Górnik Zabrze - Korona Kielce 2:1 (piątek, 20:00) - Równolegle z naszym meczem toczył się bój w Zabrzu. Wynik świadczy o tym, że Koronie ostatnio na wyjazdach nie idzie natomiast gospodarze skutecznie otrząsneli się po dotkliwej porażce w miniony weekend we Wrocławiu. Pierwsza połowa nie zachwyciła, a jedyna bramka tej odsłony padła po błędzie bramkarza. Strzał Dancha Cierzniak sparował prosto pod nogi Zahorskiego, który nie miał problemów ze strzeleniem bramki. Przez większą część drugiej połowy obraz gry się nie zmienił, a Górnik zdołał podwyższyć swoje prowadzenie w 70. minucie po kapitalnej zespołowej akcji. Piłkę, po wymianie kilku szybkich podań, ostatecznie otrzymał wbiegający w pole karne Bębenek, który zamiast strzelać bardzo inteligentnie odegrał do Sikorskiego, a ten strzelił do niemal pustej bramki. Od tego momentu zaatakowali goście, których tego dnia było jedynie stać na trafienie Stano w 89. minucie. Obrońca Korony niczym rasowy snajper pięknie trafił z woleja po dośrodkowaniu Ediego. Górnik po tym zwycięstwie awansuje o jedną pozycję, Korona ląduje tuż za podium.

 

Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 2:1 (sobota, 14:45) - Śląsk kontynuuje swoją passę zwycięstw, tym razem kosztem Ruchu. Gospodarze ponownie rozegrali bardzo dobry mecz, choć do przerwy było 0:0. W drugiej odsłonie wszystkie trzy bramki padły pośrednio (w przypadku Śląska) lub bezpośrednio (w przypadku Ruchu) z rzutów wolnych. W zespole gospodarzy oba te stałe fragmenty wykonywane były tradycyjnie przez Milę. Najpierw w 63. minucie głową jego dośrodkowanie przedłużył Grzyb i piłka... wpadła do siatki. 8 minut po tym samobóju Mila ponownie dośrodkował z podobnego miejsca, tym razem lot piłki głową przedłużył Gikiewicz, a będący w tym momencie na pozycji spalonej Celeban trafia między nogami bramkarza gości. Jedyną bramkę dla gości w 79. minucie strzelił Komac po mocnym strzale z rzutu wolnego. Gospodarze pną się w górę tabeli, po tym zwycięstwie awans na 9. miejsce, a Ruch spada na 13. miejsce.

Kibice Ruchu nie wykorzystują w pełni puli przyznanych im biletów i przy Oporowskiej melduje się ich około 280 (20 nie dostaje się na sektor).


Lechia Gdańsk - Widzew Łódź 3:1 (sobota, 16:00) - Debiut Czesława Michniewicza pechowy, Widzew przegrywa mimo przynajmniej przyzwoitej gry, zwłaszcza w pierwszej połowie. W drugiej do głosu doszli miejscowi i ostatecznie mecz zakończył się ich zwycięstwem. Strzelanie zaczęło się dopiero w drugiej połowie. Najpierw w 67. minucie będący na pozycji spalonej Buzała wyłożył piłkę Lukjanovsowi, który po nodze Lisowskiego trafia do bramki. Na odpowiedź Widzewa nie trzeba było długo czekać, bowiem już trzy minuty później wyrównał Kuklis, asystował Sernas. Gospodarze ponownie na prowadzenie wyszli zaledwie 2 minuty później kiedy Buzała pewnie wykończył akcję Buvala. Zwycięstwo miejscowych w trzeciej minucie doliczonego czasu gry przypieczętował Wiśniewski, który otrzymawszy podanie od Kaczmarka minął bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Pozycje obu drużyn w tabeli bez zmian.

Kibice Widzewa zgodnie z oczekiwaniami szczelnie wypełniają sektor gości w Gdańsku przy licznym wsparciu swoich FC z Grudziądza i Kwidzyna.


Lech Poznań - Polonia Bytom 1:0 (sobota, 17:00) - Mecz naszych zgód, w którym Kolejorz odnosi skromne zwycięstwo. Jedyna bramka spotkania padła w 6. minucie. Podobnie jak w innych spotkaniach meczach kolejki swój duży udział w golu miał bramkarz, w tym przypadku błąd popełnił Gąsiński, który nie złapał odbitej przez siebie piłki. W odpowiednim miejscu znalazł się Rudnevs, który skutecznie ten klops wykorzystał. Później Lech grał tak jakby miał już kilkubramkowe prowadzenie i nie wykazywał większej chęci do przeszkadzania rywalom z Bytomia gdy Ci tworzyli akcje. A Polonia tych akcji troche stworzyła (głównie w drugiej połowie) i momentami była bardzo blisko wyrównania. Najdogodniejszą okazję stworzył Hricko, który w 71. minucie kropnął z 30 metrów i trafił w poprzeczkę. Gospodarzom jednak udało się dowieźć korzystny wynik do końca spotkania i zainkasowali kolejne, ważne 3 punkty. Lech tym zwycięstwem awansuje na 10. miejsce w tabeli, z kolei Polonia spada na 11. miejsce.

Ponownie bardzo dobry wynik naszych braci z Bytomia na wyjeździe. Na sektorze gości przy Bułgarskiej zasiadło 1217 kibiców, w tym 74 z Odry Opole i 6 Arkowców.


