Zwalnianie trenerów to ulubiona rozrywka polskich prezesów. Na palcach jednej ręki można w rodzimej lidze policzyć szkoleniowców, których ciągłość pracy liczy więcej niż 12 miesięcy. Słaby start sezonu? Zwalniamy! Cztery mecze bez wygranej? Szukamy następcy. Mijają kolejne miesiące, zespół wpada w kolejny dołek, ktoś w gabinecie prezesa wciska "rewind" i płyta zaczyna się od początku. W Arce, przy wielu innych mankamentach w jej działalności, akurat głowy tak szybko się nie grzeją. I całe szczęście. Petra Nemca i Pawła Sikorę wypowiedzenie czekało dopiero jak drużynę od trenerów dzielił mur nie do przebicia. My również wtedy sygnalizowaliśmy konieczność zmian, chociaż obaj trenerzy mieli o to pretensje.

Dariusz Dźwigała to nie jest człowiek znikąd. Nie wiem czy ma papiery na trenerkę (te przysłowiowe, bo licencję PRO uzyskał szybko), za wcześnie na takie oceny, ale budzi moje zaufanie. Ma swój cel i do niego dąży. Postanowił zbudować zespół grający ofensywnie, ładnie dla oka. Idea zacna. Niestety okazało się, że nie wszyscy zawodnicy dają jakość potrzebną do takiej gry. Brakuje kreatywnego Mateusza Szwocha, brakuje napastnika klasy Bartosza Ślusarskiego. Brakuje topowej formy skrzydłowych. Cóż, zimny prysznic dla nowicjusza w pierwszoligowych realiach. Po trenerze Dźwigale i jego zachowaniu widzę jednak, że się nie podda. Będzie dyskutował, rozmawiał, kombinował, aż to wszystko zatrybi.

Na razie nie trybi. I jak czytam wypowiedzi, że Arka ma styl, to mam wątpliwości czy oglądamy te same mecze. Carlo Ancelotti pracował nad stylem Realu blisko rok. Diego Simeone też nie stworzył swojej bandy świrów w pół roku. Nawet Robert Podoliński, przyznał, że dopiero po blisko dwóch latach Dolcan Ząbki zaczął grać na jego modłę. Tymczasem, dzisiaj czytam, że Arka ma styl po dwóch miesiącach. W takim razie nic tylko pogratulować. OK, zejdźmy na ziemię. Moim zdaniem, to raczej "styl kameleona", który dopasowuje się do otoczenia. W Olsztynie z ultra-defensywnym Stomilem gramy ofensywnie, z chaotycznym Widzewem równie chaotycznie, a z nastawioną na wymianę ciosów Miedzią, tę wymianę przyjmujemy. Styl cechuje powtarzalność, niezmienność. Arka nie jest powtarzalna w niczym. W pięciu meczach nie umie oddać po rzucie rożnym celnego strzału, by w szóstym strzelić w ten sposób trzy gole. O grze obrony można powiedzieć dokładnie to samo. Mecze Arki to jak rzucanie kostką dwunastościenną albo obstawianie konkretnej cyfry w ruletce. Na razie gdzieś tam w założeniach funkcjonuje pomysł na to wszystko, ale chyba wszyscy kibice czekają aż drużyna zagra trzy, cztery dobre mecze z rzędu. Wtedy będzie można nieśmiało, małą czcionką, pisać o zalążkach własnego stylu gry.

Chciałbym kiedyś, najlepiej jeszcze w tym sezonie, oglądać Arkę grającą płynnie, ofensywnie. Na razie niestety jesteśmy na takim etapie, że PanZdzichu może tworzyć kolejne kompilacje niecelnych podań i przyjęć piłki na pięć metrów. Trener Dźwigała pracuje od podstaw, a porwał się na naprawdę trudny i ambitny projekt. Jeśli stworzyć listę winowajców słabych wyników Arki, to jest raczej na jej samym końcu. Tak mały, że ledwo widoczny. Dopiero ewentualne (odpukać) kolejne porażki, mogą go na tej liście przesuwać w górę. Nie potrafię wskazać błędów, które rzekomo popełnia. Stworzył dobrą atmosferę w drużynie, reaguje na boiskowe wydarzenia, poprawnie ustawił zespół. Ma u swego boku człowieka, który dla Arki zrobi wszystko. Póki co duet Dźwigała & Niciński powinien mieć stuprocentowe poparcie kibiców. Arka to presja, ale presja w parze ze zdrowym rozsądkiem. Na razie każe on robić swoje, dopingować i tak jak trener prosił po meczu z Miedzią, wspierać na ile tylko możemy. Wymagajmy od piłkarzy, by dali z siebie wszystko, ale też wymagajmy od siebie. Dlatego wszyscy na mecz w sobotę. Do trzech razy sztuka, czas na zwycięstwo w Gdyni!

mazzano