Arka Gdynia - Dolcan Ząbki 0:2 (Zjawiński 29', 88') 
 
Arka: 13. Michał Szromnik - 6. Mateusz Cichocki (46, 16. Adrian Budka), 33. Tomasz Jarzębowski, 3. Krzysztof Sobieraj, 20. Marcin Radzewicz - 7. Piotr Tomasik (56, 17. Ihor Tyszczenko), 19. Michał Rzuchowski, 15. Radosław Pruchnik (76, 22. Arkadiusz Aleksander), 14. Mateusz Szwoch, 25. Paweł Wojowski - 18. Bartosz Ślusarski. 
 
Dolcan: 85. Maciej Humerski - 8. Mateusz Długołęcki, 6. Piotr Klepczarek, 19. Rafał Grzelak - 9. Paweł Tarnowski (78, 24. Damian Świerblewski), 23. Szymon Matuszek, 17. Adrian Łuszkiewicz, 13. Grzegorz Piesio, 21. Bartosz Wiśniewski (67, 20. Bartosz Osoliński), 11. Łukasz Sierpina (87, 5. Łukasz Matuszczyk) - 10. Dariusz Zjawiński. 
 
Zółte kartki: Radzewicz, Rzuchowski - Łuszkiewicz, Wiśniewski, Długołęcki, Humerski, Świerblewski.
Czerwone kartki: Radzewicz (60. minuta, Arka, za drugą żółtą) - Łuszkiewicz (31. minuta, Dolcan, za drugą żółtą).
 
Arkowcy dobrze rozpoczęli mecz, grali wysoko i wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Atak pozycyjny, sporo ruchu, dośrodkowań i wydawało się kwestią czasu, kiedy żółto-niebiescy stworzą pierwsze dogodne sytuacje. Aż nagle w 28 minucie Cichocki w sobie tylko wiadomy sposób podał piłkę na konia do Jarzębowskiego. Ten dał się wyprzedzić agresywnie grającemu Zjawińskiemu i najlepszy strzelec I ligi w sytuacji sam na sam nie dał szans Szromnikowi. "Cichy" nie wyciągnął wniosków po meczu w Rybniku i znów zagrał niedokładnie przez środek. Inna sprawa, że zabrakło w tym momencie "Jarzy" szybkości by być krok przed Zjawińskim i wybić piłkę na aut. Kapitan Arki jest wiosną w bardzo słabej formie i dzisiejszym meczem tylko to potwierdził. Mamy nadzieję, że pomeczowe piwo smakowało mu gorzko. Równie źle mógł się czuć w 31 minucie Łuszkiewicz, który mając na koncie żółtą kartkę przywalił łokciem Cichockiemu, osłabiając swój zespół. Arka do końca I połowy próbowała doścignąć wynik, niestety szanse Szwocha i Radzewicza nie zostały zamienione na bramki.
 
Po przerwie Arkowcy mając świadomość gry w przewadze od początku zaatakowali, piłka fruwała "in and out", ale efektu nie było żadnego. Zapał naszej drużyny ostudził w 60 minucie Radzewicz, łapiąc drugie "żółtko" i idąc pod prysznic pół godziny wcześniej. Niemniej, w 65 minucie powinno być 1:1. Po zagraniu Pruchnika oko w oko z bramkarzem znalazł się Szwoch, niestety uderzył prosto w bramkarza gości. Kolejne akcje i sporo rwanej gry nie przyniosły nawet zalążka bramki dla Arki. Dolcan górował nad nami przygotowaniem fizycznym, siłą i motoryką. Podobnie od strony taktycznej, goście byli przygotowani na każdy ruch Arki, czytając nas jak otwartą książkę. W 89 minucie dzieła zniszczenia dopełnił Zjawiński, wykorzystując niepewną interwencję Szromnika i lobując go z ostrego kąta. Nadzieje na pewno nie zgasły, ale bez wątpienia zostały mocno przygaszone. Czy Arkowcy zdołają sie z tego podnieść i powalczyć do samego końca o ekstraklasę? Wiele w rękach trenera, który w końcu musi wyjść ze strefy bezpieczeństwa i zaryzykować. Przemeblować w miarę możliwości skład, zmienić taktykę, dać jakiś impuls, który wybudzi żółto-niebieskich z letargu. 2 zwycięstwa w 8 ostatnich meczach to bilans wstydu dla ekipy aspirującej do awansu.
 
mazzano