Na wstępie oczywiście gratulujemy awansu. Jak się pan czuje jako trener finalistów Mistrzostw Polski?

Na zbyt długie świętowanie nie było czasu, bo w tym roku finały odbywają się 10 dni po ostatnich meczach ligowych i w zasadzie z jednego przechodzimy w drugie. W poniedziałek mieliśmy odnowę biologiczną w Aquaparku, wczoraj był cały dzień wolny na regenerację, ale już od środy rozpoczynamy kolejny etap przygotowań. Na pewno nie będzie to ciężka harówka, bo jesteśmy na finiszu długiego sezonu, ale będziemy pracować głównie nad taktyką czy stałymi fragmentami gry. Przeciwnicy mogą dotrzeć na swoje sposoby do informacji na nasz temat i musimy mieć przygotowane warianty gry czy wykonania stałych fragmentów, którymi ich zaskoczymy.

O ich wadze świadczą też zeszłoroczne mistrzostwa, gdy przyniosły one Arce ważne bramki.

Tak, Arka miała je rok temu dopracowane i teraz chcemy, żeby było podobnie. Na najwyższym poziomie juniorskim nie tylko w Polsce, ale i całej Europie, pada duży procent bramek po rzutach rożnych czy rzutach wolnych i nie możemy tego zaniedbać. Często właśnie ten element decyduje o medalach i ostatecznej kolejności.

Nie boi się trener, że chłopakom zabraknie na sam koniec pary? Wiosną graliście stosunkowo wąską kadrą - szkielet zespołu tworzyło 7-8 zawodników, którzy grali zawsze.

Myślę, że po tylu latach treningów chłopcy są przygotowani do takiego wysiłku. Chciałbym podkreślić w tym momencie bardzo dużą rolę trenera Grzegorza Witta, który na obozie zimowym wykonał z chłopakami bardzo dużą pracę i dzięki temu nie brakuje im dzisiaj w decydujących momentach siły. Zresztą, rok temu trener Witt współpracował z trenerem Robertem Wilczyńskim przed finałami, które odbywały się w Gdyni i teraz skorzystamy z tych doświadczeń. Niektórzy zawodnicy lada moment wejdą do pierwszego zespołu i muszą być przygotowani pod kątem wydolnościowym.

Wasz zespół preferuje grę po ziemi i budowanie akcji od tyłu. Czy orientował się trener, na ile murawy w Nowem, Świeciu i Grudziądzu będą Wam sprzyjać?

Z tego co wiem murawa w Świeciu jest w bardzo dobrym stanie, Olimpia też po zakończeniu ligi zadbała o regenerację murawy i nie wiemy tylko jak będzie prezentować się płyta w Nowem. Dla nas to ważny element, tak jak wspomniałeś gramy dużo po ziemi i dobry stan murawy powoduje, że gra jest płynniejsza. Przykład mieliśmy w niedzielę, gdy graliśmy na przepięknej murawie głównego boiska Pogoni Szczecin. W efekcie to my prowadziliśmy grę i utrzymywaliśmy się przy piłce.

Kibice żartowali, że znajomości trenera Sikory w Szczecinie okazały się lepsze niż prezesa Globisza, bo Lechia gładko przegrała z Lechem.

(Śmiech). No tak, Pogoń z nami przegrała równie łatwo, ale myślę, że to przede wszystkim ogromna zasługa naszego zespołu. Znaliśmy wynik Lecha, ale chłopcy zareagowali znakomicie. Nie zestresowało ich to, tylko wręcz przeciwnie - wyzwoliło w nich ogromną determinację i wolę walki. Prowadzę tych chłopców ósmy rok i zawsze cechowała ich umiejętność gry w ważnych meczach.

Pierwszy raz było o Was głośno w 2008 roku, gdy wygraliście Remes Cup. Kto wtedy najlepiej rokował z dzisiejszego zespołu?

