Po zakończeniu rundy piłkarze wyjeżdżają na mniej lub bardziej zasłużony urlop, a dla trenerów jest to czas wytężonych analiz i podsumowań. Trener Michniewicz dokonał ich wyjątkowo szybko i Przegląd Sportowy podał w minionym tygodniu listę piłkarzy, którzy wiosną już w Arce nie zagrają... Jako, że strona oficjalna Arki w tym temacie milczy, informacje ciężko jest nam zweryfikować. Lista raczej spełnia oczekiwania kibiców Arki, lecz przynajmniej z dwoma decyzjami trenera Michniewicza można polemizować. Przed wami krótkie podsumowanie dokonań piłkarzy, których z dużym prawdopodobieństwem możemy już nigdy w żółto-niebieskich barwach nie ujrzeć. Łączy ich jeden wspólny mianownik, który chyba ułatwił trenerowi Michniewiczowi podjęcie takiej decyzji. Prawie wszyscy wymienieni niżej gracze w trakcie trwania przygody z Arką wiele czasu spędzili w szczecińskim gabinecie lekarskim doktora Zbigniewa Pawłowskiego, a czterech spośród nich nawet większą część minionej rundy.
Marek Baster - Markowi wraz z końcem roku upływa kontrakt, więc w tym przypadku decyzja jest jasna i oczywista, zważywszy nawet, że jest obecnie jedynym nominalnym lewym obrońcą w kadrze Arki. Wychowanek Tramwaju Kraków to piłkarz 32-letni i poza końcówką rundy wiosennej zeszłego sezonu, gdy pod batutą trenera Jończyka cała Arka miała renesans formy, nigdy nie pokazał, że warto przedłużyć z nim kontrakt. Jak zapowiedział w niedawnym wywiadzie dla Arka-TV dyrektor sportowy Piotr Burlikowski, priorytetem na najbliższe mercato jest dla nas pozyskanie klasowego lewego defensora, któremu Baster rzecz jasna musi zrobić miejsce w klubowej kadrze.
Piotr Bazler - Piłkarz ten trafił do Arki przed sezonem 2006/2007, lecz podobnie jak Baster, nigdy nie uzyskał w klubowej hierarchii ważnej pozycji. Trener Stawowy próbował go zarówno w środku pola, jak i na skrzydle, lecz nigdzie nie sprawdził się na tyle, by można powiedzieć, że jego odejście byłoby osłabieniem. Co więcej, ostatnią rundę spędził w drużynie Młodej Ekstraklasy i tam również nie błyszczał na tle dużo młodszych i mniej doświadczonych kolegów. Z racji wiążącego go z Arką kontraktu, zostanie mu zaproponowane zapewne obustronne rozwiązanie umowy, a w najgorszym wypadku klub będzie poszukiwał chętnego do pozyskania tego piłkarza.
Marcin Chmiest - Temat tego gracza jest bardziej skomplikowany niż najdłuższe wzory chemiczne i tak samo ciężki jak presja, która nieustannie towarzyszyła jego występom. Przypomnijmy: do Arki trafił po nieudanym pobycie w portugalskim Sportingu Braga i z jego powrotem wiązano ogromne nadzieje. Był to najdroższy transfer dokonany przez Arkę w ostatnich latach, a zapewne i całej historii klubu. Od gracza wartego kilkaset tysięcy złotych i zarabiającego rocznie drugie tyle, należało wymagać wiele i tak też było. Marcin dobrze o tym wiedział, lecz zwyczajnie nie potrafił udźwignąć presji jaka na nim ciążyła, z każdym kolejnym występem spalał się coraz bardziej i nawet jeśli miewał przebłyski sporego talentu, to były one na tyle rzadkie, że nie mogły przekonać trenera Michniewicza do jego osoby. Problemem jest wiążacy go z Arką kontrakt i spore pobory, które z pewnością nie zachęcą go do rychłego opuszczenia naszego pięknego miasta. Sprawa z pewnością jest rozwojowa i będziemy informować na naszych łamach o statusie klubowym Marcina Chmiesta.
Tomasz Mazurkiewicz - Wychowanek FC Sopot to piłkarz tyleż utalentowany, co kontuzjogenny. Jak wyliczył jeden z kibiców Arki, Mazurkiewicz zagrał jedynie w 34 z 76 meczów, które rozegrała Arka w Ekstraklasie oraz dawnej II lidze od czasu podpisania przez niego kontraktu. Nie trzeba dodawać, że główną przyczyną nie była słaba forma "Mazurka", lecz właśnie urazy. Na usługi byłego rozgrywającego Legii Warszawa nie powinno brakować chętnych, bo mało jest w naszym kraju piłkarzy, którzy z taką łatwością operują piłką i świetnie odnajdują się w ataku pozycyjnym.
Krzysztof Przytuła - To z pewnością najbardziej kontrowersyjna decyzja. Można tego piłkarza nie lubić, może się nie podobać jego sposób bycia, ale jedno jest pewne: Przytuła w dobrej formie (takiej z początku tego sezonu) to jeden z najbardziej wartościowych piłkarzy Arki. Jego odejście może być najłatwiejsze do zrealizowania, bo jest to piłkarz o uznanej w naszej lidze marce i nie powinien mieć problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy, nawet na szczeblu Ekstraklasy. A jak nie, to przecież zawsze można spodziewać się pomocnej dłoni wyciągniętej z lubelszczyzny...
Krzysztof Sobieraj - Przez kilka lat podpora defensywy Arki. Irytował częstymi kiksami i błędami w obronie, ale miewał też mecze znakomite, kiedy nie pograli przy nim sobie naprawdę klasowi napastnicy. Na Sobieraju ciąży cały czas widmo afery korupcyjnej, był wzywany do Wrocławia w celu złożenia wyjaśnień, co z pewnością również zaważyło na decyzji trenera. Poza tym, trudno sobie wyobrazić, że po ciężkiej kontuzji wróciłby na wiosnę do wysokiej formy i podjąłby walkę o powrót do pierwszego składu.
Paweł Weinar - Od początku swojego pobytu w Arce pełnił rolę rezerwowego, jedynie u trenera Jonczyka grał pierwsze skrzypce w defensywie, gdy Arka notowała świetną passę meczów bez porażki. Cała miniona runda stracona z powodu kontuzji i trudno się spodziewać by ten 31-letni stoper wrócił jeszcze do formy sprzed niej. Być może zakotwiczy w którymś z mniejszych małopolskich klubów, bo tam grywał przed przyjściem do Arki.
Źródło: własne, Przegląd Sportowy