Przytaczamy kilka wypowiedzi ostatnio pojawiających się w mediach, Ci ludzie odważyli się powiedzieć prawdę, którą od lat przed kibicami się ukrywa snując bajki o wielkim budżecie i budowaniu silnej drużyny w naszym mieście. Bajki, w które już chyba wierzą tylko najbardziej naiwni. Temat z czasem będzie jeszcze poruszany na naszych łamach, na chwilę obecną tylko sygnalizujemy, że pamiętamy o nim i na pewno nie zapomnimy. W niedługim czasie także na największy serwis od wielu lat piszący o naszym ukochanym klubie zagoszczą wypowiedzi kilku znakomitości związanych długie lata z Arką.

 

Janusz Kupcewicz (207 gier i 49 goli, współautor awansu do ekstraklasy (1976), zdobywca Pucharu Polski i uczestnik rozgrywek PEZP (1979), reprezentant Polski w barwach Arki (15 gier i dwa gole w kadrze A, 4/1B, 5 OLIMP., 4/1U-23 i 16/5U-21), król strzelców drugiej ligi (1976):  

W tym miejscu właściciel Arki powinien jasno się określić i jasno podejść do sprawy: albo chce wspierać gdyńską drużynę, albo nie. Jeśli tak to może bardziej powinien interesować się sprawami Arki. Inaczej do sprawy powinno podejść też miasto. Od pięciu lat w tym klubie wciąż są popełniane te same błędy. Mając wysokie budżety jak na warunki ekstraklasy i I ligi gdynianie swoją grą rozczarowują. Co sezon wymienia się niemal całą kadrę i zastępują ją nowym zastępem piłkarzy

Dla mnie to niezrozumiałe dlaczego Arka nie ma szkieletu drużyny - dodaje Kupcewicz. - Przecież piłka nożna to sport drużynowy, zespół musi mieć swoje podstawy. Budowa zespołu wymaga czasu. Kwestie finansowe w Gdyni są na stabilnym poziomie, ale nie przekłada się to na sportowy potencjał gdynian. Przez te przez pięć lat pieniądze są w łatwy sposób roztrwaniane. Nie ma to przełożenia na jakość poszczególnych zawodników. Brakuje stabilizacji. Wystarczy spojrzeć na kluby śląskiej jak Ruch czy Górnik. Tam widać pewną myśl jeśli chodzi o budowanie zespołu. Pójdźmy dalszym torem. Arka wchodzi do ekstraklasy. I co dalej? Znów kompletowanie kadry i mówienie, że zespół jest w budowie. Z tego co mi wiadomo Arka jest klubem wypłacalnym, na pieniądze piłkarze nie mogą narzekać. Problem tkwi więc zupełnie gdzie indziej

Większość zawodników z obecnej kadry Arki kontrakty ma podpisane tylko na rok. Wielu przychodzi do Gdyni tylko po to, aby się wypromować i odejść do lepszego klubu. - To prawda, że wielu zawodników podpisało kontrakty tylko na rok - mówi Janusz Kupcewicz.

Bogusław Kaczmarek (81 meczów w barwach Arki i 5 goli, zawodnik Arki w latach 1977-1982, zdobywca Pucharu Polski i uczestnik rozgrywek PEZP (1979) :

- Przede wszystkim w pierś powinny uderzyć się osoby odpowiedzialne za zarządzanie klubem. Ci ludzie działający w takim klubie jak Arka muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego gdynianie spadli z ekstraklasy. Proszę to napisać, co mówię. Z pełną odpowiedzialnością. Spadek Arki w poprzednim sezonie to wynik wyjątkowej nieudolności działaczy, którzy popełnili wiele błędów w zarządzaniu klubemObecna sytuacja to nie stan faktyczny na dziś, tylko ciągłość z lat poprzednich. 

Do Arki mam bardzo duży sentyment, chciałem pracować w tym klubie. Zawsze dobrze życzyłem i życzę Arce. Mam nadzieję, że uda jej się powrócić do ekstraklasy - zaznacza Bogusław Kaczmarek. - Na koniec zaś dodam, że ja, jak i wielu ludzi dziwimy się, że pan Ryszard Krauze, osoba z takimi sukcesami w sporcie, firmuje swoim nazwiskiem niekompetencje i nieudolność ludzi działających w Arce.

Jakiś czas temu pojawiła się także rozmowa z byłym prezesem Arki i sponsorem Romanem Walderem, przytoczmy kilka ciekawych wypowiedzi: 

- Główne winy degradacji Arki doszukuję się w dość odległym czasie. Wówczas, kiedy Arka za korupcyjne przewinienia została zdegradowana z ekstraklasy. Trenerem był wówczas Wojciech Stawowy, a kiedy ja w 2009 roku, przez kilka miesięcy, byłem prezesem i miałem wgląd w dokumentację kontraktową zawodników, to przyznam, że chwyciłem się za głowę i… nie czułem nóg. Piłkarze mieli zagwarantowane długoterminowe umowy na bardzo, ale to bardzo dobrych warunkach finansowych. 

Nieprzystających  do gry w ówczesnej drugiej lidze, nie mówiąc już o sportowej klasie samych piłkarzy. I nie chodzi tu tylko o Marcina Chmiesta, który z klubowej kasy pobierał co miesiąc kilkadziesiąt tysięcy złotych, nie grał, bo był za słaby, a trenował… rekreacyjnie. Niewiele mniej od niego zarabiało wówczas kilku innych zawodników. Budżet Arki z trudem wytrzymywał takie obciążenie. mimo, że sytuacja miała miejsce kilka lat temu, ciążyła klubowi przez bardzo długi czas. Niektórych kontraktów nie udało się utrzymać. Redukcja klubowych kosztów zmuszała do szukania zawodników tańszych, do transferów bezgotówkowych, co znacznie utrudniało działania na rynku transferowym. Obniżało to sportową wartość drużyny.

Ze sponsorami w klubie nie może być tak jak dotychczas. Daj forsę i… milcz. Oczekuję koncepcji funkcjonowania klubu w najbliższym czasie, informacji o sposobie pozyskiwania pieniędzy i wysokości budżetu oraz współudziału sponsorów w zarządzaniu klubem. Od tych warunków będę uzależniał swoją decyzję, a… sympatykiem i kibicem Arki pozostanę na zawsze. 

Wojciech Szczurek (prezydent Gdyni od 1998 roku): 

Osobiście wierzę w to, że Arka powróci do ekstraklasy, i z tej trudnej sytuacji, w jakiej Arka się znalazła, klub wyciągnie wnioski. Podzielam przy tym opinie pojawiające się w mediach, wśród komentatorów sportowych, że czasem takie momenty pozwalają przyjrzeć się sobie, przeanalizować błędy. Arka nieraz już pokazywała, że z trudnych sytuacji wychodzi obronną ręką i wierzę w to, że i tym razem się uda. 

Od zarządu klubu oczekuje jasnej i klarownej koncepcji funkcjonowania drużyny w przyszłości. - Arka zawsze mogła liczyć na finansowe wsparcie miasta i dalej będzie tak wspierana. W tym aspekcie Gdynia będzie jednym z partnerów budujących finansowanie klubu. Liczę przy tym na gruntowne przeanalizowanie sytuacji z poprzedniego sezonu. Myślę, że w Arce jest nad czym się zastanawiać.

Na koniec polecamy ciekawy artykuł umieszczony weszlo.com

C.D.N...