To było długie 100 dni. Nim minie drugie tyle, będziemy już wszystko wiedzieć. Czy 5 czerwca obudzimy się z solidnym bólem głowy w nowej, piłkarskiej rzeczywistości czy... tylko z bólem głowy. Arce Gdynia, w przypadku braku awansu do ekstraklasy, nie pomogą na ten ból żadne tabletki i eliksiry. Nadchodzące trzy miesiące stanowią o najbliższej (a może i dalszej?) przyszłości Klubu Marzeń Miasta z Morza. Trudno przypuszczać, by po kolejnym niepowodzeniu udało się szybko zbudować równie silny, wyrównany i skonsolidowany zespół. Awans może dać Arce solidnego kopa do dalszego rozwoju, a jego brak jeszcze głębiej zakopać w pierwszoligowej szarzyźnie.

Wojciech Pertkiewicz - prezes Arki Gdynia:

Ekstraklasy w Gdyni oczekują piłkarze, działacze, kibice, miasto i cały region. Czujemy presję, to miłe, że ocenia się nas w roli faworytów, ale nie zamierzamy spoczywać na laurach. Rywale mają swoje cele i każdy będzie chciał urwać każdemu punkty.

Polsat Sport przed startem rundy wiosennej przeprowadził wśród pierwszoligowych prezesów sondę, kto ich zdaniem awansuje do ekstraklasy. Odpowiedź "Arka Gdynia" była oczywista niemal dla wszystkich. Także prezes Pertkiewicz postawił odważnie na awans Arki, wypowiadając głośno oczekiwania wszystkich kibiców. To ważna runda także dla nas. Głód sukcesu jest w Gdyni ogromny. Do tego stopnia, że transfer Gastona Sangoya na kilkanaście godzin rozgrzał internetowe fora i media społecznościowe do czerwoności. Miejmy nadzieję, że ten mały sukces (bo tak trzeba nazwać sprowadzenie piłkarza tej klasy) nie będzie ostatnim tej wiosny. Przed nami ważne zadanie. Musimy zapełnić trybuny, stanowić dla naszej drużyny wartość dodaną, która miała nieoceniony wkład w zwycięstwa z Dolcanem czy Wisłą Płock. Do tej pory karnety nabyło już ponad 2200 fanów, ale ta liczba przez tydzień musi jeszcze znacząco wzrosnąć. Gra o awans nie zaczyna się od maja, ale już teraz, już w niedzielę w Katowicach. Nie ma meczów ważnych i mniej ważnych. Są tylko ważne i super ważne.

Spilih - kibic Arki Gdynia:

Te dywagacje  kto, gdzie zagra pokazują naprawdę bogactwo w II linii. obyśmy potrafili z tego potencjału maksymalnie skorzystać. Nikt w I lidze nie ma takiej pomocy jak my. Zarówno wyjściowa 11 jak i cała pomoc jest nr 1 w lidze.
Zimowe okno nigdy nie należy do łatwych. Skutecznych napastników jest na rynku jak na lekarstwo, a kluby z ekstraklasy niechętnie pozbywają się zawodników branych pod uwagę w rotacji składu. Arka umiejętnie wybrnęła z tego ślepego zaułka pełnego przeciętnych ligowców i no-name'ów z Łotwy czy Estonii. Trener Grzegorz Niciński ma dyspozycji trzynastu zawodników, którzy mogą z powodzeniem grać na wszystkich pozycjach w linii pomocy. Jesienią klasą dla siebie byli Antek Łukasiewicz i Michał Nalepa, a teraz mają do pomocy kilku kolejnych kolegów o uznanych w ligowej piłce nazwiskach. Paweł Sikora mawiał kiedyś, że jak odwrócił się w stronę ławki rezerwowych widział samą młodzież. Grzegorz Niciński może odwrócić wzrok i spojrzeć w oczy Darkowi Formelli czy Mateuszowi Szwochowi. Chłopakom wciąż młodym, ale z bardzo dużym bagażem doświadczeń. Życiowych i piłkarskich. Znamy ich problemy w poprzednich klubach, ale w skali 1. ligi to bardzo mocne nazwiska. I tylko od trenera zależy czy będzie umiał pogodzić ambicje i ego wszystkich swoich podopiecznych. Czy zdoła utrzymać tak doskonałą atmosferę jaka była w szatni Arki jesienią? To będzie jego zadanie nr 1. Przyjdzie wiele momentów próby dla tego wciąż młodego szkoleniowca. Trzeba mu kibicować, by potrafił je udźwignąć. 
 
Grzegorz Niciński - trener Arki Gdynia:
 
Start nie jest łatwy, ale pamiętam końcówkę jesieni, kiedy wiele osób podkreślało, że mamy straszny terminarz, tymczasem zanotowaliśmy wtedy bardzo dobre wyniki.
Te słowa dobrze charakteryzują "Nitka". Trener Arki nie lubi dywagować na temat szans, celów. Woli pracować po cichu i w zaufanym gronie. Analizuje rywali, ale przede wszystkim kładzie nacisk na grę własnego zespołu. Rzadko chwali, nigdy publicznie nie gani. Wiosną takie zimne podejście będzie przydatne. Możemy być pewni, że nie popełni błędów trenera Sikory, który przed wyjazdami do Brzeska i Stróży opowiadał o zapachu pieczonych kiełbasek. Dziennikarze mieli radochę, ale nie większą niż trenerzy rywali Arki, którzy mogli odhaczyć z listy "to do" przedmeczową motywację. Rola trenera będzie wiosną olbrzymia, bo Arka zaczyna od bardzo niewygodnych meczów. W Katowicach zagra ze świadomością, że cała przewaga nad Zagłębiem już stopniała, a kilka dni później podejmie rywala, który w jesiennym meczu był od nas wyraźnie lepszy. To pierwszy moment próby. Jako się rzekło, także dla nas. Każdy inny wynik niż rekord frekwencji w tym sezonie będzie rozczarowanym. Można pokusić się o "siódemkę" z przodu, która nie padła od meczu z Cracovią 3 lata temu. Tak czy inaczej, każdy kibic Arki powinien mieć w kalendarzu mocno zaznaczoną datę najbliższego meczu Arki. To są nasze 3 miesiące prawdy. Walkę o przyszłość naszego  Świętego Klubu czas zacząć!

mazzano