Rok po Remes Cup, o którym wspomniałeś, zajęliśmy 2. miejsce w nieoficjalnych Mistrzostwach Polski, przegrywając finał w karnych, także ten rocznik od kilku dobrych lat zapowiadał się bardzo dobrze. Życie niestety pokazało, że niektórzy utalentowani zawodnicy nie wykorzystali szansy. Mieliśmy dwóch świetnie zapowiadających się chłopców, którzy gdzieś po drodze się pogubili i dziś już z nami nie grają. Z innych przyczyn nie ma oczywiście Oskara Rybickiego czy Adriana Liberackiego, którzy grają za granicą i są reprezentantami Polski. Na szczęście większość dzięki ciężkiej pracy i umiejętnemu prowadzeniu gra do dzisiaj w Arce i miejmy nadzieję, że niedługo będzie stanowić o sile pierwszego zespołu.

Niektórzy z nich stoją przed szansą, żeby zostać multimedalistami.

Nie przesadzajmy, multimedalistkami to są Bjergen czy Kowalczyk (śmiech). Ale to fakt, część naszego zespołu miała okazję rok temu posmakować złotych medali i na pewno zrobią wszystko, żeby to powtórzyć. To wielki sukces całej "gdyńskiej myśli trenerskiej", bo należy też w tym miejscu podkreślić rolę trenerów Wilczyńskiego i Witta, którzy prowadzili część z nich w III lidze czy wcześniej trenera Dariusza Mierzejewskiego. Dodatkowo, Pawłowi Wojowskiemu czy Michałowi Gałeckiemu wiele dały treningi z pierwszym zespołem u trenera Pawła Sikory, dlatego można powiedzieć, że na te sukcesy pracowało naprawdę wiele osób.

Jak wygląda kwestia selekcji turniejowej kadry?

Niestety możemy zabrać na turniej tylko osiemnastu zawodników i oczywiście ze zrozumiałych względów nie mogę jeszcze podać tej kadry. Do końca tygodnia będzie trenować 22-23 zawodników i z tej grupy wytypujemy 18 zawodników, którzy miejmy nadzieję pojadą na mini-zgrupowanie. Od poniedziałku staramy się usilnie pozyskać środki na tego typu wyjazd, aby jak najlepiej przygotować się do mistrzostw. Chcemy już w niedzielę wybrać się gdzieś w okolice Grudziądza, aby skoncentrować się wyłącznie na turnieju. Na tym poziomie trzeba zadbać o każdy detal i podejrzewam, że nasi rywale uczynią podobnie.

Czy znany jest już dokładny kalendarz mistrzostw?

Wiemy tylko tyle, co i Wy, czyli że 19 czerwca jest przyjazd drużyn, a mecze 20, 22 i 24 czerwca. Nie wiem czy losowanie par nastąpi bezpośrednio przed mistrzostwami czy trochę wcześniej. Zresztą, wiemy z kim gramy - Legia, Ruch i Cracovia, czyli same silne zespoły, które wygrały zmagania w swoich ligach. Można powiedzieć, że mamy za sobą mocne przetarcie, bo przecież Lech czy Pogoń, z którymi graliśmy byli zeszłorocznymi finalistami, ale z drugiej strony pewnie każdy z finalistów jedzie po zwycięstwo i wierzy, że będzie najlepszy. Stawka jest na pewno bardzo silna i wyrównana.

W tych ciężkich chwilach, które przeżywa Arka, juniorzy są światłem w tunelu. Widać to po tym, jakim zainteresowaniem cieszyły się zeszłoroczne mistrzostwa w Gdyni czy też ile osób czyta na naszej stronie newsy o juniorach. Na stronach rywali ciężko doszukać się czasami wyniku dwa dni po meczu.

Tak, to bardzo cieszy, że wiele osób żyje w Gdyni także wynikami juniorów. Kibice Arki mają świadomość, że młodzież jest przyszłością naszego klubu i są na bieżąco z wynikami naszych meczów. Musimy cieszyć się z tego, że mamy zdolnych juniorów i mam nadzieję, że podobnie jak rok temu Mateusz Szwoch czy Michał Szromnik, tak i teraz kolejni zawodnicy przebiją się do pierwszego zespołu. Tym bardziej, że to są chłopcy stąd, wychowani w Arce i na boisku zostawią dla Niej zawsze serducho i całe zdrowie.

Rozmawiał: mazzano