68 dni minie jutro od ostatniego zwycięstwa Arki w lidze. W klubie słowo "kryzys" wydaje się być zabronione, ale to, że się o czymś nie mówi, nie znaczy że problem znika. Do pewnego momentu mogliśmy się szczycić szczelną defensywą i świetną postawą na własnym boisku. Bilans ostatnich czterech meczów u siebie to 1 punkt i 9 straconych bramek. Te statystyki to nie tylko kwestia dużego pecha i przypadkowo straconych goli, a niestety mizernej gry w dość długim już okresie.

Na wyjazdach Arka wydaje się grać przede wszystkim na zero z tyłu. To założenie sprawdzało się w ostatnich 3 meczach poza Gdynią - z Lechem, Górnikiem i Wisłą Płock. W tym ostatnim spotkaniu na grę żółto-niebieskich ciężko było jednak patrzeć, a punkt z Płocka Arkowcy wywieźli dzięki nieskuteczności rywala. Dokładając do tego ostatni mecz z Niecieczą, ciężko z optymizmem spoglądać w kierunku jutrzejszego spotkania. Tym bardziej, że ostatniego gola na wyjeździe Arka strzeliła w sierpniu w Warszawie. A może już czas na przełamanie tej passy?

Grzegorz Niciński już wybierając skład na poprzedni mecz pokazał, że mimo długotrwałej krytyki pod adresem niektórych zawodników, zamierza stawiać na podobny skład personalny co dotychczas. Trener Arki nie zamierza też zmieniać systemu gry, co potwierdził w niedawnym wywiadzie z Przeglądem Sportowym:

Po Termalice (1. kolejka sezonu – przyp. red) wszyscy żądali zmian. A my zrobiliśmy po swojemu. I co? Zaufaliśmy chłopakom i w pięciu pierwszych kolejkach udało nam się osiągnąć bardzo fajny wynik. Nie wykluczam zmian w następnych spotkaniach. Na pewno nie będą to żadne nerwowe ruchy. Zmiana taktyki? Moja wizja zakłada grę trójką w środku. Nie chcę burzyć swojej koncepcji, której trzymam się dwa lata.

Na Wisłę wraca Antoni Łukasiewicz, którego brak był mocno odczuwalny w ciągu ostatniego miesiąca. Z drugiej strony Admirał od niedawna trenował z zespołem i jego dyspozycja pozostaje dużą zagadką. Drugi raz z rzędu w kadrze znalazł się Paweł Wojowski. Wojo, mimo regularnych treningów z pierwszą drużyną, w meczach o punkty mierzył się (do ubiegłej niedzieli) z Rodłem Kwidzyn, Powiślem Dzierzgoń czy Sokołem Wyczechy. Czyżby trener docenił jego dobre występy w IV lidze? W Gdyni zostają za to Michał Nalepa i Adam Marciniak. Powroty po kartkach i kontuzjach sprawiają, że wybór staje się nieco szerszy, ale Niciński musi też zadecydować komu da szansę w kolejnych spotkaniach, co zapewne sprawi, że nie wszyscy będą zadowoleni. Kwestia decyzji personalnych to już jednak temat na osobny artykuł.


Wisła ma w tym sezonie swoje problemy. Zaliczyła na początku rozgrywek serię 7 porażek z rzędu i wylądowała na dnie tabeli, a gdy już zaczęła grać lepiej i odrabiać straty, doszło do roszad w sztabie szkoleniowym. Klub opuścił Dariusz Wdowczyk, a zastąpił go duet Kmiecik - Sobolewski. W ostatniej kolejce Wiślacy wysoko przegrali z Pogonią, ale też pojechali do Szczecina w mocno osłabionym składzie. Na mecz z Arką do kadry wrócą Małecki, Sadlok czy Jović. Dodatkowo piłkarze z Krakowa lepiej spisują się przed własną publicznością. Zdobyli u siebie 13 z 18 punktów, wygrywając ostatnie dwa spotkania i nie przegrywając od 26 sierpnia.


Ewentualne zwycięstwo - patrząc na ostatnią formę - chyba należałoby traktować jako miłą niespodziankę. Te trzy punkty mogłyby jednak dużo dać drużynie, także w kontekście wtorkowego starcia w Pucharze Polski. Z pewnością po ponad dwumiesięcznej przerwie zwycięstwo smakowałoby wyjątkowo, choć patrząc obiektywnie, może być o nie ciężko.


Wisła Kraków - Arka Gdynia
26.11.2016 (sobota), godz. 20:30
Transmisja: Canal + Sport

Przewidywane składy:
Wisła: Załuska - Jović, Uryga, Głowacki, Sadlok - Mączyński, Popović - Boguski, Brlek, Małecki - Brożek
Arka: Jałocha - Zbozień, Sobieraj, Sołdecki, Warcholak - Sambea, Hofbauer - Marcus, Szwoch, Błąd - Zjawiński