"Witam. Jak zapewne wiecie, w poniedziałek początkowo odmówiliśmy wyjścia na trening. Po rozmowach z trenerami i prezesem doszliśmy jednak do wniosku, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Lepiej przepracować normalnie kolejne zajęcia i bez zakłóceń przygotowywać się do sezonu, bo sprawy finansowe można wyjaśnić w inny sposób. Krótko mówiąc: drużyna bardziej by sobie zaszkodziła niż pomogła.

W piłkę gram już kilkanaście lat, ale przyznam szczerze, że dopiero po raz pierwszy doświadczam sytuacji, w której są większe opóźnienie w wypłatach. Miałem wcześniej to szczęście, że występowałem w klubach, które były solidne finansowo (Legia Warszawa, GKS Bełchatów, Miedź Legnica) i choć w polskich warunkach takie sytuacje są niemal na porządku dziennym, mnie dotykają dopiero teraz. Z oczywistych względów nie zamierzam pisać o konkretnych kwotach, ale mogę dodać, że chodzi o dwumiesięczne zaległości z pensjami i zaległe premie za rundę wiosenną poprzedniego sezonu. Trochę się tego nazbierało.

Atmosfera w klubie rzecz jasna nie jest taka, jak wszyscy byśmy sobie życzyli, jednak nie ma też co robić dramatu. Być może już nawet w środę będziemy wiedzieli więcej. Wtedy znów spotkamy się z prezesem, który już wcześniej zapewnił, że powoli będziemy wychodzili na prostą.

Cała sytuacja zaskoczyła tym bardziej, że gdy przychodziłem do Arki, wszystko wyglądało idealnie, na poziomie Ekstraklasy - pieniądze również. Zresztą na ekstraklasowym poziomie cały czas są kibice, stadion i miasto, tylko z regularnością wypłat coś się załamało.

Pewnie wielu z Was całkiem słusznie zapyta, że skoro wszystko było na takim poziomie, to dlaczego sama drużyna nie? Czołówka I ligi robiła wiosną wszystko, żebyśmy ją dogonili, jednak nie udało się. Sytuacja była podobna do tej z Ekstraklasy: stawka była niesamowicie wyrównana i żaden zespół nie potrafił wygrywać seriami. Śmiano się, że nikt nie chce być mistrzem Polski i nikt nie chce awansować do elity. To oczywiście żarty, ale nasuwały się same. Dobrze zaczęliśmy wiosnę, lecz w kwietniu wpadliśmy w głęboki dołek i długi z niego wychodziliśmy. Stało się to po dobrych meczach w Pucharze Polski, ale nie chcę twierdzić, że to miało z nimi coś wspólnego.

Trudno mi teraz deklarować, że w nowym sezonie „Ekstraklasa albo śmierć”. Na razie za dużo jest niejasności. Wielu piłkarzom wygasają kontrakty, toczą się rozmowy i nie wiadomo, jaka będzie kadra na starcie rozgrywek. Za kilka tygodni będziemy dużo mądrzejsi odnośnie celów, o jakie gramy".