Paweł Sikora w Świnoujściu przez trzy lata pomagał Petrowi Nemecowi, zajmując się m.in. bankiem informacji. Wcześniej zaistniał w młodzieżowej piłce, prowadząc rocznik 92' SALOS Szczecin - klubu, który słynie w regionie z doskonałej pracy z młodzieżą. Jednak, jak powiedział nam trener Sikora, mimo dobrego rozeznania w zachodnio-pomorskiej piłce młodzieżowej, sprowadzanie utalentowanych zawodników nie będzie priorytetem, bo liczy się przede wszystkim "tu i teraz" - walka o awans.

W Świnoujściu byliście znani z dość stanowczego prowadzenia zespołu. Nie było miejsca na balowanie i złe wykorzystywanie wolnego czasu. W Trójmieście jak wiemy pokus jest wiele.

Zgadza się, ale jak trener Nemec wspomniał, w Świnoujściu przez pierwsze miesiące była promenada, a z czasem zastąpił ją ciężki, codzienny trening. Wierzymy, że w Gdyni będzie podobnie i piłkarze od początku zrozumieją po co tu są. Na pewno nikogo nie skreślimy po pierwszym wyskoku - z piłkarzami trzeba rozmawiać, każdy z nich musi się określić czy przyjechał tu grać w piłkę czy spacerować po pięknym mieście. Ja uważam, że jest czas na wszystko, oczywiście w odpowiednich proporcjach. Na zabawę też będzie czas, ale najpierw trzeba na nią ciężko zapracować.

W jednym z wywiadów, który ukazał się w grudniu, trener wspominał, że trzy lata w roli asystenta to długo i chce Pan za rok, dwa rozpocząć samodzielną karierę trenerską. Jak aktualnie przedstawiają się Pana plany?

Ten czas na pewno musi kiedyś nadejść, trzy lata we Flocie dały mi bardzo dużo doświadczenia, ale czasami warto popracować w roli drugiego trenera o dwa lata za długo niż rok za krótko. Arka to dla nas nowe, wielkie wyzwanie i w tych warunkach mogę się jeszcze wiele nauczyć. Na pewno na ten sezon zostanę z trenerem Nemecem w roli asystenta, a życie pokaże co dalej.

Pana podopieczni z SALOS-u, między innymi Lisowski czy Flis, przeszli do Ruchu Chorzów. Dlaczego tam, a nie na przykład do Pogoni albo Floty?

W Pogoni był ten problem co w Arce, zatrudniano tam wielu obcokrajowców, to był jeszcze okres "brazylijskiej Pogoni", gdzie grało dwóch Polaków i nie było w Szczecinie w ogóle przeglądu młodzieży z naszego regionu. Trener młodzieży w Ruchu - Bogusław Pietrzak, jeździł po całej Polsce i miał nasz region o wiele lepiej obeznany od miejscowych trenerów. Wymienieni zawodnicy otrzymali od niego konkretne propozycje i wyjechali, ze stratą dla regionu.

Czy istnieje szansa by dzięki starym znajomościom sprowadzić ze sobą do Gdyni któregoś z utalentowanych szczecińskich zawodników?

Ja rozstałem się z SALOS-em w bardzo miłych relacjach, podobnie jak z Flotą, ale uważam, że aktualnie musimy skupić się na budowie drużynie zdolnej powalczyć o awans. W SALOS-ie najstarszy rocznik to 92', a Ci zawodnicy by mogli być ewentualnie uzupełnieniem naszej kadry, a nie jej trzonem. Żeby osiągnąć nasz cel potrzebujemy na chwilę obecną bardziej doświadczonych zawodników.

Czy Arka wzorem Pogoni zorganizuje swoisty casting, test-mecz?

Moje zdanie jest takie, że takie mecze mijają się z celem. Były takie sytuacje, że ktoś zagrał w takim meczu świetnie, wzięliśmy go, a potem łapaliśmy się za głowę i zawodnik grał ogony. Wartość zawodnika widać na treningu, trzeba obserwować jego podejście, pracę i wtedy ocenić przydatność do zespołu.

Witamy na pokładzie Arki i życzymy powodzenia!

Dzięki, pozdrawiam.