Sonda

Czy uważasz, że Arkę stać jeszcze na awans?


Nie ma co ukrywać, w świetle ogromnych tarapatów finansowych, w jakie popadła Arka, zarząd klubu nie miał przed sezonem łatwego zadania. Kibice oczekiwali określenia realnego, ale zarazem ambitnego celu, o jaki walczy zespół, więc prezes Wojciech Pertkiewicz, człowiek bez dwóch zdań inteligentny, zapowiedział na spotkaniu z kibicami, że zagramy o miejsca 5-10. Z jednej strony, mówienie o utrzymaniu w przypadku takiego klubu jak Arka nie przystoi, a z drugiej potencjał ludzki i finansowo-organizacyjny nie predestynuje do machania szabelką i haseł z półki "ekstraklasa albo śmierć". Decyzja zatem wydawała się ze wszech miar rozsądna i słuszna.

Dziś jednak, po rozegraniu 13. kolejek, wydaje się, że był to błąd. Arka nie jest Dolcanem Ząbki czy Kolejarzem Stróże (z pełnym szacunkiem) i nie może pozwolić sobie na długoletnią stagnację w I lidze, a na to się zanosi. To, co jeszcze w zeszłym sezonie było egzotyką i budziło ciekawość, dziś już się znudziło. A znudzenie przeradza się powoli we frustrację. Kibice nie mogą się pogodzić z tym, że Arka jedzie do Brzeska i broni remisu, a w meczach u siebie stwarza raczej średnio atrakcyjne widowiska. Same za siebie mówią liczby - niespecjalnie ciekawy mecz z Łęczną oglądało 5,5 tysiąca widzów, a hit z Zawiszą blisko 7 tysięcy. Minęły niecałe dwa miesiące i frekwencja spadła do 4 tysięcy. Tomek Jarzębowski ma rację, mówiąc, że Arka to pierwszoligowy odpowiednik Legii, jeśli chodzi o oczekiwania. I właśnie dlatego oglądanie Arki na 9. miejscu w tabeli wywołuje raczej skrzywienie niż aprobatę.

Piłkarze bronią się tym, że drużyna jest w przebudowie i awansu możemy oczekiwać dopiero za rok. Fakt, w przerwie letniej wymieniona została ponad połowa pierwszej jedenastki, ale jeśli teraz miała miejsce przebudowa to w lipcu rozpocząć się może budowa, i to od fundamentów, niekoniecznie z tak samo wysokiej półki. Ostatnie dni przyniosły informację, że jeden z najsilniejszych polskich klubów ostatnich lat, jest poważnie zainteresowany Julienem Tadrowskim, a uwiarygodniła to wiadomość o kwocie odstępnego, która raczej nie przystoi do potencjału jaki tkwi w tym utalentowanym zawodniku. Przy obecnym deficycie na rynku, "Julek" to łakomy kąsek i może warto porozmawiać z nim samym i jego menedżerem o ewentualnym aneksie do umowy? Dodać należy, że uwadze ekstraklasowych skautów nie uszła też forma Michała Rzuchowskiego. Kontrakt do końca sezonu mają między innymi Piotr Kuklis, Radosław Pruchnik, Damian Krajanowski czy Maciej Górski, a przede wszystkim główny konstruktor - Petr Nemec. Wizja zaczynania za niespełna rok wszystkiego może nie od zera, ale od czterech w skali jedenastu jest naprawdę realna.

Osobie trenera też warto poświęcić słów kilka. To facet trzymający szatnię "twardą ręką", zdecydowany w reakcjach, dobrze oceniający potencjał danego zawodnika. Jednak gołym okiem widać, że coś w tej drużynie "nie chodzi". Ile Arka wypracowała sobie sytuacji podbramkowych w meczu z Miedzią? 0. Ile w meczu z Olimpią, ale takich czystych, klarownych? No też 0. To trener starej szkoły, niespecjalnie lubiący podejmować ryzyko, w efekcie Arka gra obecnie bardziej zachowawczo niż za trenera Pasieki. To, że tylko Polonia i dwóch beniaminków zdobyło mniej bramek od Arki nie może być dziełem przypadku. Nasz zespół tylko w 4 (!) z 13 meczów zdobył więcej niż jedną bramkę, w tym dwa razy dzięki bramkom samobójczym. Cracovia też gra bez klasowego napastnika, a bramek ma już 20, nie mówiąc o Warcie, która ma ich 21. Prawda jest taka, że na mecz z Olimpią, który Arka musiała wygrać wyszliśmy z trzema ofensywnymi piłkarzami - Marcusem, Kuklisem i Radzewiczem. Pamiętacie jakiś mecz, w którym remisowaliśmy, a trener dał impuls zmieniając na przykład Pruchnika na kogoś bardziej kreatywnego? Jakiś mecz wygrany przez Arkę w końcówce?

Ta drużyna gra tak, jakby w każdym meczu zadowalał ją remis. Nie, że nie walczą. Walczą i to czasem aż za bardzo, w tej kwestii nikt nie może mieć nic do zarzucenia. Ale co innego jest walka na boisku, a co innego sportowa złość po niepowodzeniach. Nie na sędziego, na siebie. Nie wiem czy tak jest w rzeczywistości, ale tak to wygląda z perspektywy trybun. Podejście typu "czego się czepiacie, przecież miało być miejsce 5-10 i jest". I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czy mające minimalną stratę do podium Nieciecza i Miedź mają od Arki większy potencjał? Gra o 8. miejsce nie nakręci frekwencji, nie spowoduje, że zwykli kibice lubiący dobrą piłkę, znów zaczną żyć tą drużyną i przez cały tydzień emocjonować się jej meczami. Arce do końca rundy zostały 4 mecze. 4 łatwe mecze. Z ledwo wiążącymi koniec z końcem GKS-em i ŁKS-em oraz z przeciętnymi Dolcanem i Stomilem. Nikt nie ma łatwiejszego kalendarza i nikt mi nie wmówi, że przy maksymalnym zaangażowaniu i optymalnym składzie Arka nie ma szans na 12 punktów. Jeśli trener do tej pory bał się zagrać va banque, to nadszedł moment, aby to zmienić. Jak nie z GieKSą to kiedy?

Nie uda się - trudno. Przynajmniej będzie więcej czasu na budowę drużyny na przyszły sezon i dawanie szans kolejnym młodzieżowcom oraz piłkarzom, w oparciu o których ma funkcjonować zespół od lipca przyszłego roku.

mazzano