Arka Gdynia vs Bytovia Bytów

Wtorkowy pojedynek z Bytovią przejdzie do historii z jednego powodu - w końcu oficjalnie przypieczętowaliśmy awans do ekstraklasy. Na tę chwilę czekaliśmy równo pięć lat, ale z całą pewnością było warto. Na temat kibiców gości wypowiadać się nie będziemy i skupimy się na dużo ważniejszych sprawach. Rekordu frekwencji nie było (8901 osób), ale atmosfera tego dnia była po prostu fenomenalna. Już nie chodzi o ostatnie minuty, czy wyrównującą bramkę - bo to przerosło chyba wszystkich, ale o doping, który od samego początku był na bardzo dobrym poziomie. Poprzeczka w tej kwestii została zawieszona na wysokim pułapie przed najbliższymi konfrontacjami z Chojniczanką Chojnice i Chrobrym Głogów, ale przecież nikt nie powiedział, że nie stać nas na więcej. Po końcowym gwizdku arbitra, który swoją drogą niesłychanie starał się zepsuć nam święto, stadion eksplodował. Był to moment nie do opisania słowami - takie chwile trzeba przeżyć na własnej skórze, żeby móc w pełni poczuć ten klimat. Zabawa po spotkaniu trwała do późnych godzin, a rozpoczęła się już na stadionie - sygnał dał Antek Łukasiewicz, prezentując "eMkę, jakiej jeszcze ten obiekt nie słyszał" :) Oczywiście, nie sposób wspomnieć o "pracy" spikera, który po zakończeniu meczu po raz kolejny wykazał się totalnym  brakiem wyczucia historycznego momentu, przeszkadzając w świętowaniu awansu i wspólnym dopingu z piłkarzami. Pewnych rzeczy ten pan już nie przeskoczy. Cóż - obok arbitra był to drugi niewypał tego meczu. Reszta miała się świetnie!

Stomil Olsztyn vs Arka Gdynia

Wyjazd na Stomil rozpoczynamy chwilę po godzinie 15, dając sobie ponad 5h na dotarcie do celu. Jak się ostatecznie okazało, czasu nam zabrakło i w Olsztynie byliśmy chwilę przed rozpoczęciem spotkania. Podróż pięcioma autokarami, busami i kilkudziesięcioma autami trwała bardzo długo z powodu całkowicie rozkopanej drogi na Olsztyn i panującemu sporemu zamieszaniu. Przez to na stadion wchodzimy przez całą pierwszą połowę, a w komplecie meldujemy się dopiero po przerwie. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami działaczy Stomilu, wszyscy zainteresowani weszli na sektor, choć mogło to odbywać się nieco sprawniej (tylko jedna bramka - otwarcie drugiej "rozładowałoby" kolejki).

Nasza oficjalna liczba to 440 osób, co wydaje się naprawdę dobrym rezultatem - przypominając, że był to kolejny wyjazd w piątek, a z drugiej strony ostatni w tym sezonie. W drugiej połowie lecimy z przyzwoitym dopingiem, często wymieniając uprzejmości z miejscowymi (na początku meczu prezentują oprawę - sektorówkę, pirotechnikę i flagowisko). Piłkarze po raz kolejny udowadniają swoją wyższość nad ligowym rywalami i wygrywają różnicą czterech bramek! Po spotkaniu dziękujemy im za kolejne zwycięstwo i już 17. z rzędu mecz bez porażki. Jest to bez wątpienia ogromne osiągnięcie i wszystkim, którzy włożyli w ten sukces swoją małą cegiełkę należą się słowa uznania. Warto dodać, że podczas całego wyjazdu obecny z nami był Michał Nalepa (pauzował za kartki), który przez chwilę prowadził na sektorze doping,  a po meczu na naszą wyraźną prośbę na płocie znalazł się Antek Łukasiewicz, zapodając kilka razy "eMkę". Powrót do Gdyni wyglądał już sprawniej, bez przygód z dobrą zabawą na jednym z postojów.

Sezon powoli dobiega końca. Zostały nam ostatnie dwa mecze w roli gospodarza. 22 maja zmierzymy się z Chojniczanką Chojnice, która od dłuższego czasu mobilizuje się na to spotkanie i pojedynek 5 czerwca z Chrobrym Głogów, po którym zaplanowano oficjalną fetę z okazji awansu do ekstraklasy. Już dziś zapraszamy!