Patrząc na nasze statystyki, trzeba z dumą przyznać, że ten sezon był dla nas rekordowy, pod względem liczb wyjazdowych. Przypomnijmy sobie pokrótce co, gdzie i w jakich liczbach.

Lechia - ArkaPrzez „rewelacje degradacyjne” znowu nie było wiadomo kiedy zacznie się liga. Nie było pewne czy pierwsze kolejki nie zostaną przełożone, czy zagramy zgodnie z planem. Ale do tego już w Polsce przywykliśmy, więc nie ma narzekania. W końcu się zaczęło i to od razu bardzo gorąco, bo w lipcu i do tego za granicą. Na szczęście jesteśmy w Schengen, więc obeszło się bez przymusowych paszportów. Kolejka przed Arkowcem mała na pewno nie była, ale czemu tu się dziwić – graliśmy z Lechią. Nie były to derby, które przyprawiały nas o gorączkę, gdyż trzy miesiące wcześniej gościliśmy już na T29. I jak się spodziewaliśmy, nic ciekawego się nie wydarzyło.

 

Po dwutygodniowej przerwie jechaliśmy do Chorzowa. I to było największe rozczarowanie rundy, jak i całego sezonu. Na mecz zRuch - Arka fot.niebiescy.pl Ruchem wybraliśmy się w 50 osób, z czego połowa to Tczewiacy. Ale było bardzo śmiesznie. W Katowicach meldujemy się przed południem, więc do meczu sporo czasu. Wsiedliśmy więc w autobusy i... przez Chorzów udaliśmy się do Bytomia. Pozdrowienia dla dwóch dzielnych policjantów, którzy chcieli nam tego zabronić ;) Gdy mecz się już skończył, miała miejsce inna ciekawa historia, czyli „przywłaszczenie” sobie przez nas autokaru piłkarzy, co nie umknęło gazetom. Faktem jest, że Andrzej Czyżniewski wiedząc, że nie mamy jak zdążyć na pociąg, zaoferował nam pomoc w postaci podwózki.

 

Zagłębie Lubin - ArkaPrzeplatając dobry wyjazd ze słabym, nadszedł czas na Lubin. Dawno nie pokazaliśmy się na Dolnym Śląsku w dobrej liczbie, dlatego trzeba było się na Zagłębie zorganizować na prawdę dobrze. Tak też się stało. Wiele autokarów przyjechało odwiedzić naszą zgodę i nowy lubiński stadion, Dialog Arena. Tutaj godnym wspomnienia jest wspaniała gościna na bocznych boiskach, przy okazji której rozegrany został turniej kibiców Zagłębia. Wystąpiliśmy w nim i dzięki gościnności gospodarzy oraz umiejętnościom gry w piłkę, udało nam się zwyciężyć. Dobrą grę zaprezentowali również nasi piłkarze, którzy w końcu wygrali na wyjeździe, a nasza zabawa na sektorze i doping śniły się długo po nocach. Warto było być wśród 450 Śledzi, których wspomógł tego dnia Górnik Wałbrzych w pół setki.

 

Cracovia - Arka fot.wikipasy.plW Sosnowcu graliśmy z Cracovią. Pojechało nas tam ok. 300 osób, Cracovii było ponad tysiąc. W pamięci zapadł mi fantastyczny doping Cracovii dla... Arki. Próbowaliśmy się odwdzięczyć tym samym, ale Cracovia była tego dnia wyraźnie lepsza i to zółto-niebiescy mieli tego dnia lepszy doping ;)

 

Polonia Bytom - Arka Tak się ułożyło, że pod rząd graliśmy z trzema naszymi wspaniałymi zgodami. Ponowny przejazd przez całą Polskę zakończył się w Bytomiu. Kolejny raz stawiliśmy się w ponad 300 osób i kolejny raz piekielnie dobrze nas ugoszczono. Niestety w związku z tym, wielu ludzi na stadion nie dotarło, a niektórzy zamiast dopingować, spokojnie odpoczywali śpiąc na tylnych ławkach. W końcu kilka godzin w Bytomiu może niejednego człowieka wykończyć, a pogoda tego dnia sprzyjała.

 

Pierwszy i ostatni raz w tym sezonie jechaliśmy na wyjazd "specjalem". Pierwszy, bo nie było innego połączeniaKorona Kielce - Arka, ostatni, bo cenaodstraszająca. Ale w takim pociągu zabawa jest za to przednia. We własnym gronie, nie przeszkadzając nikomu dotarliśmy do Kielc, gdzie graliśmy z miejscową Koroną. Obie ekipy zamiast dopingować, skupiły się bardziej na wymianie "uprzejmości", co jak widać wlało wiarę w piłkarzy, którym wyjątkowo udało się wygrać. Z nami na sektorze KSZO i Cracovia w podobnych liczbach oscylujących koło 50, więc łącznie było nas ok. 500.

 

GKS Bełchatów - ArkaDłuższa przerwa pozwoliła nam ponownie zebrać siły do wojaży, więc udaliśmy się do Bełchatowa. Dużo problemów sprawiali konduktorzy i policja, jednak dojechaliśmy do Piotrkowa, skąd zabrały nas autokary. Przed stadionem też kłopoty, tym razem z flagą. Wszystkie te przeciwności jednak pokonaliśmy i w ok. 250 osób stanęliśmy za płotem, oddzielającym nas od murawy. Nic szczególnego na tym wyjeździe jednak się nie działo.

