Piotr Tomasik - obrońca Jagiellonii:

Chcieliśmy zagrać na zero z tyłu, trener też nas uczulał na to, żeby już nie stracić bramki, ale nie ustrzegliśmy się błędu przy stałym fragmencie gry. Chyba po strzeleniu bramki na 4:0 pomyśleliśmy, że ten mecz już się skończył. Straciliśmy niepotrzebnie bramkę i to jest jedyny minusik z tego spotkania. Chciałem ten mecz dograć do końca bez kontuzji, a teraz przed nami bardzo ważne mecze, w tym mecz pucharowy i z pewnością trener chciałby mieć całą kadrę do swojej dyspozycji. Udam się od razu na badania do szpitala i zobaczymy, co na nich wyjdzie. Kolano troszkę puchnie, więc zobaczymy, jak to będzie.

Dawid Sołdecki - obrońca Arki:

Z pewnością nie tak zakładaliśmy sobie początek tego spotkania. Popełniłem błąd, Cernych mi uciekł, piłka spadła Vassiljevowi na nogę, a wiadomo, że on ma dobre uderzenie i w ten sposób przegrywaliśmy 0:1. To na pewno boli. Pierwsza bramka zaważyła o wyniku. Równie szybko straciliśmy bramkę w Niecieczy  i trener nas uczulał, żeby tego nie powtórzyć, a uczyniliśmy to praktycznie przy pierwszej akcji rywala. To ustawiło ten mecz. Wiadomo, że Jagiellonia gra bardzo dobrze z kontry i nas wypunktowała. Trener w szatni próbował nas mobilizować. Mówił, żebyśmy się nie załamywali, byśmy pokazali charakter. Próbowaliśmy, ale szybko straciliśmy trzecią bramkę, przy której zderzyłem się z Konradem Jałochą. Czwarty gol to już moja głupota. Mogłem puścić zawodnika i może udałoby się to jeszcze uratować.

Fiodor Cernych - napastnik Jagiellonii:

Oprócz tego, że byliśmy skuteczni, to dobrze zagrał również Marian Kelemen, który kilkukrotnie nas uratował. Dzisiaj więcej szczęścia było po naszej stronie. Nasze strzały wpadały do siatki, a uderzenia rywali nie. Cieszymy się z tej wygranej. Mieszkamy z Kostą Vassiljewem na zgrupowaniach w jednym pokoju, to może i to nam pomaga w zrozumieniu na boisku –

Marcus da Silva - pomocnik Arki:

Skoro przegraliśmy mecz 1:4, to na pewno czegoś nam brakowało. Myślę, że graliśmy bardzo słabo jako zespół. Jagiellonia szybko strzeliła nam pierwszą bramkę, ale to my dawaliśmy jej prezenty. To jest bardzo dobry zespół, ale myślę, że nie możemy na takim poziomie na rozdawanie takich prezentów rywalom. Wygraliśmy dwa kolejne mecze u siebie i zachowaliśmy zero z tyłu, a teraz przegrywamy 1:4, więc to dla nas na pewno zimny prysznic. Dostaliśmy cztery bramki, więc z pewnością jest nieprzyjemnie.