Trenerzy Arki Gdynia po spadku do IV ligi całkowicie przewietrzyli szatnię rezerw. W klubie nie pozostał żaden zawodnik z roczników 1996 i 1997, którzy tworzyli w sezonie 2015/2016 szkielet zespołu. To oczywiście świadome działanie, ale jak podkreśla trener Robert Wilczyński, przed żadnym z nich nie jest zamknięta droga powrotu. Klub nie oddaje za darmo piłkarzy, których wychował, ale ich wypożycza. Na takiej zasadzie kluby zmienili między innymi Maksymilian Hebel, Patryk Regulski, Błażej Niciński czy Daniel Lisowski. Trener Wilczyński, który w klubie pełni też funkcję koordynatora szkolenia młodzieży, przedstawia aktualną wizję Arki Gdynia w kontekście prowadzenia zawodników kończących wiek juniora:

Zawsze są dwa wyjścia. Możemy zostawić utalentowanego zawodnika i liczyć, że dobrą grą nam i sobie pomoże, przebijając się do pierwszego zespołu. Ostatnio, między innymi w związku ze spadkiem do IV ligi, zmieniło się nieco podejście i staramy się wypożyczać zawodników kończących wiek juniora do innych klubów. Teraz każdy z nich dostał wolną rękę i mógł wybrać dalszą piłkarską drogę. Czas i boisko zweryfikują  te wybory. My oczywiście uważnie śledzimy postępy naszych wychowanków.

 

A jest kogo obserwować. Arka nigdy nie miała aż tak licznej grupy zawodników na wypożyczeniach do innych klubów. Co prawda do Chelsea FC wciąż nam daleko (klub z Londynu wypożycza aktualnie 38 zawodników!), ale warto odnotować, że Arka latem oddała dwóch zawodników do I ligi (Lewicki, Tomasiewicz), pięciu do II ligi (Bach, Szerszeń, Czapłygin, Tomczak, Wolak), sześciu do III ligi (Kędra, Kotkowski, Wojcinowicz, Hebel, Regulski, Niciński) i jednego do IV ligi (Lisowski). Większość z nich gra regularnie w swoich klubach i może mówić o kroku naprzód. Dobrze gra Tomasiewicz, postępy robi Czapłygin, kilka niezłych meczów miał Bach. Szczególnie udany początek rundy miał jednak Hebel, który wciąż znajduje się w czołówce klasyfikacji kanadyjskiej swojej ligi. Jak jego postępy ocenia prowadzący KS Chwaszczyno trener Maciej Cieślik?

Maks Hebel pełni ważną rolę w grze naszego zespołu, ale regularnie gra również Błażej Niciński, który tylko raz pauzował z powodu żółtych kartek. Maks jako zawodnik z perspektywami gry w pierwszej drużynie Arki ma zindywidualizowany proces treningowy i uzupełnia nasze zajęcia treningami z kadrą pierwszej drużyny Arki. W tym zakresie ściśle współpracujemy z trenerem  Grzegorzem Nicińskim.

Naturalną drogą dla zawodników z grup młodzieżowych Arki kończących wiek juniora powinna być możliwość gry w seniorach. Ze względu na współpracę naszych klubów zaproponowaliśmy Arce wypożyczenie zawodników z roczników 96 i 97. Staraliśmy się o pozyskanie między innymi Wolaka, Tomczaka czy Bacha, ale wybrali oni grę w wyższej lidze.  Proces szkolenia w Arce stoi na wysokim poziomie, a my umożliwiamy zawodnikom kolejny krok naprzód.


Braki kadrowe musiały zostać uzupełnione. W klubie po awansie pojawiły się nowe środki, z których część postanowiono przekazać na szkolenie młodzieży. Przede wszystkim Arka zaczęła płacić za nowych zawodników. Od stycznia 2016 roku klub wyłożył spore środki finansowe na opłacenie wymaganych ekwiwalentów. Wszystko po to, by stać się konkurencyjnym na rynku i sprowadzić do Gdyni dobrze zapowiadających się kandydatów na piłkarzy. W ciągu pierwszych trzech trymestrów bieżącego roku Arka przetestowała około 80 zawodników z całej Polski! Klub nie działa po omacku. Trener Wilczyński i jego współpracownicy regularnie dostają polecenia z terenu. Niemal wszystkie traktują poważnie i sprawdzają wskazanych zawodników na kilkudniowych testach. Większość zawodników zostaje pod bliższą lub dalszą obserwacją. Najlepsi mogą liczyć na transfer do Arki Gdynia. Klub opłaca miejsce w internacie, kieruje do własnej klasy sportowej w Gdyńskim Liceum Autorskim.

