Tak jak mamy to w zwyczaju, pierwszy wyjazd rundy wiosennej można śmiało zaliczyć do tych, za które nie musimy się wstydzić. Mimo niesprzyjającej daty (wyjazd w piątek), w żółto-niebieskich barwach Pomorze opuszczało ok. 400 osób. Warta odnotowania jest przede wszystkim dobra liczba naszego odległego o 50 km od Gdyni fan clubu. „Tczewska Patologia” reprezentowała swoje miasto w liczbie ok. 160 osób, Wejherowo to ok. 60 osób. Wielkie brawa! Z Gdyni pociąg ruszył nad ranem, żeby spokojnie zdążyć na mecz, który planowo rozpocząć się miał o godzinie 20.00. W Katowicach przesiadka, a w Zabrzu główna grupa melduje się przed 19.00. Tam na peronie czeka już ponad 200 osób z Polonii Bytom, a następnie dojeżdża do nas jeszcze Cracovia w sile ok. 150 osób. Na miejscu nie obyło się bez różnych ekscesów, związanymi z poza sportowymi atrakcjami, na skutek czego ucierpiał jeden z autokarów Cracovii. Wchodzenie na stadion nie należało do najszybszych i niestety część osób weszła na stadion dopiero kilkanaście minut po rozpoczęciu spotkania. Jak na taką liczbę na trybunach, nasz doping raczej średni, aczkolwiek na przyzwoitym poziomie. Na uwagę zasługuje nowa wyjazdowa piosenka, która mimo, że niegłośno, była śpiewana dość długo i ma szansę stać się hitem kolejnych wyjazdów Arki! Prezentujemy się jednak ładnie, jesteśmy dobrze oflagowani. Stadion dość mocno wypełniony, co wskazuję na dobrą liczbę gospodarzy. Na skutek przedmeczowych wydarzeń oraz faktu, że razem z nami na sektorze siedzieli przyjaciele z Bytomia, na trybunach dało się niestety słyszeć obustronne obelgi. Takie życie... Mecz zakończył się wynikiem 2-2, co można uznać za sprawiedliwy wynik. Budzi on lekki niedosyt, wszak to Arka prowadziła przez dłuższą część meczu, ale z drugiej strony mając na uwadze końcowe minuty spotkania, kiedy to gospodarze mieli okazje na przełamanie po raz trzeci naszej obrony, nie należy rozpaczać nad końcowym rezultatem. Po meczu dziękujemy piłkarzom i dość długo czekamy na stadionie, aż otworzą się bramy. Następnie eskorta na dworzec i ponowne kilkanaście godzin jazdy. Jeszcze 40 minut postoju w Katowicach i można było odpocząć. Mądrzejsi wykorzystali ten fakt na pójście do sklepów, zatem powrót mimo, iż w znacznym tłoku, był całkiem przyjemny. Przyzwyczajeni do kilkudziesięciu godzinnych podróży wróciliśmy do Gdyni szczęśliwi, a zarazem z nadzieją, że nasz najbliższy wyjazd będzie o wiele lepszy pod względem liczbowym (choć teraz nie narzekam), wszak gramy w Poznaniu, a tam każda liczba mniejsza, niż tysiąc, byłaby porażką. Zapraszam wszystkich do zapisywania się na wyjazd na Lecha, aby tam wspomóc Arkę swoim dopingiem i pomóc im w zdobyciu choćby jednego punktu. Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Arka gra ! źródło: własne foto: http://www.gornikzabrze.com/