Zagłębie Sosnowiec - Arka Gdynia 4:2 (Arak 26', Matusiak 34', Fidziukiewicz 64', Pribula 73' - Nalepa 4', Yussuff 82')

Zagłębie: Wojciech Fabisiak M - Marcin Sierczyński, Łukasz Sołowiej, Krzysztof Markowski, Jovan Ninković - Dawid Ryndak, Łukasz Matusiak,  Sebastian Dudek (83' Tomasz Szatan), Martin Pribula - Michał Fiudziekiwicz (76' Łukasz Tumicz), Jakub Arak M (68' Tomasz Margol)

Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Alan Fialho, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak - Michał Nalepa M, Antoni Łukasiewicz - Marcus da Silva (77' Rashid Yussuff), Rafał Siemaszko, Michał Renusz (67' Grzegorz Tomasiewicz M) - Paweł Abbott (56' Paweł Wojowski)

Żółte kartki: Pribula (Zagłębie) - Socha, Sobieraj, Alan (Arka)

Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź)

Mocno zaskoczył dziś składem trener gospodarzy. Artur Derbin zdecydował się już po trzech meczach na zmianę bramkarza. W miejsce popełniającego błędy Gąsińskiego, szansę między słupkami dostał zaledwie 20-letni Fabisiak, z kolei w ataku znalazło się miejsce zarówno dla Fidziukiewicza, jak i Araka. Żółto-niebiescy w dokładnie tym samym zestawieniu co tydzień temu. Tym razem trener Grzegorz Niciński nie zmienił zwycięskiego składu.

Mecz rozpoczął się dla Arki w wymarzony sposób. W 4 minucie Marcus rozegrał piłkę do Nalepy, ten kapitalnie podciągnął, minął dwóch rywali i z kilkunastu metrów huknął nie do obrony w samo okienko bramki! To był gol marzenie naszego wychowanka, na który na pewno długo czekał. "Nalepka" udowodnił, że szybko wyciąga wnioski, po poprzednich meczach zarzucano mu, że się zbytnio odchyla przy strzałach z dystansu. Zagłębie mogło odpowiedzieć w 7 minucie. Obrońcom Arki urwał się Pribula, wycofał piłkę do Fidziukiewicza, ten na szczęście źle trafił w piłkę i mocno przestrzelił. W 14 minucie powinno być 2:0 dla żółto-niebieskich. Po błędzie wyraźnie stremowanego Fabisiaka Nalepa posłał prostopadłą piłkę do Siemaszki, a ten w sytuacji sam na sam strzelił prosto w nogi bramkarza. Kilka minut później z dystansu próbował Renusz. Arka w pierwszej części gry zdominowała jej przebieg i ułożyła grę pod swoje dyktando. Niestety, Zagłębie nagle obudziło się, wyrównując od razu stan gry. Pribula uruchomił długim crossem Ryndaka, ten od razu odegrał do nadbiegającego Araka, który strzałem do pustej bramki wyrównał stan gry. W tej akcji nie popisali się obrońcy Arki, którzy zamiast grać do końca, domagali się od sędziego odgwizdania spalonego. Arkowcy po stracie gola stanęli, zaczęli tracić piłkę za piłką, co szybko tak się musiało skończyć. W 34 minucie aktywny Ninković rozegrał piłkę do Matusiaka, który wziął przykład z Nalepy i kapitalnym strzałem zza pola karnego nie dał szans naszemu bramkarzowi. Zbyt dużo miejsca rosłemu pomocnikowi zostawił Alan i Matusiak mógł sobie poprawić piłkę na prawą nogę. Arka kolejny strzał oddała dopiero w 44 minucie. Po dośrodkowaniu Marcusa próbował Siemaszko, ale uderzył głową lekko nad bramką. Na przerwę mogliśmy schodzić na dwumbrakowym debecie. Pribula łatwo oszukał Sobieraja i tylko kapitalna interwencja Jałochy uratowała nas przed utratą gola. Po rzucie rożnym znów było gorąco, ale i tym razem Jałocha był czujny. Dobre 20 minut i koszmarne 25 to najlepsze podsumowanie gry Arki przed przerwą.

Niestety, przerwa nie podziałało ożywczo na Arkowców, którym ewidentnie brakowało dziś pomysłu na "powrót" do gry. Dopiero w 57 minucie z dystansu spróbował Warcholak i piłka po lekkim rykoszecie minęła bramkę. Kilka minut później w podobnej próbie uaktywnił się Marcus, ale obu strzałom brakowało precyzji. W 62 minucie gospodarze wyszli z akcją 3 na 1, na szczęście Łukasiewicz powstrzymał Araka. W 64 minucie koszmarny błąd popełnił grający bardzo słabe zawody Sobieraj. Kapitan Arki "machnął" się przy wybiciu piłki  przez Matusiaka, puszczając ją pod nogi Fidziukiewicza. Rosły napastnik podprowadził ją sobie dwa metry i huknął nie do obrony przy dalszym słupku. Jałocha nie miał przy tym strzale nic do powiedzenia, ale błędy naszych obrońców były dziś z gatunku podwórkowych. W 73 minucie beniaminek dał kolejną lekcję obrońcom Arki. Gospodarze rozklepali nas jak juniorów - Ryndak wrzucił do Matusiaka, który strącił piłką prosto na głowę Pribuli i Słowakowi nie pozostało nic innego jak wpakować ją z bliska do siatki. Nasi obrońcy w tej sytuacji ponownie zamiast grać próbowali sędziować. W 79 minucie kapitalnie dysponowany Ryndak spróbował zaskoczyć Jałochę kąśliwym strzałem, ale bramkarz był dzisiaj naszym najmocniejszym punktem i obronił ten strzał. W 82 minucie Tomasiewicz ładnie rozegrał piłkę z Yussuffem, który wygrał "przebitkę" z Markowskim i technicznym strzałem pokonał Fabisiaka. Do końca meczu nic godnego uwagi się już nie wydarzyło i gospodarze z łatwością dowieźli wysokie zwycięstwo.