Po pierwszym, jakże pięknym dniu akcji, gdy Żółto-Niebieski Mikołaj na drugi dzień zebrał odpowiednio dużo siły, wraz ze swoimi pomocnikami postanowił wybrać się do Człuchowa. Za punkt obraliśmy sobie Dom Dziecka pod pełną nazwą: ZESPÓŁ PLACÓWEK OPIEKUŃCZO-WYCHOWAWCZYCH.
Jak duży rozmach miał ten wyjazd, powinno pokazać to, że wraz z Mikołajem pojechały 3 samochody po brzegi zapakowane prezentami. W końcu 65 paczek, 13 kartonów z książkami musiało się gdzieś zmieścić.

Od początku wiedzieliśmy, że oprócz podarunków, musimy ze sobą zabrać mnóstwo ciepła, serdeczności, i uśmiechu, który również trzeba rozdać tym, których los skrzywdził w tak młodym wieku. Było to dla nas wielkie wyzwanie, ale do odważnych świat należy… no i ruszyliśmy.
150 kilometrów w jedną stronę upływało powoli z wielkim wyczekiwaniem. Ogromna inicjatywa sama przyłączała do nas chętnych. Po drodze dołączyli do nas kibice z pobliskiego FC Kościerzyna. Było to dla nas miłe zaskoczenie, jak dnia poprzedniego wizyta Filipa Burkhardta. Jak widać na tym przykładzie wystarczy chcieć. FC KOŚCIERZYNA! Dziękujemy!

Po dotarciu na miejsce witamy się z Panią Dyrektor. W tym czasie pomocnicy Mikołaja bardzo szybko i sprawnie rozłożyli pakunki pod choinką i zabrali się za poznawanie dzieciaków. Godnym uwagi jest fakt, że cały czas było czuć atmosferę przyjaźni, zainteresowania i oczekiwania. Widać to było w oczach najmłodszych i ich zachowaniu. To bardzo budujące, to jest całym sensem naszych wizyt. Nieść radość.
Jak to w zwyczaju Mikołaja – pojawia się nie wiadomo skąd i kiedy. Tym razem nie było inaczej. Kiedy Mikołaj przekroczył próg sali został przywitany gromkimi brawami. Zdumienie było tak wielkie, że Mikołaj stanął jak wryty i przez chwilę nie wiedział co miał powiedzieć. Pięknie jest słyszeć bezinteresowne brawa, i widzieć uśmiech. I u tych najmniejszych i u tych już starszych.

Dzięki super organizacji pomocników Mikołaja otrzymaliśmy listę osób obecnych i według niej rozdawano prezenty. Wszyscy zostali potraktowani w ten sam sposób, otrzymali te same paczki. Natomiast my, za każdym razem w sposób wyjątkowy otrzymywaliśmy piękny prezent w postaci radości tych potrzebujących. Dzieciaki same od siebie wykrzykiwały Arka Gdynia, co budowało nas w przekonaniu, że jesteśmy kibicowską potęgą, skoro swoją pasją w tak krótkim czasie zarażamy innych.
Kiedy wszyscy zostali już obdarowani, widok na sali był zdumiewający. Nikogo nie trzeba było prosić by założył czapkę i szalik, dzieciaki zrobiły to same z siebie i były przy tym bardzo dumne. Było pięknie, ale to dopiero początek dawki uderzeniowej, która czekała na nas wszystkich.

Wychowankowie ośrodka przygotowali dla nas wyjątkowe podziękowania, które spisali na sporej rozmiarów laurce. W koło widniały serduszka, a na serduszkach imiona osób, które dziś poznaliśmy. Prawda, że piękny i pomysłowy prezent? Ale to dopiero początek… Kiedy Mikołaj i pomocnicy Mikołaja zaczęli czytać podziękowania widać było zachwyt. Nie będziemy ukrywać, że nie było osoby, która by się nie wzruszyła. Każdy uronił łezkę, której się nie wstydził, ale kto by tego nie zrobił czytając takie piękne podziękowania. Czytaliśmy je po kilka razy, i za każdym razem przeszywało nas każde zdanie, każde słowo było tak pięknie i staranie dobrane.

ŻÓŁTO-NIEBIESKA KIBICOWSKA POTĘGO!
To co było tam napisane, powinno być naszym mottem, naszym głównym motywem, naszą inspiracją. W każdym złym momencie powinniśmy przytaczać sobie ten cytat i po stokroć go studiować. Jak bardzo można się cieszyć z bezinteresownej pomocy. Nie wiedziałem jak wam podziękować, aż do momentu wizyty w  Człuchowie.
Proszę WAS! Niech każdy kto dorzucił swoją cegiełkę w jakiejkolwiek postaci wydrukuje sobie tą laurkę:

"Jest takie przekonanie, że kibic to obserwator, który nie powinien wtrącać się do gry. Gra, którą my w tym domu prowadzimy to gra o dobre życie. Dziękujemy Wam, że tym razem nie jesteście kibicami, obserwatorami. Dziękujemy, że zeszliście z trybun i włączyliście się do gry o nasze lepsze dzisiaj, o to żeby świat stał się dla nas przyjazny i radosny. Od tej chwili kibiców Arki Gdynia będziemy kojarzyć nie tylko z kolorami: żółty i niebieski. Nie tylko z entuzjastami drużyny sportowej, ale z konkretnymi osobami, dostrzegającymi najsłabszych. Dziękujemy, że dołączyliście się do tych, którzy nie jeden mecz przegrają. Mamy jednak nadzieję, że w najważniejszych zawodach naszego życia odniesiemy zwycięstwo. To będzie zwycięstwo również dzięki Wam i dla Was"
Stowarzyszeniu Kibiców Gdyńskiej Arki dziękują dzieci i młodzież Zespołu Placówek Opiekuńczo Wychowawczych w Człuchowie.


Wydrukowaną powieście na ścianę i cieszcie się z niej. Te podziękowania należą się właśnie Tobie, drogi kibicu. Twój wkład w akcję nie pozostał bez echa. Dziękujemy!

Kiedy emocje opadły, a Mikołaj obmyślał gdzie udać się w następne miejsce, Pani Dyrektor zaprosiła wszystkich na herbatę i mały słodki poczęstunek. Przy miłej rozmowie czas uciekał jak szalony, więc uprzejmie pożegnaliśmy się i udaliśmy w stronę domów. Wszak to jeszcze nie koniec żółto-niebieskich zmagań! A siły trzeba nabrać. Do zobaczenia wkrótce…

Pozdrawiam
Żółto-Niebieski Mikołaj

Relacja z pierwszego dnia akcji w roku 2011