Zagłębie Lubin - Arka Gdynia 3:0 (Piech 15' 69', Abwo 75')

Zagłębie: Silvio Rodić - Bartosz Rymaniak, Jiri Bilek, Elvedin Dzinić, Djorde Ćotra - Manuel Curto (76' Łukasz Piątek), Lubomir Guldan (88' Adam Banaś) - David Abwo, Johan Bertilsson (67' Michal Papadopoulos), Aleksander Kwiek - Arkadiusz Piech

Arka: Michał Szromnik - Glauber Souza Couto, Kamil Juraszek, Mateusz Cichocki, Paweł Oleksy (51' Maciej Koziara) - Adrian Budka, Radosław Pruchnik, Tomasz Jarzębowski (46' Marcin Radzewicz), Tomasz Kowalski - Mateusz Szwoch - Arkadiusz Aleksander (85' Jakub Bach)

Żółte kartki: Kwiek, Piech (Zagłębie) - Glauber, Aleksander (Arka)

Nie było niespodzianki w pierwszym meczu półfinałowym między Zagłębiem a Arką. Gospodarze przystąpili do meczu w najsilniejszym składzie i w starciu z potężnie osłabioną Arką byli wyraźnie górą. Arkowcy mieli momentami przewagę, potrafili od czasu do czasu ciekawie rozegrać akcję, ale w najważniejszych momentach jakość była po stronie Zagłębia. Klasę potwierdzili zwłaszcza Arkadiusz Piech i David Abwo - na swoich pozycjach czołowi zawodnicy ekstraklasy. W barwach Arki należy pochwalić Pruchnika, pozostali zagrali poniżej swojego poziomu. Niepokoi strzelecka indolencja. Arka tworzy mało klarownych sytuacji i ma problemy z kreowaniem gry pod polem karnym rywala.

Arkowcy zaczęli mecz dość wysoko, atakując gospodarzy na połowie boiska. Groźnie mogło być w 2 minucie, ale Rodić uprzedził Aleksandra. Nasz zespół przystąpił do meczu odważnie, ale w 8 minucie mógł zostać ukarany przez Piecha. Najlepszy strzelec Zagłębia dostał piłkę na 10. metrze i lekko uderzył na krótki słupek, jednak piłka jedynie go otarła. Niestety, w 15 minucie nie mieliśmy już tyle szczęścia. Abwo wystartował w tempo do prostopadłej piłki, ruszył w stronę bramki i wypatrzył znakomicie wbiegającego w pole bramkowe Piecha. Ten dostawił tylko nogę i pokonał Szromnika z kilku metrów. Błąd popełnili stoperzy, którzy próbowali złapać Abwo w tej sytuacji na ofsajdzie, ale któryś z nich złamał linię. Warto też nadmienić, że feralną akcję rozpoczął Aleksander, wdając się w niepotrzebny drybling pod polem karnym gospodarzy. W 26 minucie grający na kompromitującym poziomie od początku meczu Glauber sfaulował rywala pod polem karnym i sędzia wyjął pierwszą żółtą kartkę. Na szczęście Curto huknął w mur. W 30 minucie Aleksander ładnie rozegrał do Kowalskiego, który nie zdecydował się na strzał z dobrej pozycji i zgubił piłkę. W odpowiedzi Abwo świetnie  dograł do Bertilsona, ale Szwed źle trafił w piłkę pod bramką Arki. W 42 minucie próbował Budka, ale nie wykorzystał dobrego podania Oleksego. Tuż przed końcem znów znakomitą sytuację zmarnował Bertilson, uderzając metr obok bramki. Zagłębie było do przerwy nieco lepszym zespołem i zasłużenie zeszło do szatni z prowadzeniem 1:0.

Niestety, druga połowa rozpoczęła się od kolejnej kontuzji w Arce. Urazu kostki doznał Oleksy i w jego miejsce do gry wszedł 18-letni Koziara. To druga zmiana. Już w przerwie Jarzębowskiego zmienił Radzewicz, przejmując jednocześnie opaskę kapitańską. W 52 minucie Arka przeprowadziła najładniejszą akcję. Koziara zagrał do Szwocha, ten uruchomił Kowalskiego, który wstrzelił piłkę na 5. metr. Tam niestety obrońcy w ostatniej chwili powstrzymali Aleksandra. W 60 minucie Arka wychodziła w kontrze 2 na 1, niestety Budka w kluczowym momencie zbyt mocno zagrał do Kowalskiego. Wszystkie te szanse zemściły się w 69 minucie. Grające w drugiej połowie bardzo zachowawczo Zagłębie rozmontowało Arkę dwoma podaniami. Wprowadzony dopiero co Papadopoulos znakomicie znalazł Kwieka, ten wycofał do Piecha, który przypieczętował drugą bramkę dla Zagłębia. Po kilku minutach prysły marzenia Arkowców o grze w wielkim finale. Długim podaniem został uruchomiony Abwo, łatwo ograł Cichockiego, minął Szromnika i skierował piłkę do pustej bramki. Arka próbowała odpowiedzieć, ale zabrakło nam dzisiaj argumentów czysto piłkarskich. Nasi zawodnicy starali się prowadzić po przerwie grę, tyle że pomysłu starczało do 30. metra od bramki Rodicia. Zagłębie wygrało 3:0 i jest jedną nogą w finale Pucharu Polski.