Arka Gdynia - Gryf Wejherowo 0:2 (Siemaszko 3', Twardowski 37')
 
Arka: Michał Szromnik (46' Jakub Miszczuk) - Sławomir Cienciała (46' Glauber), Michał Marcjanik (46' Radosław Robakowski), Tomasz Jarzębowski (46' Kamil Juraszek), Marcin Radzewicz (70' Piotr Tomasik)- Adrian Budka (46' Robert Sulewski), Radosław Pruchnik (46' Michał Nalepa), Michał Rzuchowski, Piotr Tomasik (46' Paweł Wojowski) - Mateusz Szwoch (46' Michał Szubert) - Arkadiusz Aleksander (70' Mateusz Szwoch)
 
Gryf: Maciej Szlaga - Paweł Brzuzy (46' Sebastian Kowalski), Przemysław Kostuch, Adrian Kochanek (46' Maciej Skwiercz), Maciej Osłowski - Piotr Kołc (46' Marcin Dettlaff), Mateusz Dąbrowski (46' Jarosław Felisiak) - Maciej Stefanowicz (46' Maciej Rzepa), Rafał Siemaszko (80' Łukasz Pietroń), Łukasz Pietroń (46' Maciej Kuciak) - Michał Twardowski (58' Łukasz Krzemiński)
 
Żółte kartki: Sulewski (Arka) - Kołc (Gryf)
 
Widzów: 300
 
Poprawa pogody przyciągnęła na Narodowy Stadion Rugby nieco większą liczbę widzów, która od początku mecz oglądała marne widowisko. Podstawowy skład Arki miał problemy z utrzymaniem się przy piłce na połowie gości, którzy byli znacznie konkretniejsi w swoich poczynaniach. W 3 minucie Cienciała puścił swoją stroną Pietronia, który wbiegł w pole karne i uderzył na bramkę. Szromnik odbił piłkę, ale z dobitką pospieszył Siemaszko i zrobiło się szybko 0:1. Arka próbowała odpowiedzieć, z biegiem czasu coraz więcej była przy piłce, ale bez żadnych konkretów. Jedyne na co było stać pierwszy zespół Arki to kilka dośrodkowań w pole karne Szlagi. W 37 minucie ładną prostopadłą piłkę otrzymał Twardowski, wykorzystał złe ustawienie stoperów Arki i ładnym, mierzonym strzałem podwyższył na 2:0 dla Gryfa. Na nic więcej grających na stojąco Arkowców nie było już przed przerwą stać. 
 
Początek drugiej połowy to seria nieudanych zagrań z obu stron. W 50 minucie błąd Arkowców wykorzystać mogli goście, ale Kuciak źle przyjął podanie Siemaszki w polu karnym. W odpowiedzi spróbował Szubert, ale grający przez cały mecz bardzo pewnie Kostuch łatwo skasował Szuberta. W 60 minucie Miszczuk źle reagował przy rzucie rożnym, wybił Juraszek pod nogi Siemaszki, ten jednak uderzył niecelnie. Niestety, Arkowcy nie mogli złapać właściwego rytmu, akcje były rwane i chaotyczne. Gryf po przerwie skupił się na bronieniu korzystnego wyniku, co nie było specjalnie trudnym zadaniem. W 65 minucie powinno być 0:3. Źle grający Arkowcy dopuścili do świetnej sytuacji Krzemińskiego, który jednak nie podniósł głowy i huknął prosto w Miszczuka.  W 70 minucie ponownie na boisku pojawili się Szwoch i Tomasik. Ten drugi po dwóch minutach wystawił piłkę... Rzepie, który jednak nie skorzystał z prezentu i uderzył w bramkarza. W 74 minucie znów doskonałą okazję miał Kuciak, ale w sytuacji sam na sam uderzył obok słupka. W 85 minucie drugi raz w dobrej okazji znalazł się Krzemiński, ale tym razem posłał piłkę nad bramką. Kibice Arki, oglądając ten "wyjątkowy spektakl", zadawali sobie tylko pytanie jak nasi klubowi eksperci nie wyłowili grającego 30 kilometrów od Gdyni Przemysława Kostucha, który dzisiaj wręcz ośmieszał momentami podopiecznych Pawła Sikory, kasując każdą akcję żółto-niebieskich? Oby lekcja udzielona za darmo przez piłkarzy drugoligowca, została właściwie spożytkowana, a nasi piłkarze szybko wrócili do optymalnej dyspozycji.