Po tego typu meczach, zawsze nasuwa się pytanie czy to my byliśmy tego dnia tak mocni, czy rywal totalnie odpuścił i przyjechał nad morze nawdychać się jodu, a nie stoczyć bitwę o ćwierćfinał krajowego pucharu. Wielu ekspertów i kibiców zauważało, jak wiele miejsca i swobody mieli nasi zawodnicy. To fakt niepodważalny, ale z drugiej strony po stronie Arki tego dnia zagrało wszystko. Każde podanie było wyliczone co do centymetra, wychodziły długie przerzuty, stałe fragmenty, a nawet doczekaliśmy się cudownej bramki z dystansu, co jest u nas rzadsze niż burza z piorunami w czasie meczu. Mecze pucharowe w wykonaniu teamów z ekstraklasy to przeważnie bezładna kopanina, zakończona jednobramkową wygraną po przypadkowym golu. Arka wyłamuje się z tego schematu i zafundowała swoim wiernym kibicom po raz drugi spektakl godny areny, na której przyszło nam oglądać mecze.

Pierwsze zdziwienie nastąpiło, gdy kibice zobaczyli rozgrzewającego się Łukasza Jamroza. Według, wydawało się, wiarygodnego źródła, czyli oficjalnej strony Korony, piłkarz ten miał nie zagrać ze względu na punkt w umowie wypożyczenia zawodnika do Arki. Okazało się jednak, że nasz sztab był czujny i przewertował wszystkie punkty umowy. Paragrafu zakazującemu mu grać w ewentualnym meczu pomiędzy zainteresowanymi nie znaleziono, a zatem "Jamro" dostał od trenerów aż 90 minut na pokazanie swoich umiejętności. Jak to często w takich przypadkach bywa, grał nawet nie podwójnie, a potrójnie zmotywowany i rozegrał swoją najlepszą partię w Arce. Wciąż mamy wrażenie, że nie do końca wykorzystuje imponujące warunki fizyczne (mała liczba wygranych pojedynków powietrznych), ale na pewno warto dawać mu kolejne szanse. Tym razem nieco słabiej wypadł Michał Szubert, który był bohaterem meczu poprzedniej rundy.

Najmocniejszym punktem Arki była oś środkowa. Bezbłędne 90 minut rozegrała para stoperów, a pełen wachlarz możliwości pokazali kibicom młodzieżowcy - Mateusz Szwoch i Michał Rzuchowski. Jak się okazało, nie tylko kibicom. Czesław Michniewicz raczej nie jest osobą dobrze życzącą Arce, bo już w trakcie meczu zdołał zaproponować klubom ekstraklasy gdyńskiego "Xaviego", dodając że jak wywalczy z Arką awans to więcej na nim zarobimy. Nam wydaje się, że bardzo niewiele, biorąc pod uwagę, że Mati ma kontrakt tylko do końca sezonu. Na pewno jeszcze 2-3 lata w Gdyni dobrze by mu zrobiły, bo wciąż brakuje mu stabilizacji formy i regularności. Takiej z jaką wczoraj precyzyjnymi podaniami obdzielał boiskowych kolegów. Wisienką na torcie był gol na 3:1, który jak sam zawodnik przyznał, był jego najładniejszą bramką w ostatnich latach. A, że miał świetną asekurację w osobie harującego od szesnastki do szesnastki Rzuchowskiego, to mógł skupić się wyłącznie na kreowaniu gry i ofensywie. Gdyby na chwilę zapomnieć o jednej stracie piłki w pierwszej połowie, można by rzec, że był to występ idealny.

Na pochwały zasłużył także Adrian Budka, który wyraźnie łapie wiatr w żagle, prezentuje się nieźle fizycznie i dysponuje dobrą, soczystą centrą, co zaowocowało kolejną asystą w jego wykonaniu. Po przeciwległej flance dobrze radzili sobie Marcin Radzewicz z Pawłem Wojowskim, a po przerwie Piotrem Tomasikiem. Młody "Wojo" nabiera pewności siebie, próbuje grać kombinacyjnie, kiwać i podobnie jak Jamróz prezentuje maksymalne zaangażowanie, co doceniają i trenerzy i kibice. Na przeciwległym biegunie po raz kolejny Glauber, który ma rażące braki w defensywie. Sposób w jaki gubi strefę jest niedopuszczany i trenerzy powinni popracować z nim nad poprawnym ustawieniem. Trudno ocenić też debiutującego Dawida Kędrę. Z trybun wydawało się, że spokojnie mógł wybronić bramkę, ale w powtórkach widać, że strzał był niewiarygodnie mocny. Młody bramkarz powinien też popracować nad wykopami. Pod tym względem, ma ogromne braki w stosunku do ledwie dwa lata starszego Szromnika i warto by zwrócił na to uwagę, zostając po treningach.

W sobotę Arkowców czeka wielki test. Sobota, 13:00, puste trybuny. Czy trenerzy przestawią naszych piłkarzy na te warunki i po raz kolejny zagramy tak skutecznie jak w ostatnich meczach?

mazzano