Do pięciu razy sztuka

 

Jak ten czas leci. Niedawno cieszyliśmy się na pierwsze po latach drugoligowe derby, a tymczasem przed nami już piąta konfrontacja z Lechią po powrocie do Ekstraklasy. Niestety, nasza drużyna nas nie rozpieszcza i jak pamiętamy poprzednie 4 spotkania z ekipą z Traugutta zakończyliśmy bez zdobyczy punktowych. Marne to pocieszenie, że w żadnym z tych spotkań nie byliśmy słabsi, a jednobramkowe porażki były efektem nie tylko słabej gry ale też w dużej mierze braku szczęścia oraz skuteczności.

Tak więc tym razem jedziemy po pierwszą ekstraklasową zdobycz z Lechią w XXI wieku. Łatwo nie będzie, bo to pierwsze derby, w którym mamy zdecydowanego faworyta i tym faworytem nie jest Arka. Nasz zespół jest w fazie permanentnej przebudowy, tabuny piłkarzy odchodzą, inni zajmują ich miejsce, a za miedzą postawiono na stopniowy rozwój i wymianę słabszych ogniw na lepsze. Żaden z kluczowych zawodników dziewiątego w tabeli zespołu minionego sezonu go nie opuścił, natomiast ci którzy doszli znacząco podnieśli wartość drużyny.

Lechia gra systemem który pewnie nie jeden z nas wspomina z rozrzewnieniem, bo w systemie 4-3-3 w sezonie 2006/2007 graliśmy widowiskową i skuteczną piłkę. Teraz widowiskową i skuteczną piłkę grają nasi odwieczni rywale. 13 zdobytych goli przy naszych czterech - to musi robić wrażenie.

I jak tu być optymistą? No cóż, w piłce nie zawsze wygrywają faworyci, a Arka potrafi grać z teoretycznie lepszymi od siebie w tym sezonie. Zrobiliśmy już 5 punktów na trzech kandydatach do tytułu - Jagiellonii, Lechu i Polonii Warszawa, nie tracąc w tych meczach gola, natomiast przegraliśmy z zespołami zdecydowanie w naszym zasięgu - Zagłębiem Lubin i Cracovią.

Na pewno problemem nr 1 tego sezonu jest mała ilość zdobywanych goli. Wydaje się, że zespół lepiej czuje się w ustawieniu 1-4-1-4-1, do którego mamy piłkarzy odpowiednich, w przeciwieństwie do ustawienia 1-4-4-2, w którym gramy od spotkania z Widzewem i zdobyliśmy w nim zaledwie 2 gole w pięciu meczach (nie licząc dogrywki w Ostrowcu). Ofiarą zmiany systemu stał się Filip Burkhardt, piłkarz który nie zasługuje na to, aby siedzieć na ławce. Napastnicy spisują się kiepsko, boczni pomocnicy słabo - duet Bożok - Burkhardt w środku pomocy to mógłby być nasz atut. Warto też przypomnieć, że Tadas Labukas oba gole zdobył grając na boku pomocy i to on powinien zagrać na prawej stronie, a Mirko Ivanowski jako jedyny napastnik poszukać pierwszego gola dla Arki w Ekstraklasie. Myślę, że powrót do ustawienia z końca zeszłego i początku obecnego sezonu daje większą szansę na korzystny wynik w Gdańsku.

Jednego możemy być pewni - naszym piłkarzom nie zabraknie ambicji. Jeżeli nie zabraknie też szczęścia to przed kolejnym spotkaniem derbowym na naszym nowym stadionie nie będzie trzeba modyfikować popularnego przysłowia po raz kolejny. Czego sobie i wszystkim kibicom Arki życzę.

 

stazy