiem byli blisko zdobycia bramki. Radolsky zdecydowanie nie podziela zdania kibiców Arki w sprawie "Telicha" i bardzo prawdopodobne, że w sobotę Błażej wybiegnie w pierwszym składzie Czarnych Koszul. Obrona Polonii z Jodłowcem w składzie prezentuje się bardzo solidnie i arkowców na pewno czeka wiele ciężkiej pracy by ją przechytrzyć.

Im głębiej w las, tym więcej drzew. I to dosłownie. Wydawać by się mogło, że tacy gracze jak Marcelo Sarvas, Łukasz Trałka czy Adrian Mierzejewski to gwarancja licznych i celych zagran do dwójki napastników, tymczasem Zagłębie Smudy, a wcześniej Ruch dali przykład jak łatwo można obecnie zniwelować wszelkie zagrożenie z ich strony. Sarvas i Trałka to gracze delikatni, nieźli technicznie, ale unikający twardej walki. Dotychczas bilansował to Igor Kozioł, lecz pod jego nieobecność w kadrze Polonii brak jest typowego "przecinaka" jak Świerczewski w Zagłębiu, Scherfchen w Ruchu czy Mrowiec w Arce. Były zawodnik Hearts z pewnością dostanie od trenera Pasieki podobne zadanie jak w Sosnowcu, gdzie wystarczyło mu 60 minut by kompletnie obrzydzić grę Golińskiemu. Tym razem zadanie trudniejsze, bo Sarvas jest dużo bardziej ruchliwy i dynamiczny, ale wierzymy, że strzelec najładniejszego samobója sezonu sobie z tym poradzi.

"Królestwo za napastnika" tak mógłby wykrzyknąć Radolsky, który ma w ataku kłopot bogactwa, tylko że to waluta niewymienalna na bramki. Ivanovski gra od dłuższego czasu z łatką napastnika "za kilkaset tysięcy euro", Chałbiński swoje strzeleckie umiejętności zostawił w Lubinie, a dla Kosmalskiego próg kilku bramek w sezonie zawsze był barierą nie do przejścia. Napastnicy Polonii w meczu z Zagłębiem razili statycznością,  nie decydowali się na indywidualne pojedynki i nie wydaje nam się, żeby groźby z "góry" miały to nagle odmienić. Polonii brak jest w przednich formacjach świeżej krwi, coś na wzór Marcelo Sarvasa, który po przyjściu do drużyny dał jej dużo nowej jakości, tyle że ostatnio i on wtopił się w tłum przeciętnych graczy.

 

Mocny punkt:

Stałe fragmenty gry - brak Laty to w tym względzie duże osłabienie, ale w Polonii jest co najmniej czterech piłkarzy, którzy świetnie grają głową i muszą być indywidualnie kryci. Zagłębie miało dużo szczęścia, bo to po mocnych dośrodkowaniach na przedpole Kosmalski nie trafił z dwóch metrów, a Dziewicki i Telichowski minimalnie chybili. Tego dnia arkowców nie może zawieść koncentracja.

 

Słaby punkt:

Atmosfera w drużynie - rozstanie z Latą, plotki o odejściu Kozioła i o redukcji premii na pewno działają na wyobraźnię. Czy  wszyscy poloniści będą tego dnia chcieli zostawić zdrowie na boisku i dadzą z siebie wszystko? Znając polskie realia - wątpimy.