Arka - Górnik Łęczna 4:1 (Słowiński 34' 55', Patok 76' 85' - Stopa 90')

Arka: Szromnik - Sulewski, Haberka, Robakowski, Wojowski (88' Kreft) - Brzuzy (74' Szulc), Bębenek (67' Kwaśnik), Szwoch, Wesołowski (46' Mokwa) - Słowiński - Wardziński (74' Patok)

Łęczna: Budzyński - Wiązowski, Siegieda, Walaszek (46' Stopa), Świech - Gawrylak, Pisarczyk (73' Mroczek), Tymosiak, Pokrywka - Paluch, Dubicki (84' Osiecki)

Żółte kartki: Brzuzy - Dubicki, Wiązowski, Siegieda

Widzów: 150

Arka rozpoczęła mecz w swoim nominalnym ustawieniu 4-4-1-1 z Fabianem Słowińskim podwieszonym za grającym z przodu Maciejem Wardzińskim. I to właśnie Fabian mógł być absolutnym bohaterem początku meczu, niestety zarówno w 10. jak i 14. minucie mylił się w świetnych sytuacjach. W jego przypadku sprawdziło się powiedzenie, że do trzech razy sztuka, chociaż należałoby raczej powiedzieć, że do trzech i pół, bo otwierający gol meczu Słowiński zdobył, dobijając swoje kolejne pudło. Bramka dała Fabianowi dużo luzu i od tego momentu znacznie lepiej współpracował z drużyną, a zwłaszcza dynamicznym i robiącym sporo zamieszania Wardzińskim.

W 55 minucie meczu Słowiński podwyższył prowadzenie, przeprowadzając akcję meczu. Trudno nam było zliczyć przeciwników, których minął, ale skończyło się chyba na czterech lub pięciu. Ostatnim był bramkarz, który chociaż robił dziś co mógł, nie był w stanie zatrzymać rozpędzonego Fabiana. Kolejne gole były tylko kwestią czasu, a oba zapisał na swoje konto Filip Patok. W 76 minucie meczu w pierwszym kontakcie z piłką wykorzystał świetne dośrodkowanie Szulca, a kilka minut przed końcem meczu wyszedł do prostopadłej piłki w stylu Fernando Torresa z meczu z Irlandią, położył bramkarza i uderzył do pustej bramki. Końcówka meczu to już przygniatająca przewaga Arkowców, niestety kilkukrotnie zabrakło ostatniego podania, co zemściło się w 92 minucie. Na strzał z kilkudziesięciu metrów zdecydował się Stopa, a wysunięty zdecydowanie zbyt daleko od bramki Michał Szromnik, mimo rozpaczliwej interwencji, przepuścił piłkę lecącą pod poprzeczkę.

Mimo bardzo słabej pierwszej pół godziny gry, Arka udowodniła, że jest drużyną znacznie lepszą od Górnika Łęczna i może powalczyć o medale mistrzostw Polski. Trener Robert Wilczyński umiejętnie poukładał zespół, w którym trzon stanowią kreatywny i świetny technicznie Mateusz Szwoch, znakomity w grze w powietrzu Radosław Robakowski oraz bardzo groźny i będący w ciągłym ruchu duet napastników Słowiński-Wardziński, którego w razie potrzeby może zastąpić skuteczny Patok. Mankamenty? Ich też kilka się znajdzie, ale nie będziemy ułatwiać zadania przyszłym rywalom Arki w drodze po złoto.

Piłkarze Arki na mecz rewanżowy wyjadą już we wtorek, czyli dzień przed meczem. W przypadku awansu, który jest na wyciągnięcie ręki, Arkowcy zagrają z lepszym z pary Górnik Zabrze - Wisła Kraków. W pierwszym meczu Górnik wygrał 3:2. Jeśli Arkowcy wygrają w kolejnej rundzie, zagrają w finałach Mistrzostw Polski juniorów starszych, które zostaną rozegrane w dniach 4-8 lipca na obiektach gdyńskiego GOSiR-u.

Oceny za mecz z Łęczną:

Szromnik 4 - Sulewski 5, Robakowski 8, Haberka 6, Wojowski 6 - Brzuzy 4 (Szulc 6), Szwoch 8, Bębenek 6 (Kwaśnik 5), Wesołowski 3 (Mokwa 6) - Słowiński 8 - Wardziński 6 (Patok 8)

Tekst: mazzano

Foto: Pucha