Gdy rok temu Arka przegrywała z APOEL-em napisaliśmy, że wynik jest gorszy niż gra. Żółto-niebiescy wówczas stawili dzielnie czoła klasowemu rywalowi, ale nawet nie zbliżyli się do poziomu, który zaprezentowali wczoraj między 55 a 75 minutą. Na taki a nie inny wynik złożyło się wiele czynników, ale wynik poszedł w świat i może napawać optymizmem. Kilka luźnych wniosków na gorąco po wizycie w Gniewinie.

1. Sparingi Arki nadal cieszą się ogromną popularnością.

Czasami mamy wrażenie, że wielu kibiców Arki bardziej czeka na letnie sparingi niż mecze ligowe. Tak, to przesada, ale mało który klub w Polsce może pochwalić się taką frekwencją na meczach towarzyskich. Głód piłki i piękna pogoda sprawiły, że kameralny obiekt w Gniewinie wczoraj ładnie się zapełnił. Ciężko było o miejsce parkingowe w okolicy, a spóźnialscy musieli zająć miejsca na trawie lub w skrajnej części trybuny.

2. Arka na świeżości, APOEL na ciężkich nogach.

Nie ma co się czarować, w środku sezonu taki wynik nie byłby możliwy. APOEL jest już w Gniewinie dłuższy czas. Trenuje tak ciężko, że trener Domingos Paciencia zarządził nawet dodatkowe zajęcia po wczorajszym sparingu! Arkowcy mają za sobą raptem kilka treningów + testy szybkościowe i wytrzymałościowe. Niemniej, od uczucia futbolowego głodu do zjedzenia rywala droga jest daleka. A wczoraj po przerwie silny rywal został naprawdę mocno pokąsany. Najwięcej odcisków szczęki zostawił Michał Nalepa.

3. Bożok i Siemaszko wzmocnią mentalnie szatnię Arki.

Obu zawodnikom mieliśmy wczoraj okazję przyglądać się z bliska. Oni po prostu cieszą się, że są tu z powrotem. Miro przybijał piątki uśmiechnięty od ucha do ucha, humor dopisywał mu co najmniej jakby dopiero co świętował z Arką awans. A przecież jest dopiero na początku tej drogi. Jeśli w ostatnich latach w szatni Arki trochę brakowało takiego zaraźliwego optymizmu, to obaj powinni dołożyć swoją cegiełkę.

4. Alan, Siemaszko i Socha wzmocnią sportowo Arkę.

Nie licząc Bożoka, to najgłośniejsze do tej pory transfery Arki. Brazylijczyk nie obijał się na Copacabanie. Jest dobrze przygotowany, gotowy do treningu i walki. Rafał Siemaszko przez ostatnie lata rozwinął się pod każdym względem. Wniósł na boisko świeżość i energię. Tadeusz Socha wyróżniał się w pierwszej połowie. Tego zawodnika dobrze opisuje słowo "solidny". Arce brakowało takich zawodników, którzy nigdy nie schodzą poniżej swojego przyzwoitego poziomu.

5. Cały czas brakuje głębi składu.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Arce, podobnie jak dwa lata temu, brakuje 2-3 klasowych zawodników. Niektóre pozycja jak skrzydła czy środek obrony są obsadzone bardzo dobrze. Inne jak środek pomocy i atak to wciąż jedna wielka niewiadoma. Finanse klubu nie są z gumy, ale to jest chyba ten moment, kiedy warto poszukać dodatkowych funduszy na niezbędne wzmocnienia. Może uda się na korzystnych warunkach wypożyczyć kogoś z ekstraklasy?

6. Królestwo za środkowego napastnika.

Arka nie ma dziś klasycznej "dziewiątki". W ekstraklasie słabsze kluby zapewniły sobie utrzymanie dzięki skutecznym egzekutorom (Kuświk, Wilczek, Cernych). Futbol ewoluuje, sytuacji podbramkowych jest coraz mniej i czasami od jednego, dwóch strzałów zależą losy meczu. Testowany Sebastian Szerszeń dostał jeszcze kilka dni na zaprezentowanie swoich możliwości, ale to melodia przyszłości. Szymon Sobczak najprawdopodobniej nie zagra w Arce i trudno się dziwić tej decyzji, bo stylem gry zbyt mocno przypomina Rafała Siemaszko. Lubi biegać, dogrywać, ale unika jak ognia tłoku pola karnego.

7. Wizerunkowy strzał w dziesiątkę.

Wynik poszedł w świat. Przedstawiciele mistrza Cypru gratulowali Arce dobrego meczu. Dla zawodników to dodatkowy bodziec do pracy, a dla kibiców zastrzyk optymizmu po fatalnej rundzie wiosennej. Czekamy na kolejne pozytywne sygnały.