Jagiellonia Białystok - Cracovia 4:2 (sobota, 19:15) - Wielkie emocje i mecz na wysokim poziomie (jak na polskie normy) w Białymstoku. Skazywana na pożarcie Cracovia zmuszona była do gonienia wyniku i gdyby Ntibazonkiza wykorzystał wszystkie swoje okazje, to Pasy niekoniecznie wracałyby z Podlasia na tarczy. Pierwsza połowa przebiegała zgodnie z oczekiwaniami i wszystko wskazywało na pewne, wysokie zwycięstwo gospodarzy. W 19. minucie po podaniu Burkhardta fantastycznym strzałem z pierwszej piłki popisuje się Grosicki (piłka ląduje w siatce tuż przy słupku). Na sześć minut przed końcem pierwszej odsłony jeszcze efektowniej zaasystował Burkhardt, a bramkę strzelił ponownie Grosicki. Gospodarze schodzili do szatni z trzybramkowym prowadzeniem, bowiem w 42. minucie Frankowski sprytnie zagrał do Kupisza, a ten trafił do pustej bramki. W drugiej połowie Cracovia wzięła się do roboty, już w 48. minucie Ntibazonkiza mocnym i efektownym strzałem z 25 metrów zmniejsza straty na 3:1. W 63. minucie swoją bramkę w tym spotkaniu zdobył dwukrotny asystent, czyli Burkhardt. Jego strzał odbił się od nogi Kosanovicia i piłka wpadła do bramki obok zmylonego Cabaja. Pasy stać było jedynie na bramkę honorową w 72. minucie. Ponownie strzelcem się okazał Ntibazonkiza i ponownie oddał strzał nie do obrony. Ten sam piłkarz miał jeszcze dwie bardzo dogodne okazje do strzelenia bramki (w pierwszym przypadku spudłował z 5 metrów do pustej bramki, w drugim niewiele się pomylił strzelając z dystansu). Pozycje obu drużyn po tym meczu nie ulegają zmianie, Jagiellonia umacnia się na czele zostając tym samym mistrzem jesieni, natomiast Pasy niestety wciąż z zaledwie 5 punktami w 14. spotkaniach zajmują ostatnią pozycję.


Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0 (niedziela, 14:45) - Bardzo słaby mecz w Krakowie, w którym zwycięstwo gospodarze 'wydarli' gościom w samej końcowce. Mecz zdecydowanie na remis, Wisła nie była w stanie poradzić sobie z dobrze zorganizowanym w destrukcji zespołem Miedziowych. Niestety bezpośrednią przyczyną utraty gola przez naszych braci był niefortunny kiks Horvatha, który w 88. minucie bezlitośnie wykorzystał Kirm pakując piłke z lewej nogi do siatki przy prawym słupku. Tym zwycięstwem Wisła awansuje na pozycję wicelidera Ekstraklasy, a Zagłębie spada o dwie pozycje.

 

GKS Bełchatów - Polonia Warszawa 3:2 (niedziela, 17:15) - Zespół z Bełchatowa bardzo szybko objął prowadzenie w tym spotkaniu, bo już po sześciu minutach prowadził 2:0. Obie bramki strzelił Nowak, najpierw w 4. minucie główką po fatalnym błędzie Gliwy. Dwie minuty później dobił strzał Gola, który wylądował na słupku. Do przerwy zasłużenie prowadzenie GKSu, a Polonia nie wykazywała woli walki o korzystny wynik. W drugiej połowie jednak zespół z Warszawy się obudził, a na zniwelowanie dwubramkowej straty potrzebowali zaledwie 7 minut. Najpierw Gołębiewski w 56. minucie wykorzystał asystę Sobiecha i strzelił obok bezradnego Sapeli. W 63. minucie ponowna akcja tego samego duetu i łatwe wykończenie akcji przez Gołębiewskiego do pustej bramki doprowadziło do remisu. W tym momencie mogłoby się wydawać, że inicjatywa należała do gości i pójdą za ciosem, lecz w 71. sam na sam z bramkarzem wyszedł... oczywiście Nowak i został sfaulowany przez Jodłowca, który za to wejście otrzymał czerwoną kartkę. Wynik pewnym strzałem z karnego na 3:2 ustala bohater spotkania, czyli Dawid Nowak. Bełchatów inkasuje 3 punkty, ale pozostaje na piątym miejscu w tabeli. Polonia po porażce spada o jedną pozycję.

Kibiców Polonii Warszawa na ten mecz wybrało się około 200, w tym 20 osobowe wsparcie Sandecji.

 

Jedenastka kolejki:

Norbert Witkowski - Adam Danch, Piotr Celeban, Osman Chavez - Kamil Grosicki, Marcin Burkhardt, Mariusz Przybylski, Saidi Ntibazonkiza, Maciej Małkowski - Dawid Nowak, Daniel Gołębiewski


Nasz najbliższy rywal:

Przed przyjściem Oresta Lenczyka, Śląsk wydawał się rywalem stosunkowo łatwym do ogrania, zwłaszcza w Gdyni. Teraz sytuacja jest zupełnie inna, ekipa z Wrocławia na fali zwycięstw przyjedzie do nas po trzy punkty. Nam pozostaje zaprezentować piłkę taką, a nawet lepszą niż w meczu z Koroną i dobrze ustawiać się do stałych fragmentów bitych przez Milę. Trzeba będzie też uważać na Celebana, który ostatnio jest w wyśmienitej formie oraz nie zlekceważyć bramkostrzelnego Sotirovica.