W meczu 4. kolejki fazy grupowej Pucharu UEFA Lech Poznań po bardzo dobrym występie zremisował na własnym stadionie z Deportivo La Coruna 1:1. Ten pojedynek Kolejorz rozpoczął najgorzej, jak tylko mógł. Już w drugiej minucie lechici stracili (niestety po raz kolejny w tej rundzie) frajerskiego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, futbolówka wpadła wprost pod nogi Daniela Colloto, który z kilku metrów pokonał Ivana Turinę. Gospodarze długo nie byli w stanie otrząsnąć się po stracie bramki. Poznaniacy mieli problemy z wyjściem z własnej połowy, nie stosowali pressingu, za mało poruszali się po boisku, brakowało im celności. Ponadto zostawiali sporo luzu drużynie z Hiszpanii, w której dominowała płynność, lekkość i łatwość rozgrywania piłki ze względu na ich wspaniałe wyszkolenie techniczne. Jednak przewaga w środku pola Deportivo nie przynosiła żadnych efektów w postaci chociażby oddania celnego strzału na bramkę Lecha. Niebiesko-biali, by wygrać, musieli zmienić swoje poczynania na boisku. By tak się stało, należało grać twardo, szybko, walecznie. Należało zepchnąć rywala na jego połowę i narzucić mu swój styl gry. I tak właśnie KKS prezentował się od 41 minuty do samego końca tego spotkania. W wyżej wspomnianej minucie Kolejorz wyrównał po rewelacyjnej akcji. Manuel Arboleda fantastycznie przedarł się na połowę rywala, po rozegraniu piłki z Semirem Stiliciem, podał do Hernana Rengifo, który będąc w sytuacji sam na sam z golkiperem gości, nie miał problemów z umieszczeniem jej siatce. Lechici jeszcze przed przerwą mogli objąć prowadzenie, ale swoich doskonałych okazji nie wykorzystali Stilić i Rengifo oraz bliski szczęścia po uderzeniu z dystansu był Jakub Wilk.
Po zmianie stron gospodarze bezapelacyjnie dominowali na pracu gry. Kolejorz stworzył mnóstwo sytuacji. Niestety, przy większości z nich zawodnicy Lecha zachowali się dość niechlujnie, brakowało im precyzji oraz zimnej krwi, a przy innych nie mieli po prostu szczęścia lub kapitalnie spisywał się Daniel Aranzubia. W 63 minucie instynktownie nogą odbił on huknięcie Wilka z kilku metrów, a parę chwil później po strzale Stilicia z rzutu wolnego wyciągnął piłkę z samego „okienka" bramki. Swoich sytuacji, będąc wyśmienicie ustawieni w polu karnym nie wykorzystali również Rafał Murawski, Arboleda, Rengifo i po raz kolejny Stilić. Któraś z tych akcji powinna zostać wykorzystana. A tak pojedynek zakończył się remisem 1:1.
Komentarz:
Lech Poznań rozegrał bardzo dobre spotkanie, stwarzał sytuacje, miał przewagę praktycznie w każdym elemencie gry, jednak na tablicy po meczu widniał rezultat remisowy, dlatego też znów pozostał lekki niedosyt. Bez wątpienia dwie rzeczy są bardzo pozytywne. Kolejorz po raz kolejny udowodnił, że nie taki diabeł straszny i, że można powalczyć, a nawet zdominować zespół teoretycznie o klasę lepszy. Każdego należy pochwalić za wolę walki i zaangażowanie. Poznaniacy potrafili podnieść się po fatalnym początku, a to także charakteryzuje wielkich. Drugą bardzo ważną kwestią jest fakt, iż lechici mają nadal realną szansę na awans, ponieważ CSKA wygrało na wyjeździe z Nancy 3:4. Jeśli 17 grudnia KKS wygra w Rotterdamie z Feyenoordem, będzie miał bardzo dużą szansę na historyczny dla zespołu polskiego, awans do 1/16 Pucharu UEFA. Kolejorz po ograniu Austrii Wiedeń, w grupie rozegrał trzy mecze i w każdym miał szansę na lepszy rezultat, niż osiągnął. Miejmy nadzieję, że w Holandii poznańska lokomotywa, pomimo wielkiego zmęczenia, wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności i w końcu udokumentuje swoją przewagę, cennym zwycięstwem, które zapewni Lechowi wyjście z grupy. Panowie, do Rotterdamu jedziemy po awans! Po awans dla całej Polski!
Powiedzieli na konferencji prasowej po meczu:
Miguel Angel Lotina (trener Deportivo): To był skomplikowany mecz. Dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie, ale potem było już trudniej. Nie wykorzystaliśmy miejsca na boisku, które zostawił nam Lech. Pierwsze 20 minut drugiej połowy to lekki spadek naszej formy. Wiedzieliśmy, że Lech to mocna drużyna, ale jesteśmy zadowoleni z tego remisu. Teraz musimy wygrać z Nancy, jeśli chcemy wyjść z grupy.
Franciszek Smuda (trener Lecha): Zabrakło nam trochę szczęścia do tego żeby wykorzystać jedną z wielu doskonały sytuacji i wygrać dzisiejsze spotkanie. To był mecz, który chciałbym przeżyć jeszcze kilka razy. To był futbol, jakiego oczekują kibice i trenerzy. Moim marzeniem jest, aby rozegrać taki mecz w Rotterdamie, zdobyć trzy punkty i awansować do kolejnej rundy. Deportivo to zespół bardzo dobry technicznie, ale dziś mieli bardzo dużo szczęścia.
Podczas pojedynku dopisali także kibice. Warto zaznaczyć, że do Poznania wybrały się liczne grupy fanów z Krakowa oraz Gdyni, by pomóc w dopingu sympatykom Lecha. Najlepszy gracz Deportivo Andres Guardado pokusił się nawet o stwierdzenie, że w stolicy Wielkopolski kibice są tak samo żywiołowi, jak w Meksyku.
Lech Poznań - Deportivo La Coruna 1:1 (1:1) 0:1 Colotto 2 min. 1:1 Rengifo 41 min. Żółta kartka: Stilić (Lech) Sędzia: Craig Thomson (Szkocja) Widzów: 20.000 Lech: Ivan Turina - Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Zlatko Tanevski, Ivan Djurdjević - Sławomir Peszko (79. Robert Lewandowski), Tomasz Bandrowski, Rafał Murawski, Semir Stilić, Jakub Wilk - Hernan Rengifo. Deportivo: Daniel Aranzubia - Piscu, Alberto Lopo, Diego Daniel Colloto, Filipe Kasmirski - Cristian Hidalgo (71. Angel Lafita), Julian de Guzman, Juan Carlos Valeron (78. Joan Verdu), Sergio, Andres Guardado - Mista (59. Riki).
skrót wydarzeń z meczu:
Źródło: własne Foto: Pucha Opracował: Hubert Staśkiewicz