Poprzedni rok był dla Arki bardzo udany, a jego częścią była też postawa żółto-niebieskich od lipca do grudnia. Zajęcie ósmego miejsca po 20. kolejkach i awans do półfinału Pucharu Polski to jak na razie najważniejsze osiągnięcia w obecnych rozgrywkach. Jednak jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie by uznać, że obecny sezon jest już dla Arki udany.

Jednym z najjaśniejszych momentów rundy jesiennej było zwycięstwo przy Łazienkowskiej. 20 sierpnia żółto-niebiescy wygrali 3:1 z drużyną prowadzoną wtedy jeszcze przez Besnika Hasiego, który posłał wtedy w bój Wieteskę, Niezgodę, czy będącego obecnie piłkarzem Cracovii Brzyskiego. Kibice stołecznego klubu mieli problem z zaakceptowaniem porażki, deprecjonując ją wtedy rzekomym „wystawieniem rezerw”. Wybór i jakość kadry Legii to jednak nie problem Arki.

Tamto spotkanie przypomina w kilku aspektach dzisiejszy pojedynek. Podobnie jak w sierpniu, po meczu z Arką Legię czeka mecz w europejskich pucharach. Wtedy mecz Legia – Arka znalazł się w kalendarzu pomiędzy spotkaniami z Dundalk, tym razem legionistów czeka mecz z Ajaxem. Po drugie w tamtym okresie Arka przyjeżdżała do drużyny w dużym kryzysie. Sierpień i wrzesień były fatalne dla Legii, która przed meczem z Arką odpadła z Pucharu Polski i przegrała w lidze z Górnikiem Łęczna, a po 20 sierpnia uległa też Niecieczy, Zagłębiu, i przegrała dwa spotkania w Lidze Mistrzów z bilansem bramek 0:8. W drugiej części rundy, po zwolnieniu Hasiego było już znacznie lepiej. Ostatecznie na koniec roku Legia wylądowała na 3. miejscu w tabeli. Przed dzisiejszym spotkaniem ciężko wyrokować, że Legia ma być w trudnej sytuacji, jednak jej postawa to spora niewiadoma. W trakcie zimowej przerwy doszło do dużych zmian zwłaszcza w formacji ofensywnej, gdzie Nikolicia i Prijovicia zastąpili Chukwu i Necid. Legioniści nie zachwycali strzelecką formą w sparingach, a jak pokazały piątkowe mecze ekstraklasy, zespoły niekoniecznie wchodzą w rozgrywki po przerwie z wielką energią i na świeżości. Podobnie jak w sierpniu, Arkowcy mogą pokusić się o niespodziankę.

 

Powyższych zdań nie można jednak traktować jak szukania pozaboiskowej przewagi. Arka ma zgrany, rozumiejący się zespół, który zimą nie został osłabiony. Żółto-niebiescy, nie mając wielkich pieniędzy ani gwiazd w zespole, generalnie powinni być zwartą, skonsolidowaną drużyną, która braki piłkarskie nadrabiać będzie walecznością i ambicją. Ubiegły rok zakończył się dobrze, pozytywnie wypadły sparingi i nie pozostaje nic innego, jak kontynuować tę drogę. W meczu z Legią natomiast nie ma nic do stracenia. Porażka wstydu nie przyniesie, a zwycięstwo może napędzić zespół wchodzący w decydujące mecze sezonu, w tym półfinał Pucharu Polski. Dwukrotne pokonanie Legii w sezonie miałoby też na pewno dodatkowy smaczek. O wsparcie trybun piłkarze Arki nie muszą się martwić.

Jedyny znak zapytania dotyczący kadry żółto-niebieskich, to forma nowych nabytków. Atak został uzupełniony, ale nie można stwierdzić, że nowi napastnicy są na 100% gotowi i od razu będą stanowić rzeczywiste, jakościowe wzmocnienie. Oby jednak sobotniego wieczoru rozwiali te wątpliwości.


Arka Gdynia – Legia Warszawa

11.02.2017 (sobota), godz. 20:30

Transmisja: Canal+ Sport

Przewidywane składy:

Arka: Jałocha - Zbozień, Marcjanik, Sobieraj, Warcholak - Łukasiewicz, Sambea - Marcus, Hofbauer, Bożok - Barišić

Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Kopczyński, Jodłowiec - Radović, Odjidja-Ofoe, Guilherme - Necid