Wyjazd do Hamburga

W myśl zasady kuj żelazo póki gorące, opiszę to co działo się w Hamburgu. Panie i Panowie był to pierwszy zagraniczny wyjazd na Arkę i Ci co nie byli, niech żałują!


Dla ludzi z Półwyspu i okolic wyjazd zaczął się we Władysławowie, gdzie około 20:30 podjeżdża autokar. Pakujemy się i ruszamy do Gdyni, gdzie czeka już reszta wyjazdowiczów. Gdy wszyscy są gotowi, ruszamy w drogę. W trakcie podróży umilamy sobie czas okazyjnymi przyśpiewkami, róznymi napojami i bardzo specyficznymi dowcipami jednego z kibiców ;) Przy okazji wychodzi na jaw, że dla jednego z uczestników jest to pierwszy wyjazd na Arkę, więc odbyło się także pasowanie. Droga mija bardzo szybko, w międzyczasie mamy dwa 2-minutowe postoje i jeden dłuższy w Kołbaskowie na szamę i wymianę waluty. Po przekroczeniu granicy wjeżdżamy na autostradę i tam już wszystko poszło błyskawicznie. Pod hostelem meldujemy się dokładnie o 8.00. Ale niestety okazuje się, że u nich doba zaczyna się od 14.00. Dostajemy dwa pokoje, w których zostawiamy bagaże i czekamy na przydział. Na szczęście nie trwa to tak długo jak myśleliśmy i już koło południa wszyscy są rozlokowani. W międzyczasie dochodzi do kilku zabawnych sytuacji. Przekonaliśmy się jaki ten świat mały. Pani w recepcji, z którą jeden z kibiców przeprowadzał po niemiecku zawiłe konwersacje dotyczące ulokowania była... Polką. Ale to nic w porównaniu z kierowniczką hostelu, którą okazała się szwagierką trenera Dziubińskiego.

Po rozlokowaniu wyjazdowiczów cześć osób udaje się na miasto, ale większość postanawia odespać trudy podróży. Około 15.00 zaczynamy się zbierać i ruszamy pod Hallenfussball, niestety ktoś wprowadził GPS w błąd i lądujemy pod stadionem HSV, czyli praktycznie z drugiej strony miasta. No i zrobiło się trochę nerwowo, na szczęście w miarę szybko przemieściliśmy się pod właściwą halę. Wysiadka i głośnym Arka Gdynia dajemy wszystkim znać, że przyjechaliśmy. Pod halą dołączają do Nas emigranci. Wokoło jak i na samej hali pełno policji. Po chwili wszyscy meldujemy się na sektorze w liczbie około 100 osób, gdzie odśpiewujemy dwie przyśpiewki. Chwila przerwy i jedziemy na pełnej kurwie, nikt się tam nie oszczędzał. Nie po to jechaliśmy tyle kilometrów, żeby sobie przyjechać i w ciszy mecz oglądać. Wszystkie filmiki będą na stronie Arka-TV. Mecz przegrywamy 2:3 i przerwa. Do następnego meczu sporo czasu, więc raczymy się piwkiem sprzedawanym na hali. Zimne i gaszące pragnienie, to tyle pozytywów tego napoju. Niemniej po takiej kuracji nabieramy bardziej luźnego podejścia i doping w drugim meczu to miazga! Wygrywamy 4:2 i zbieramy się z hali.

 

sektor

foto: Kasia

Kilka słów o gospodarzach, czyli St. Pauli. Było ich około 700 osób, wszyscy ubrani na biało. Doping mieli przedni, ŚPIEWALI głośno i wyraźnie. Melodyjne piosenki szybko wpadały w ucho. Niestety, St. Pauli to lewacy, machali flagą antify i z Che-fujarą. Pod koniec naszego meczu wywieszają transparent "Wykopmy rasizm ze stadionów", po czym zapanowało zdziwienie, ale po chwili poleciała już riposta Arka Gdynia Kokaina. Wychodzimy z hali i udajemy sie na U-BAHN, wysiadamy na dworcu głównym i ruszamy do hostelu. Część osób wybiera się na grube balety, o których pewnie nigdy nie zapomną.

Dzień następny rozpoczynamy od śniadanka, po którym ruszamy na Halę. Piwko i śmigamy na sektor. Cały mecz jedziemy z konkretnym dopingiem, czego zwieńczeniem była ciuchcia między sektorami. Widać taka forma zabawy spodobała się zebranym, bo cała hala przyklaskiwała nam w rytm Siala lalalalala Arka Gdynia. Co do meczu. Nasze gwiazdy popisują się kolejnym wyczynem i z 6:2 robi się remis po 6. Tym samym odpadamy z turnieju. Pada hasło wracamy i cała ekipa rusza do wyjścia. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie przed wejściem razem z flagą Ejsmond Park i czterema racami. Po czym, żegnamy się z emigrantami i wracamy do autokaru. Żegnamy Hamburg z przekonaniem o dobrze wykonanym zadaniu. Po drodze jeszcze postój na autostradzie i dłuższy w Kołbaskowie. W Gdyni jesteśmy po 2.00 w nocy.

 

 

Arka Gdynia on tour Hamburg

foto: Kasia

Jeśli można pokusić się o jakieś podsumowanie, to był to zdecydowanie najlepszy wyjazd na jakim miałem okazję być. Pod wszystkimi względami. Atmosfera wyśmienita, ludzie na wyjeździe zajebiści! Oby wszystkie wyjazdy na Arce były zorganizowane jak ten. Kibice St. Pauli byli do nas neutralnie nastawieni, ale mówili, że są pod ogromnym wrażeniem atmosfery jaką stworzyliśmy.

Oczywiście pozdrawiamy kolegę "kelnera", który był jedną z ważniejszych postaci tego wyjazdu.


Do zobaczenia na kibicowskim szlaku

i Arka Gdynia!

Borek