San Marino - Polska 0:2 (Kaczorowski 75', Kukiełka 88')

Polska: Wojciech Kowalewski - Arkadiusz Głowacki, Jacek Bąk, Tomasz Kos - Paweł Kaczorowski, Mariusz Kukiełka, Radosław Kałużny (62' Marcin Żewłakow), Kamil Kosowski - Artur Wichniarek (46' Tomasz Dawidowski), Maciej Żurawski, Emmanuel Olisadebe (81' Mariusz Lewandowski)

Z okazji dzisiejszego meczu Polska - San Marino prezentujemy relację kibica Arki z wyjazdu do górskiego państwa na mecz, który odbył się 7 września 2002 roku. Dla Polski był to jeden z pierwszych meczów po przegranych MŚ 2002 w Korei i Japonii. Nasz zespól niemiłosiernie męczył się z amatorami z San Marino i zdobył bramki dopiero w ostatnim kwadransie. Reprezentację prowadził... dzisiejszy prezes PZPN, Zbigniew Boniek, a na mecz do San Marino wybrało się wielu fanatyków z różnych klubów. Łącznie polskich kibiców było 1700, a wśród nich 45 fanów Arki. Zapraszamy na opis wyjazdu jednego z nich. Relacja pochodzi z magazynu "To my kibice" z października 2002 roku.


Relacja kibica Arki:

Do San Marino wybieramy się w 6 osób już we wtorek. Jedziemy vanem przez Kołbaskowo w kierunku Marsylii. Noc spędzamy w hotelu we Francji i później lecimy do znajomych do Marsylii, gdzie całą noc imprezujemy. Rano wstajemy i udajemy się na wycieczkę po Lazurowym Wybrzeżu - przez Saint Tropez, Cannes, Monaco. Zajebiste widoki - kto był, ten wie. Trzeba dodać, że we Francji jest ohydne jedzenie, słaby alkohol no i wysokie ceny. Następnego dnia udajemy się do Rimini (po drodze zaliczamy jeszcze krzywą wieżę w Pizie). Po dojechaniu na miejsce i zakwaterowaniu idziemy na miasto i czekamy na drugą naszą grupę, która zrobiła sobie też wycieczkę, tyle że przez Pragę. Na mieście mijamy kilku z Lechii, lecz nic im nie robimy. Później widzimy 4 z Widzewa z Bełchatowa. Po mieście łaziło też kilka grupek pikników w szalach Polski - szkoda jednak z nimi rozmawiać, a słowo piknik jak najbardziej do nich pasuje. Na drugi dzień jedziemy do San Marino - po wyjściu z samochodu trafiamy na busa Radomiaka. Nic im nie robimy, gdyż we własnym gronie ustaliliśmy, że tego dnia nie będziemy nikogo prowokować, chyba że ktoś specjalnie wejdzie nam w drogę. Ci z Radomiaka informują nas, że dzień wcześniej na młodzieżówce była Pogoń Szczecin w kilkunastu z flagą "Elita" i kilku z nich się napinało i ze do meczu ma ich dojechać jeszcze 30. Ustalamy, że jeśli wywieszą klubową flagę to będzie jazda, jeśli nie to spokój. Pogoń dowiedziała się o tym, że jesteśmy i pochowali się na meczu w szale Polski. Czas do meczu spędzamy w knajpie, po czym udajemy się na stadion. Po drodze umówieniu byliśmy z ekipą z autokaru Arki, lecz źle się ugadaliśmy i oni byli na stadionie wcześniej niż my. Po wejściu na obiekt dowiadujemy się, że nasi wbiegli na murawę zawiesić flagę i przy okazji zerwali 2 flagi Lęborka i Bełchatowa (obydwie flagi poleciały za Bałtyk). W drugiej połowie na płocie zawisła flaga ŁKS-u. Ustalamy, że idziemy ją zdjąć, ale im ją oddajemy. Poszło dwóch z nas. Flagę zdjęli, lecz jednego poniosło i flaga została pocięta.


Relacja kibica z Lęborka:

Pół godziny przed meczem pojawia się zorganizowana grupa Arki Gdynia, w połowie ubrana w czerwone koszulki z orzełkiem i napisem klubowym na plecach. Przeskakują przez płot w kilkanaście osób i bieżnią idą pod wywieszone flagi. Dalsze wydarzenia spowodowały, że dla mnie wesoły wyjazd się skończył. Najpierw zrywają flagę "Lębork", potem drą ją na kilka części. To samo spotyka flagę "Bełchatów". Flaga Zawiszy celowo jest zasłaniana przez flagi wyżej, ale i tak było ją widać. W drugiej połowie niecałe 15 minut wisi flaga "ŁKS Łódź Polska", która jest zerwana przez Arkę i potargana (oddali ją właścicielom). W zamian Arka wiesza swoją i Cracovii flagę w barwach klubowych. Doping dla Polski taki sobie, na pewno słaba gra kopaczy nie mobilizowała do dopingu. W 60 minucie dochodzi do przerwania meczu, kiedy to gdyńska grupa odpala race, które następnie są rzucone na murawę.

Źródło: TMK