Początek maja oznaczać może tylko jedno. We wszystkich ligach grających systemem jesień-wiosna rozpoczyna się absolutnie decydująca faza rozgrywek. Nie inaczej jest w naszej rodzimej Ekstraklasie. Każdy mecz jest ważny, a każde zwycięstwo na wagę złota.
GKS Bełchatów - Polonia Bytom (piątek, 17.45): Rozpoczynamy w Bełchatowie, gdzie Królowa Śląska zmierzy się z jedną z rewelacji ostatnich tygodni - miejscowym GKS. Patrząc na sprawę zupełnie egoistycznie, świetnie byłoby gdyby Polonia wywiozła punkty, bo wówczas nie musiałaby traktować przyszłotygodniowego meczu z Arką jako walki o ligowy byt. GKS odpadł jednak w tygodniu z Pucharu Ekstraklasy i zrobi wszystko by w lidze dać swoim sympatykom do samego końca nadzieje na awans do pucharów. Kibice Polonii, korzystając z nowego sektora gości w Bełchatowie, liczą na dobrą liczbę wyjazdową i zapewne zrobią wszystko by pomóc swoim piłkarzom w wywiezieniu korzystnego rezultatu.
Piast Gliwice - Wisła Kraków (piątek, 20.00): Na taką wiosnę czekano w Gliwicach od zawsze. Piast długo musiał korzystać z uprzejmości Odry Wodzisław, lecz jak powrócił na własne śmieci to kibice Piasta atrakcji mają co nie miara. Najpierw thriller w meczu z Lechem, potem walką z Legią, a teraz do Gliwic przyjeżdża aktualny mistrz Polski - Wisła Kraków. Rewelacyjny Kamil Glik postara się zatrzymać Pawła Brożka, a Piast zatamować Wisłę w drodze po obronę mistrzostwa.
Legia Warszawa - Łódzki KS (sobota, 16.00): Tu sytuacja jest bardziej klarowna. Legia musi, ŁKS może. W przeddzień wyjazdu do Warszawy łodzianie po raz kolejny urządzili protest, domagając się w końcu zwrotu sięgających już miliona złotych należności. Legię czeka niebawem wyjazd do Krakowa, więc punkty trzeba gromadzić, a wzrost formy zdecydowanie temu sprzyja. Faworyt jest więc tylko jeden.
Jagiellonia Białystok - Odra Wodzisław (sobota, 17.00): Obie drużyny mają za sobą udany tydzień. Jaga uniknęła po odwołaniu degradacji, co jest na pewno pomyślną informacją, nawet jeśli następny sezon trzeba będzie rozpoczynać z minusowym dorobkiem. Odra natomiast awansowała sensacyjnie do finału Pucharu Ekstraklasy. Oby nie odbiło się to na formie w sobotę, bo sytuacja Odry w tabeli jest mimo 11 pozycji bardzo zła i od będącej na barażowym miejscu Arki dzieli ją tylko jeden punkcik.
Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk (sobota, 19.15): Najważniejszy dla dolnych rejonów tabeli sobotni mecz z pewnością przy Roosevelta w Zabrzu. Obie drużyny na fali, zwłaszcza Lechia po remisie w Warszawie i wygranych derbach. W Zabrzu faworytem są jednak gospodarze. Ciekawostką jest, że kibice Górnika wzięli sprawy w swoje ręce i zakazali piłkarzom do końca sezonu urządzać nocne wycieczki po sklepach monopolowych, pubach, dyskotekach i innych tego typu miejscach, gdzie piłkarze wszystkich klubów są częstymi gośćmi. Wszyscy pamiętamy jedną z ostatnich wizyt Górnika w Gdyni, gdy kibice tego klubu zapraszali po meczu swoich piłkarzy do "wspólnego pogrania w piłkę". Wtedy udało się uratować ligę, zobaczymy jak będzie tym razem.
Cracovia Kraków - Polonia Warszawa (niedziela, 14.45): W meczu przyjaźni przy Kałuży sentymentów na boisku na pewno nie będzie, bo dla obu drużyn jest to mecz z gatunku kluczowych, jak wszystkie ostatnio zresztą. Cracovia gra nieźle, ale ma fatalną defensywę i gubi ważne punkty. Nie pomaga nawet będący w niezłej formie Ślusarski, gdy w obronie proste błędy popełniają Karwan czy Wasiluk. Polonia w tygodniu wywiozła pucharowy remis z Poznania, ale w niedzielę tylko zwycięstwo pozwoli zachować szanse na awans do pucharów poprzez rozgrywki ligowe.
Lech Poznań - Ruch Chorzów (niedziela, 17.00): Mecz dwóch półfinalistów Pucharu Polski. Niespodziewanie to Ruch jest bliżej awansu do finału po zwycięstwie nad Legią w Warszawie i w Chorzowie już szykują się na elektryzujący finał na Stadionie Śląskim. Lech skupia siły na lidze i na pewno zrobi wszystko w niedzielę by wygrać i nadal deptać po piętach Legii i Wiśle.
Źródło: własne