Niesamowite wkurwienie musi towarzyszyć redakcjom niezwykle rzetelnych mediów - gazety wyborczej, czy tvn-u po sobotnich derbach Krakowa. O dziwo, ciekawiej niż na trybunach i wokół stadionu było na boisku, co z pewnością nie było na rękę zaprzyjaźnionej nam prasie i telewizji. Mecz zakończył się remisem, natomiast przed samym spotkaniem i zaraz po jego zakończeniu doszło do drobnych incydentów – podkreślamy, drobnych, takich, o których nie ma większego sensu wspominać. Ponadto kibice Cracovii odpalili race i to wszystko z „pozasportowych” emocji.

Jeśli redakcje owych mediów nie mają o czym pisać i brakuje im tematów na nadchodzący tydzień, to zachęcamy do zapoznania się z sytuacją na innych europejskich stadionach, na których to miały miejsce derbowe potyczki. I to nie tylko w miniony weekend, ale od początku bieżącego miesiąca. To zestawienie zostało zrobione również w kontekście aktualnej sytuacji w Polsce i ostatnich „wielkich, międzynarodowych afer” z udziałem polskich kiboli, którym po raz kolejny wojnę wypowiedział premier Tusk ustami swojego poplecznika - ministra spraw wewnętrznych.

Raport z europejskich aren zaczniemy nie od września, ale ostatniego dnia sierpnia. Na Cyprze odbył się mecz określany mianem derbów kraju, w którym udział wzięły drużyny Anorthosisu Famagusty i Omonii Nikozja. Na stadionie nie zabrakło oprawy – rac, czy choćby serpentyn, za które w Polsce kluby otrzymują kary.




Dalej przenosimy się do Kosowa. Tam z kolei doszło do starcia FK Prisztiny z KF Trepca ‘89 – bezpośredniego spotkania uznawanego przez kibiców za szczególne wydarzenie – derby. Pomijając już kwestie polityczne i nasz stosunek do powstałego w 2008 roku kraju, emocji nie brakowało. Ranni kibice, ranne policjantki. Gaz łzawiący i przerwany na 20 minut mecz, a do tego odpalona pirotechnika. U nas byłoby to nie do pomyślenia, a premier już szykowałby się do konferencji.




Przenosimy się do Holandii, ale tylko na moment, bo mimo wszystko o derbowej konfrontacji na drugoligowym szczeblu między Excelsiorem a Spartą Rotterdam nie ma sensu za wiele się rozwodzić. Kibice w Holandii wielkiej swobody nie mają (choćby zamknięte sektory gości na prestiżowych meczach odwiecznych rywali – przynajmniej tak było do niedawna), ale mimo to, nawet na zapleczu Eredivisie ruch ultras (choć w tym przypadku być może to za duże słowo) nie ginie.  



Z Kraju Tulipanów meldujemy się na Wyspach. 4 września - League Trophy (rozgrywki, w których udział biorą drużyny z 3. i 4. ligi angielskiej) i pojedynek Bristol City – Bristol Rovers. Właśnie, Anglia – wzór stawiany przez w Polsce. Polityka Margaret Thatcher, wygrana walka z chuliganami i „spokój” na trybunach – te bzdury powtarzane są od kilku lat. Na obiekcie blisko 18. tysięcy kibiców. Na boisku lepsi The Robbins, ale… na placu gry pojawili się również kibice, a do starć doszła na mieście przed meczem.



Mit „wzorowej Anglii” obalony – lecimy dalej. Bałkany. Region niezwykle gorący i bogaty w kibicowską tradycję. Tym razem Bułgaria i derby Płowdiwu, miasta wielkości Lublina (Botev – Lokomotiv). Zabawa rozpoczęła się już przed spotkaniem, a podczas derbów trwała w najlepsze. Race, świece dymne, przepychanki ze służbami, zniszczone ogrodzenia – bałkański klimat.





