"Ważą się losy piłkarzy łódzkiego klubu. Jeśli nic się nie zmieni, zespół może nie pojechać na najbliższy mecz ligowy do Bytomia" - dziennik "Fakt" nie ma wątpliwości, problemy finansowe Łódzkiego Klubu Sportowego są bardzo poważne. Mimo, iż Andrzej Voigt zarządził, że najwyższy kontrakt nie może przekraczać 5 tysięcy złotych miesięcznie, ŁKS jest od jakiegoś czasu po prostu niewypłacalny. Piłkarze żyją z oszczędności, a noce podczas przygotowań spędzali w robotniczych hotelach. Działacze łódzkiego klubu liczyli na kibiców, ale frekwencja na słynnym "Estadio da Gruz" ledwo przekracza okrągły tysiąc i pieniądze z biletów nie pokrywają bieżących potrzeb.

Atmosfery w klubie nie poprawiło kompromitujące 1:7 z Flotą Świnoujście. Trener Marek Chojnacki nadal twierdzi, że jego zespół się nie poddaje, ale postawa na boisku wskazuje na coś innego. Sklecony naprędce zespół miałby spore problemy z utrzymaniem się w II lidze, a co dopiero klasę rozgrywkową wyżej. Bo czego można oczekiwać od piłkarzy pokroju Daniela Bruda czy Dawida Sarafińskiego? Po klęsce z Flotą zawodnicy ŁKS-u otrzymali dwa dni wolnego, by jak mówi Chojnacki "odpocząć od siebie". Niewykluczone, że wkrótce też odpoczną od meczów ligowych, bo wizja rezygnacji z wyjazdu na sobotni mecz do Bytomia jest podobno realna.


"Krysiak pokaż jaja - zrezygnuj" i "Oddajcie GieKSę miastu!" - takie hasła widniały na koszulkach, które założyli na rozgrzewkę przed ostatnim meczem piłkarze GKS-u Katowice. Apel do unikającego jak ognia spotkania z piłkarzami prezesa nie pozostał bez echa - o sytuacji, w jakiej znalazł się ten zasłużony klub dowiedziała się cała Polska. Kolejnym krokiem jest zawieszenie treningów. Decyzja została podjęta w dniu wczorajszym, dziś piłkarze jedynie biegali, rzecz jasna bez piłki. Prezes GKS-u zripostował w specyficzny sposób, pisząc maila do... mediów o treści: "Mogę tylko wyrazić ubolewanie nad taką formą protestu i ... wybaczyć zawodnikom. Byłem przekonany, że zawodnicy mają większą świadomość tego, co dzieje się wokół klubu i dlaczego". Fakt jest taki, że to on jest chyba ostatnią osobą, która ma tego świadomość. Wszyscy kibice, piłkarze i ludzie dobrze życzący GieKSie czekają tylko na to, aż Ireneusz Król i jego świta odsprzeda akcje miastu i zniknie raz na zawsze ze stolicy Górnego Śląska.

Jak widać, problemy się piętrzą jeden za drugim. "Czy odbędzie się nasz piątkowy mecz z Miedzią Legnica? Nie wiem. Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Na razie wiem, że piłkarze nie mają już za co przyjeżdżać na treningi." - to z kolei słowa trenera GKS-u Rafała Góraka. Przed Arką mecze zarówno z jednym, jak i drugim zespołem - tylko, no właśnie, czy piłkarze GieKSy znajdą fundusze na przejazd przez całą Polskę, a łodzianie nie zdecydują się skrócić o tydzień rundy jesiennej?

mazzano