 

Co zraziło jednak Arkowców do wyjazdu na Piasta? Wiadomo, że przeciwnik mało interesującPiast Gliwice - Arkay, do tego mecz w Wodzisławiu, ale grała tam Arka! Jasne okazało się to jednak tylko dla 17 osób, które za nic miały te minusy. Jeszcze mniejszymi grupkami dotarliśmy na miejsce. Najlepiej chyba miała ta grupa, która otarła się o naszą południową granicę i kilka godzin spędziła w Ostrawie. Czeskie piwka, ładna pogoda i sobotnie przedpołudnie spędzone w wyśmienity sposób. Można sobie wyobrazić, że tego dnia nie imponowaliśmy dopingiem, ale ważne że tam byliśmy.

 

Ostatni w 2009 roku mecz wyjazdowy odbył się w Warszawie. Jako, że stadion Legii w remoncie, oficjalnie na meczu nas nie było, ale mimo to weszliśmy na mecz w 4 osoby. Na sektorze gospodarzy nuda, bo protest anty-iti. Faktycznie, ochrona w stolicy straszna. Podejść do płotu nawet nie można było. Cudem zmieniliśmy miejsce pod koniec meczu i zaraz po gwizdku krzyknęliśmy kilka razy „Arka Gdynia”, zaznaczając naszą obecność. Jak widać, nawet z Legią można się dogadać.

 

Polonia Warszawa - Arkao Warszawy pojechaliśmy raz jeszcze, ale to już w rundzie wiosennej, pod koniec marca.

Tym razem na Konwiktorską. Polonia prezentuje się słabo, my pamiętamy z tego dnia przede wszystkim powrót do domu. Takiej imprezy u nas na wyjeździe nie było od dawna. Tańce na ulicy, śpiewy, melanż trwał. A wszystko dlatego, że w drodze do stolicy pełna kultura, nawet rozmowy się nie kleiły, gdyż plotka głosiła, że alkomaty na Polonii są podkręcone. Przed tym wyjazdem uruchomiliśmy nowy system rozprowadzania biletów. Zapisy przeprowadzane są na dzielnicach i w FC, a dopiero potem listy przekazywane są do „centrali”.

 

Trudno było poprawić rekord wyjazdowy z zeszłego sezonu, kiedy to prawie dwa tysiące ludzi pojechało do Poznania.Lech Poznań - Arka fot.fotofanatics.eu Remont stadionu sprawił, że od Lecha dostaliśmy 500 biletów, więc oczywiste było, iż nie powtórzymy wyniku sprzed roku. W stolicy Wielkopolski dopingowaliśmy Arkę w niecałe 700 osób, więc narzekać nie ma co. Trudno było jednak się przebić z dopingiem, gdyż siedzieliśmy piętro wyżej, niż usytuowany jest młyn Lecha. Wyjazd raczej bez atrakcji.

 

W tej rundzie mieliśmy ledwie cztery oficjalne wyjazdy, ale nie omieszkaliśmy w 10 osób stawić się także w Białymstoku, gdzie zasiedliśmy na sektorach Jagiellonii, z którą byliśmy umówieni. Na samym meczu nie było nic godnego odnotowania, lecz podczas powrotu - owszem. Najpierw problemy z psiarnią, a później na pierwszej stacji za miastem spotkaliśmy autokar... piłkarzy, w którym obecny był jednak tylko kierowca, no i wielce szanowany i lubiany kierownik zespołu, Paweł Bednarczyk. Ku naszemu zdziwieniu, po kolejnej przegranej Arki, obiektem zainteresowania ów człowieka były alkohole z wyższej półki. Na pytania odpowiadać nie chciał, więc pojechaliśmy odwiedzić piłkarzy. Rozmowa się odbyła, chyba zrozumieli w czym rzecz.

 

Najdłuższy wyjazd w sezonie to zawsze ten do Wodzisławia Śląskiego. W tym roku nareszcie potrafiliśmy się zmobilizować, żeby przejechać całą Polskę i być z Arką w tej trudnej chwili, jaką niewątpliwie była walka o utrzymanie. Ok. 200 osób z Gdyni zameldowało się w sektorze gości, który był jeszcze bardziej zapełniony dzięki 150 osobom z Polonii Bytom, na których zawsze możemy liczyć podczas meczów rozgrywanych na Śląsku. Niestety, znowu przegraliśmy.

 

Śląsk Wrocław - Arka fot.wroclawianie.infoOstatni wyjazd sezonu to mecz ze Śląskiem. W tym dniu miało się okazać czy pozostaniemy w lidze. Cały Wrocław był temu przeciwny . I mimo tego, że mecz przegraliśmy (choć Śląsk o nic nie walczył), w lidze pozostaliśmy. Tylko dzięki Cracovii. Prawdziwi przyjaciele ;) Na sektorze zaprezentowaliśmy się w jednolitych, czarnych koszulkach, nawiązujących na śmierci Mariego. Nas ponad 400+Górnik i Zagłębie. Podczas powrotu 4-godzinną przerwę mieliśmy w Poznaniu, gdzie Lech świętował zdobycie Mistrzostwa Polski. Atmosfera na rynku nie do opisania. Ale i my cieszyliśmy się, bo w nowym sezonie znowu grać będziemy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

 

Tak jak zauważyłem na początku, ten sezon okazał się być rekordowy pod względem ilości Arkowców na wyjazdach. Nasza średnia liczba ludzi na wyjeździe to ok. 340 osób. Warto też pamiętać, że prawie zawsze zmuszeni jesteśmy do jazdy przez całą Polskę, żeby być z naszą Arką.

Dziękujemy wszystkim, którzy swój wolny czas spędzali pokonując liczne kilometry i dopingując żółto-niebieskich podczas walki o ligowe punkty. Oby nowy sezon był równie dobry pod tym względem, a nawet lepszy!