Czesław Michniewicz w roli trenera Arki debiutował 10 sierpnia 2008 roku w zremisowanym 1:1 meczu z Jagiellonią Białystok. Aż do ostatniego, przegranego 0:3 meczu z Łódzkim KS poprowadził żółto-niebieskich w 33 spotkaniach (23 w lidze, 2 Pucharu Polski i 8 w Pucharze Ekstraklasy). Bilans ligowy trenera Michniewicza w Arce to: 6 zwycięstw, 7 remisów i 10 porażek, w tym niechlubna passa 5 przegranych z rzędu. Tymi słowami trener przywitał się z Arką:

My nie mamy pieniędzy na transfery, nie płacimy wielkich gaż. Zatrudniamy piłkarzy z kartą na ręku, którym oferujemy grę w Ekstraklasie, wspaniałe miasto do życia i fantastycznych kibiców.

Pod jego wodzą Arka fantastycznie rozpoczęła sezon, była nawet przez moment liderem tabeli, lecz od porażki 0:4 z Wisłą i przegranych derbów, rozpoczął się powolny regres, który doprowadził do rozstania Michniewicza z Arką 10 kwietnia 2009 roku po beznadziejnym meczu w Łodzi. Tymi słowami trener pożegnał się z Arką:

Wiele razy zastrzegałem, że nie chcę prowadzić klubu z mojego miasta, ale w końcu dałem się skusić. To był błąd, moja życiowa porażka. W tej chwili najważniejsze jest to, żeby Arka się utrzymała.

Od tego czasu minęły prawie dwa lata, o Michniewiczu-trenerze mało kto już w Gdyni pamięta, lecz on, jak sam twierdzi,  nie zapomniał o Arce i jej wciąż kibicuje, chociażby przez pryzmat tego, że w jednej z drużyn młodzieżowych gra jego syn:

Kibicuję Arce, bo to drużyna z mojego miasta, w której kiedyś pracowałem. Ale najbardziej kibicuję Arce z rocznika 2001, bo tam gra mój syn. Przed sobotnim spotkaniem odbędzie się przedmecz z udziałem młodzieżowych drużyn i wtedy będę na pewno kibicował drużynie mojego syna. Ale o godz. 17. będę już trzymał kciuki tylko za swoją drużynę. Sentymenty są, ale do miasta, do miejsca. Ludzie się zmieniają, Tam już niewielu zawodników z mojej drużyny zostało. Chyba tylko Płotka i  Budziński. Pozostali to nowi zawodnicy, których nie znam.