Oczywiście, trzon i motor napędowy szkolenia wciąż stanowi Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Gdynia, które rokrocznie dostarcza najlepszych wychowanków w szeregi Sportowej Spółki Akcyjnej. Niestety, czasy gdy o sile zespołu juniorów stanowili wyłącznie chłopcy z Cisowej czy Witomina, minęły bezpowrotnie. Dziś potrzebny jest stały dopływ świeżej krwi, by pobudzać rywalizację i sukcesywnie podnosić poziom.

     

Oni trafili do Arki Gdynia w trakcie 2016 roku:

Wiktor Babiński, Dorian Affeld - duet z rocznika 1999 ściągnięty z Zawiszy Bydgoszcz. Obaj byli w szerokiej kadrze pierwszego zespołu Zawiszy w rundzie wiosennej, a Affeld nawet doczekał się debiutu w 1. lidze. Pierwszy z nich to prawy obrońca, ma za sobą powołania do juniorskich reprezentacji Polski. Affeld gra w linii pomocy.

Daniel Chmielnicki - stoper sprowadzony z Nielby Wągrowiec. W sezonie 2015/16 rozegrał 9 meczów na szczeblu III ligi, zdobył jedną bramkę. Od kilku meczów ma pewne miejsce w podstawowym składzie drugiego zespołu Arki. Trenerzy widzą w nim duży potencjał na klasowego stopera w przyszłości.

Fabian Lengiewicz - drugi z nowych stoperów. Pochodzi z naszych terenów, konkretnie z Władysławowa. Zaczynał w tamtejszym MKS-ie, a następnie grał w Orlętach Reda. Nie ma jeszcze doświadczenia na wyższym szczeblu niż IV liga. W drugim zespole do tej pory 45 minut.

Krzysztof Krakowiak - Obrońca. W przeszłości, jako zawodnik Pomezanii Malbork powoływany nawet do reprezentacji Polski U-15. Właśnie z tego klubu trafił do żółto-niebieskich. Grę w rezerwach łączy z grą w juniorach Arki.

Klub wzmocnił także szeregi juniorów młodszych. Do Arki trafili w tym roku następujący zawodnicy z rocznika 2000: Damian Lisiecki, Mateusz Gułajski (Orlęta Reda), Jakub Pek, Paweł Sobczak (Pogoń Lębork). Z Lęborka wypożyczony jest także Filip Kreft, a na zasadzie transferu definitywnego do Arki trafili niedawno Jan Łoś z Bałtyku Gdynia i Michał Bednarski z Włókniarza Toruń. W trakcie finalizacji jest transfer Jakuba Rumińskiego z Gedanii Gdańsk.

Nieco wcześniej kadry młodzieżowych zespołów Arki zasilili Jakub Wawszczyk (Mień Lipno), Karol Siejak, Jakub Kłosowski (Warta Poznań), Krystian Ziarkowski (Lech Poznań), Norbert Hołtyn (Sadownik Waganiec) czy Brajan Wieczorek (Błękitni Wronki). Jak widać, Arka ewidentnie ukierunkowała się na region Wielkopolski i Kujaw. Łatwo nie jest, bo najlepsi zawodnicy z tych województw trafiają do Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. W klubie mają nadzieję, że po słabszych rocznikach 1996, 1997 (nikt z nich nie przebił się do kadry pierwszego zespołu), kolejne zaowocują przynajmniej trzema, czterema zawodnikami, którzy na stałe zagoszczą w zespole Grzegorza Nicińskiego. Na tę chwilę nawet najlepsi z rocznika 1998 - Mateusz Węsierski i Jakub Kłosowski nie mogą liczyć na regularne treningi z "jedynką". To chyba największy minus owocnej pracy "Nitka" w Arce. Przez dwa lata nie wprowadził on na stałe do pierwszego zespołu ani jednego wychowanka.

Po pierwszych meczach wydawało się, że tak radykalna transformacja rezerw znajdzie odzwierciedlenie w ligowej tabeli. Kryzysowym momentem była domowa porażka 1:4 z Jaguarem Gdańsk. W kolejnym meczu Arka II co prawda przegrała w Pelplinie z Wierzycą, ale starcie z liderem pokazało, że młodzi Arkowcy mogą powalczyć w tej lidze z każdym. Od tego momentu, żółto-niebiescy, do minionego weekendu, byli niepokonani. Ba, wygrali nawet aż sześć meczów z rzędu! Skąd taki nagły skok formy? Analizuje trener Wilczyński:

Prawdę mówiąc, mecz meczowi nie jest równy. Najbardziej wyróżniający się zawodnicy grają na poziomie IV ligi, ale nie zapominamy także o Centralnej Lidze Juniorów (Arka zajmuje tam niezłe, 5. miejsce - red.), więc musimy w każdy weekend grać niejako na dwa fronty. Oba są dla nas bardzo ważne, a przecież jest jeszcze zespół juniorów młodszych, z którego kilku zawodników zadebiutowało już w CLJ i, przede wszystkim, pierwszy zespół, z którego zawodnicy też nam pomagają.

