"Co wolno wojewodzie, to nie Tobie..."

Wojewoda pomorski Ryszard Stachurski, na wniosek komendanta wojewódzkiego policji podjął skandaliczną i kompletnie nielogiczną decyzję zamknięcia aż trzech trybun Stadionu Miejskiego w Gdyni na sobotni mecz gospodarzy ze Stomilem Olsztyn.

Tyle tylko, że kibice Arki Gdynia nie są przecież odpowiedzialni za incydent podczas meczu z Chojniczanką Chojnice. Winy tej nie dopatrzył się także PZPN. Dlaczego więc to kibice, ale także gdyński klub mają ponosić konsekwencje? Tego już wojewoda, wybierany na to stanowisko z klucza politycznego i nominowany przez partię rządzącą, nie wytłumaczył! Decyzja ta jest tym bardziej absurdalna, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że organizator rozgrywek piłkarskich, czyli PZPN, nie znalazł żadnych podstaw do ukarania kibiców Arki. Ukarał za to tych z Chojnic. Ponadto decyzja wojewody podjęta została dopiero na 3 dni przed meczem ze Stomilem, podczas gdy dotyczy ona wydarzeń sprzed ponad 3 tygodni!

Zbulwersowani fani żółto-niebieskich rozpoczęli więc zmasowaną akcję nieposłuszeństwa na popularnych portalach społecznościowych. Tymczasem Pan Stachurski podał, że decyzję podjął na podstawie art. 34 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Na pytanie, dlaczego jest ona tak różna od decyzji władz PZPN, na antenie Radia Gdańsk odpowiedział, że na stadionie wyrwano 200 krzesełek i trzeba by zapytać PZPN, czemu nie ukarał Arki?!

Swoistą bezczelnością z jego strony jest natomiast sugerowanie, jakoby ta decyzja miała za zadanie chronić mieszkańców Gdyni, a tak poza tym, to przecież na mecze Arki na stadion średnio według słów wojewody uczęszcza 4 tysiące kibiców. Tak więc ograniczenie pojemności na najbliższy mecz do jednej trybuny i 3 200 osób, nie jest żadna przeszkodą czy też uciążliwością zarówno dla klubu jak i samych kibiców! Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że wojewoda Stachurski rocznik 1950, urodził się w... Gdyni, choć obecnie mieszka w powiecie puckim. Jak sam zapewnia kibicuje Arce oraz bywa czasami na jej stadionie. Co akurat jest wierutną bzdurą, bo wystarczy sprawdzić elektroniczny system i bazę danych kibiców Arki, gdzie niestety nazwisko Pana wojewody nie jest zewidencjonowane! No chyba że wojewoda może więcej, według zasady: "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie" i nie musi on mieć założonego tzw. elektronicznego profilu ze zdjęciem w bazie kibiców? W końcu to przecież VIP!

Dodać należy jeszcze, że jego stanowisko jest z obsady politycznej, a nie jest on wybierany przez swoich wyborców z okręgu pomorskiego, więc nie musi się za bardzo przejmować ich opiniami. W swoim bogatym, zawodowym CV, oprócz dyrektorowania w Centralnym Ośrodku Sportu Ośrodka Przygotowań Olimpijskich "Cetniewo" we Władysławowie, czy pełnieniu zaszczytnej funkcji Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki - posiada nieco mniej chlubne, ale za to bogate tradycje bycia członkiem komunistycznej PZPR!

Decyzja w sprawie zamknięcia trzech trybun stadionu w Gdyni, przy zastosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, jest posunięciem tyleż absurdalnym, co skandalicznym i nieuzasadnionym żadnymi logicznymi przesłankami. Zwłaszcza, że kilkanaście dni temu, podczas dorocznej konferencji na temat bezpieczeństwa stadionów w Kielcach, klub Arka Gdynia zdobył 1. miejsce i wyróżnienie w kategorii na najbezpieczniejszy stadion w Polsce! Poza tym wszystkim, zgodnie z Ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, wojewodowie, prezydenci miast, burmistrzowie czy wójtowie mogą ale nie musza przychylać się do wniosków takich organów jak: policja, straż pożarna czy sanepid. Swoją decyzją wojewoda pomorski skrzywdził więc tysiące kibiców Arki nie związanych ze sprawą dewastacji sektora gości.

Prezes Arki Wojciech Pertkiewicz na konferencji prasowej zapowiedział już, że szanuje wyroki prawa ale jednocześnie klub odwoła się od tej krzywdzącej decyzji do wyższej instancji - czyli MSWiA. Tym faktem z kolei zdziwiony jest wojewoda! Nasuwa się pytanie czy Ryszard Stachurski zdaje sobie sprawę, że Arka poniosła nie tylko wymierne straty finansowe, reklamowe, marketingowe ale także wizerunkowe, które trudno nawet oszacować materialnie?

Czy rządzący województwem pomorskim, w przypadku pozytywnej dla Arki decyzji MSWiA, pokryje wszystkie koszty poniesione przez kluby i kibiców zarówno Arki jak i Stomilu Olsztyn (zakupione bilety na mecz, bilety samolotowe, zamówione autokary, wykupione reklamy w mediach, itp.) oraz czy wytłumaczy się publicznie dlaczego zastosował odpowiedzialność zbiorową, której nie przewiduje polskie prawo?

Skoro Pan wojewoda tak twardo przestrzega zasady "dura lex sed lex", to proponuję mu także odpowiedzialność zbiorową w jego własnym urzędzie wojewódzkim. Jeśli na przykład któremuś z jego podwładnych policja odbierze prawo jazdy z powodu przekroczenia maksymalnej liczby punktów karnych, to analogicznie do jego kuriozalnej decyzji w sprawie stadionu w Gdyni, powinien w pierwszej kolejności zabrać sobie, a także schować do szuflady wszystkim pracownikom swojego urzędu prawa jazdy - gdyż przecież stanowią oni wszyscy zagrożenie w ruchu drogowym!

Oczywiście należy tutaj dodać, że to nie pierwszy taki przypadek w Polsce, gdzie władze samorządowe stosują odpowiedzialność zbiorową w stosunku do kibiców piłkarskich. Stadiony, bądź trybuny były już zamykane w Warszawie, Poznaniu, Bydgoszczy, Wrocławiu, Krakowie etc. Tym razem trafiło na Gdynię. Pytanie kto następny w kolejce?

Black Hawk