Wczoraj przez 89 minut przeżywaliśmy piękny sen. Wszystko było w nim idealne. Zespół grał mądrze, walecznie, agresywnie, kombinacyjnie... Tego typu przymiotników można by użyć jeszcze z kilkanaście, bo gra Arki naprawdę momentami była, jak na ten potencjał ludzki jaki mamy, porywająca. Nie było momentu by ktokolwiek odstawił nogę, by ktokolwiek odpuścił, nie wrócił albo stał i machał rękoma. To był ZESPÓŁ, na jaki czekaliśmy kilka meczów derbowych. Tym trudniej wytłumaczyć to, co się stało w samej końcówce. Gdy wszystko szło było pięknie, natomiast gdy pojawiały się chwile kryzysu, nie było piłkarza, który by to poustawiał, krzyknął: "panowie, przestańmy kurwa pajacować, przytulać do murawy, tylko zacznijmy grać znów swoje". Z trybun wsparcie było przeogromne, w drugiej połowie doping momentami wgniatał w ziemię i niósł Arkę do zwycięstwa. Nikt w najczarniejszych myślach nie przypuszczał, że tuż przed końcem wystaje skała, o którą nasza Arka się rozbije.

Pytanie jakie pozostało po 37. Derbach Trójmiasta jest jedno: czy Frantiszek Straka, który potrafił tak wspaniale natchnąć zespół do walki w derbach będzie tą osobą, która naprawi uszkodzoną Arkę i powróci ją na właściwy kurs? Czy załoga będzie na tyle zdeterminowana, by zapomnieć o kilku niefartownych minutach, a przypomnieć sobie te piękne chwile na pełnym morzu, gdy jej grę podziwiała cała Polska. Mimo wielu przeciwności, lansowania w mediach teorii o "faworyzowanej Lechii, grającej o puchary" to nasz zespół udowodnił, że mimo miejsca w tabeli jest aktualnie po prostu lepszy. Że mamy napastnika, który umie strzelać ważne gole, że potrafimy w środku pola "rządzić" i grać naprawdę fajną piłkę.

W niedzielę przed Arką super-ważny mecz. Zdaniem wielu kibiców najważniejszy jaki nam pozostał, bo to od punktów zdobywanych na wyjazdach zależy czy ewentualnie zwycięstwa z Polonią Bytom i Ruchem będą miały jakiekolwiek znaczenie. Zapraszamy wszystkich fanatyków, o których traktowała niedzielna oprawa, do porzucenia wszystkich spraw codziennych i ruszenia za Arką w kolejną niedzielę w Polskę. Do wsparcia tej drużyny i bycia z nią w najważniejszych chwilach. Udowodnili wczorajszym meczem, swoją ambicją i zaangażowaniem, że warto w nich wierzyć. Możecie być pewni, że jak zobaczą pełny sektor w Bełchatowie to znów nikt ani przez moment nie pomyśli o odpuszczania meczu. Czas na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. WSZYSCY DO BEŁCHATOWA!