Bałkany na razie odstawiamy na bok i wracamy na Cypr. Kolejny atrakcyjny mecz dla kibiców. AEL Limassol kontra APOEL Nikozja. Jedni i drudzy świetnie się bawią, odpalając sporą ilość piro, a w sektorze gości obok „wizytówki” ultrasów, wisi inna flaga z napisem „Pyro is not a crime”.





Przenosimy się ponownie na Bałkany – akurat do Chorwacji. Wieczne Derby (Hajduk Split - Dinamo Zagrzeb). Starcie dwóch największych i najpopularniejszych ekip w tym kraju od lat skupia na sobie uwagę całej Europy – zainteresowanej raczej nie wydarzeniami na boisku, ale tym, co dzieje się wokół tego spotkania. Przy okazji tego meczu zaprezentujemy nieco bardziej obszerne materiały. Zdjęcia mówią same za siebie.







Rzućmy okiem co dzieje się na Węgrzech. W ten weekend odbyły się derby Budapesztu i było równie ciekawie, a komentarz wydaje się zbędny.






Węgry opisane i zilustrowane, więc czas na Rosję. W niedzielę został rozegrany mecz Spartaka z CSKA. Jak to bywa w pojedynkach derbowych i tym razem atrakcji nie zabrakło.



O swoich korzeniach nie zapominają również włoscy sympatycy. W niedzielę interesująco było w Rzymie. AS Roma rywalizowała z Lazio, a na Stadionie Olimpijskim po obu stronach nie obeszło się bez opraw i pirotechniki.



Na deser… Turcja. Derby Stambułu (Besiktas – Galatasaray). Tutaj za opis wystarczą same zdjęcia.




A teraz zajrzymy jak było na derbach Krakowa.




Cypr, Holandia, Anglia, Bułgaria, Chorwacja, Węgry, Rosja, Włochy, Turcja, czy nawet Kosowo. Przykłady z tych państw pokazują wyraźnie, że przy okazji najbardziej interesujących meczów w Europie do incydentów dochodzi i będzie dochodziło. Nie zmieni to w żaden sposób restrykcyjne prawo. W Anglii dochodzi do starć w okolicach stadionu, a kibice potrafią wbiec na boisko. W wielce „cywilizowanej” Holandii odpalana jest pirotechnika – nie tylko na najwyższym szczeblu rozgrywek, ale także na jego zapleczu. Bałkany mają swój specyficzny klimat i dzieje się naprawdę wiele. Turcja to już osobna kwestia ze względu na swoje położenie (zdecydowana większość terytorium leży w Azji) i kulturę. Ale Cypr, Bułgaria? Pirotechniki i incydentów również nie brakuje.

W materiale zostały uwzględnione tylko spotkania, które miały miejsce we wrześniu (z wyjątkiem pierwszego meczu na Cyprze – 31 sierpnia), a przecież miesiąc się jeszcze nie skończył i czekają nas ciekawe pojedynki w Szwecji (Djurgardens IF – AIK Sztokholm), Czechach (Slavia – Sparta Praga), Danii (Brondby IF – FC Kopenhaga), czy we Włoszech (Torino – Juventus FC). Mało tego. Przy opisie należało przeprowadzić selekcję i przedstawiono derbowe mecze oraz te, które ze względu na swoją specyfikę można za takie uznać. Derby w Grecji, Austrii, Rumunii, czy przede wszystkim Serbii – tam również nie można mówić o „angielskiej kulturze kibicowania”.

I teraz warto byłoby się zastanowić, czy w Polsce nie mamy większych problemów niż transparent na meczu, którego znaczenia i tak 90% komentujących w ogóle nie zrozumiała. Czy nie lepiej zająć się naprawdę ważnymi sprawami dla naszego kraju? Przerwanie spotkania 4. ligi (KS Łomianki – Polonia Warszawa) trudno chyba porównać do wtargnięcia na murawę tureckich kibiców podczas derbów Stambułu? Rzetelny dziennikarz spróbowałby postawić w jednej linii derby Krakowa, Budapesztu, czy choćby Wieczne Derby w Chorwacji – ocenić i wyciągnąć wnioski, czy faktycznie medialna nagonka na środowiska kibiców ma rację bytu i jakikolwiek sens.