W efekcie każdego tygodnia zespoły występują w różnych składach. Wszystko podporządkowane jest pod pierwszy zespół. Jesteśmy świadomi, że my pracujemy dla nich, dzięki nim mamy stworzone lepsze warunki. Czasami korzystamy ze wsparcia tych zawodników, ale w naszym przypadku wynik nie jest najważniejszy. Zawodnicy muszą nauczyć się grać w piłkę, wymagamy od nich pełnego zaangażowania i determinacji dla Arki.

Aktualnie stworzyła się fajna ekipa, począwszy od młodszych do najstarszych, nie zawracamy sobie głowy "oszołomami", zawodnicy są świadomi co w życiu chcą robić i na to ciężko pracują. Jednakże zarówno my jako sztab trenerski oraz zawodnicy musimy  być cierpliwi, na każdego czas przyjdzie.

Robert Wilczyński często podkreśla przeskok między piłką juniorską a seniorską. Pierwsze mecze w nowej rzeczywistości to nic więcej, tylko nauka. Wygląda więc na to, że trafił na wyjątkowo uzdolnione roczniki. Wystarczyło kilka meczów, by arkowcy złapali meczowy rytm i zaczęli punktować. I nie były to wymęczone 1:0, ale seria całkiem niezłych pogromów. 4:0 z Powiślem Dzierzgoń, 4:1 w Kolbudach i ostatnie 7:0 z Cartusią w Pucharze Polski. Taki worek bramek, że ledwo zmieścił się w szatni. Juniorom w tej rundzie pomagają ci, którzy podobną drogę przeszli kilka lat temu. Przedłużeniem trenerskiej myśli popularnego "Wilczka" w niemal każdym meczu jest Damian Mosiejko. 21-letni rozgrywający został w Arce i chociaż w "jedynce" grywa rzadko, to pełni ważną rolę w rezerwach, niczym kilka lat temu Dawid Kubowicz czy Piotr Robakowski. Podobne zasługi można przypisać Pawłowi Wojowskiemu oraz Przemkowi Stolcowi. Dla nich gra w rezerwach nigdy nie jest i nie będzie "zesłaniem". Trener Wilczyński podkreśla, że doświadczenie, które wnoszą do gry jest bezcenne i ma spory wpływ na wyniki zespołu. Młodzież może korzystać z ich podpowiedzi i robi szybsze postępy.

Porażki będą się zdarzać. W tym wieku to nieuniknione. Warto jednak zauważyć krok do przodu, który został poczyniony po awansie do ekstraklasy. Oprócz wspomnianych wyżej transferów, drugi zespół i juniorzy Arki zyskali także na innych polach. Udało się rozbudować sztab medyczny, który aktualnie jest na bardzo wysokim poziomie. Wszystkiego dogląda lekarz ortopeda wspólnie z fizjoterapeutami zarówno z pierwszego zespołu jak i sztabu młodzieżowego. Został zakupiony sprzęt medyczny to jest laser, fala uderzeniowa, co pozwala na szybszą rehabilitację. Zawodnicy mają szkolenia z zakresu suplementacji, na którą także przeznaczono większe środki niż dotychczas. Wybrani mają zajęcia ukierunkowane pod konkretne pozycje, niestety w tym momencie trener Wilczyński ze smutkiem w głowie przyznaje, że dalszy rozwój zawodników jest niemożliwy bez nakładów na infrastrukturę:

Żeby poprawić jakość szkolenia to muszą być boiska trawiaste, bez tego nie pójdziemy do przodu, nie ma szans. Gra na trawie a na syntetyku jest zupełnie inna, tak jak i gra na poziomie juniorskim a seniorskim. To też dwa inne światy.

Mamy nadzieję, że głos trenerów Arki i osób, którym leży na sercu dobro klubu zostanie wysłuchany. Gdynia dysponuje aktualnie bardzo słabą bazą boisk. W mieście powstało dużo ciekawych szkółek piłkarskich, których adepci niestety muszą trenować na kontuzjogennych, twardych boiskach ze sztuczną nawierzchnią. Budowa zaplecza treningowego to aktualnie kluczowa inwestycja dla sportu w naszym mieście. Niedawno pojawiła się inicjatywa budowy boiska treningowego przy Ejsmonda, na terenie dawnej "Sahary". Niestety, temat ucichł. A szkoda...

STATYSTYKI REZERW ARKI GDYNIA
TABELA IV LIGI POMORSKIEJ

mazzano