No to jestem. Przybyłem, aby wkurwiać albo nie; nudzić albo ciekawić. Judzić, złościć i bełkotać.

Kolega proponował, abym napisał coś o naszej reprezentacji. Nie napiszę, na pewno nie dziś. Szkoda spermy na ofermy, jak mówi stare uliczne przysłowie. Zresztą po części międzynarodowe ofermy w narodowej kadrze. Nie da się o tym wszystkim pisać na trzeźwo, a że jeszcze nie piłem, odpuszczam (pisanie o kadrze, nie picie).

A skoro o piciu. Na mojej ukochanej Arce (ściślej, na jej meczach w Gdyni) wprowadza się od najbliższego weekendu sprzedaż piwa. Hmm, z tym piwem to przesadziłem, jakiegoś diabelstwa. Nie dosyć, że 3,5 procent, to oczywiście nie warzone, ale produkowane na zasadzie, worek ekstraktu, kubeł wody, trochę gazu i jest. W sumie i tak wolę mocniejsze trunki, i niespecjalnie się podniecam tym faktem. Choć generalnie nigdy nie ukrywałem, że jakimś specjalnym zwolennikiem piwa nie jestem. W przerażającej wizji przyszłości – oczywiście nieco przerysowanej - widziałem tabuny nawalonych gości, żebrzących na trybunach o dorzucenie się do piwka. Tłumy „fanatyków”, których od meczu, dopingu, odrywa przepełniony pęcherz itd., itp. Specjalnie się moja wizja nie zmieniła. Choć w sumie rozumiem, że klub chce (i jak najbardziej powinien) zarobić. Zresztą mam nadzieję, że nasza rada nadzorcza ma jeszcze parę pomysłów na podreperowanie sytuacji finansowej klubu. Ludzi w niej z czterech się miota, no może bardziej siedzi i mota. W każdym razie sporo jak na taką radę, i taką „skuteczną” . Parę lat i będą mogli wystawić jedenastkę przeciw piłkarzom. Szkoda, że nie jedenastkę pozyskanych sponsorów.

A co do piwa – ja będę pić piwo – prawdziwe. Przed albo po meczu (choć pewnie częściej coś mocniejszego). Innym oczywiście nie zakazuję raczyć się niby-piwem. Wystarczy, że nam – kibicom - zakazują wszystkiego smutni panowie. Wnoszenia i odpalania rac, wchodzenia na stadion, gdyby alkomat np. wskazał 0,1 promila (sic!). Komiczne to ostatnie zresztą w tym przypadku. Ciekawe czy jak przyjadą do nas kibice niezaprzyjaźnionych z nami drużyn, to będą mieli możliwość kupienia piwa.

Kurczę, tak sobie marzę, żeby tak kiedyś wprowadzili „rudą” na stadiony, tudzież jakąś mocniejszą naleweczkę. I wszyscy chleją. Kibice, trenerzy, grajkowie, dziennikarze. U grajków nic by się pewnie nie zmieniło, i tak grają jak najebani. Może co najwyżej, któryś dałby ponieść się fantazji i np. wykonał przewrotkę a'la Zlatan. No na pewno paru by zaliczyło „przewrotki”. Trenerzy pijący brudzia z kibicami, dziennikarze prowadzący doping. „Jazda z kurwami!!!” - krzyczy któraś z „gwiazd” Tvn-u. Masażyści śpią na noszach. Wspólna ławka rezerwowych, przed nią suto zastawiony stół. Po meczu na konferencji „poprawiny”. A za tydzień kolejna piłkarska impreza. Nowocześnie i przaśnie w jednym. Tylko pamiętaj – na stadion wchodź trzeźwy, chlanie zaczynamy na stadionie…