WIOSNA 2002
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK - ARKA GDYNIA
Wydawało się, że po długiej, ponad trzymiesięcznej przerwie, wszyscy spragnieni wyjazdów, awantur i piłki licznie stawimy się w Białymstoku. Po raz kolejny okazało się jednak, że ta teoria nie dotyczy kibiców Arki. Zbiórka na autokar była zaplanowana na godzinę 24. Przyszło niecałe 20 osób. Oczywiście wyjazd autokarowy trzeba było odwołać. Połowa z tych ludzi udała się na pociąg, skąd pojechała do Białegostoku. Podczas przesiadki w Olsztynie spotkali oni 3 zwiadowców ze Stomilu, ale skończyło się na rozmowach, mimo iż gdynianie byli bez obstawy. Dalsza droga pociągiem osobowym odbywała się już bez biletów, ale mimo, iż pociąg stawał na każdej stacji, udało się dotrzeć do Białegostoku. Tam czekała już psiarnia, która zawiozła kibiców Arki na stadion. Inna grupa z fan-clubu Chełmno przyjechała rannym pociagiem i chodziła pół dnia po mieście, kasując 3 szale takich zespołów jak: Legia:-), Wisła Kraków i Jagiellonia. Następna grupa wybrała się busem i 3 autami. Bus po drodze kasuje szal Wisły, Warmi Grajewo i jakiś wynalazków, chyba Dynamo Mońki lub Ruch Wysokie Mazowieckie. Te 2 ostatnie drużyny to fan-cluby Jagi, których zbiórki zostały troche rozbite przez załogę z busa. Przed samym Białymstokiem zauważamy śledzące nas auta z Jagą (najprawdopodobniej sztuk 3), więc rozbieramy płot na jednej ze stacji benzynowych i jedziemy dalej. Po chwili zatrzymuje nas psiarnia i eskortuje na policyjny parking, skąd budą zabierają nas na stadion. Tam większość z nas wchodzi za darmo, dzięki nieudolności sparwdzających bilety ochroniarzy. Zajmujemy sektor, niestety nie mamy flagi, jedynie same szale. Trochę dopingujemy naszą drużynę, a w stojących za płotem na ulicy kibiców Jagi rzucamy drobnymi monetami, aby mieli na bilety. Stadion prezentował się fatalnie, chyba najgorszy obiekt w 2 lidze. Młyn Jagi już lepiej, ale gorzej, niż kiedy byliśmy w wakacje na pucharze Ligi w Białymstoku. Ostatecznie na sektorze melduje się nas 40 kibiców Arki i 1 fan Górnika Wałbrzych, któremu dziękujemy za fatygę. W przerwie przychodzi do nas 3 chuliganów Jagi, z którymi bardzo spoko dało się pogadać i umawiamy się na ustawkę po sezonie w połowie drogi. Były też jakieś plany po meczu, ale do tego nie doszło, zresztą i tak mamy się bić już niedługo - porządnie. Po meczu pociągowi dostają eskortę białostockiej policji aż do samej Gdyni. W Elblągu pały z Olimpii Jebląg rzucają znów kilka kamieni. Nas eskortuje kawałek drogi psiarnia, a potem wszyscy rozjeżdżamy się w swoją stronę. Jedno z aut ma spotkanie na stacji z ekipą Jagi, chyba 30 os., ale kończy się na rozmowach - jak się okazało szukali busa od nas, ale było ciemno i ani bus nie widział ich, ani oni jego. Okazało się też, że na dworcu w Gdyni czekała młoda Lechia na pociągowych. Trafili jakichś 3 gości w szalikach Gwardii, których mocno zbili, ale nie byli to żadni ludzie z wyjazdu, bo nie była to ta godzina o której tamci wrócili, a akurat na tym wyjeździe nikt nie miał szala Gwardii. Na 99% byli to jacyś przypadkowi goście, którzy może wracali z jakiejś imprezy, albo nie wiadomo co robili na dworcu. Na koniec jeszcze największa wtopa i wstyd dla nas. Przez to, że nie wypalił autokar i każdy wolał sobie jechać na własną rękę, w Gdyni musiał zostać kibic Górnika Wałbrzych, który specjalnie w sobotę rano przejechał 600 km, aby jechać z nami na ten wyjazd. Nienajlepiej to o nas świadczy. Dobrze, że ten drugi jechał bezpośrednio z Wałbrzycha.
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC - ARKA GDYNIA
Zbiórka na ten wyjazd była zaplanowana na wtorek na godzinę 20.30 na dworcu Gdynia Główna. Musieliśmy jechać tak szybko, bo PKP ostatnio znowu zlikwidowało dobry ranny pociąg na Śląsk, licząc na to, że wszysycy będą jeździli ich ekspresami, które przypominają luksusowe pociągi tylko z nazwy. Wyruszyło nas 28 osób. Jak na tak prestiżowy wyjazd to tragedia, ale biorąc pod uwagę odległość, porę i nasze możliwości to w normie. Jechała tez z nami policja, uzbrojona w strzelby, kominiarki i kamerę na podczerwień. Mimo tak groźnego wyposażenia zachowywyali się jednak bardzo poprawnie, tolerując nasze wesołe zachowanie. Na dworcu w Gdyni było tez około 10 osób z ekipy Młodzi Chuligani, ale nie wiadomo czemu nie pojechali. Podróż minęła bez żadnych przygód - w Bydgoszczy kilku obcinaczy z Zawiszy. W Sosnowcu do pociągu dosiadła się śląska polcja, która pojechała z nami do Bytomia. Tam udajemy się na piwo z kilkoma napotkanymi fanami Polonii. Dojeżdża jeszcze auto od nas. Do Sosnowca udajemy się autobusem miejskim, za którym jedzie polcja. Wraz z nami podąża nim 60 fanów Poloni Bytom. Z autobusu na stadion prowadzą nas przez jakieś bagna, wśród których były tory kolejowe. W ogóle trzeba stwierdzić, że stadion Zagłębia jest dośc ciekawie położony... Przed samym meczem dojeżdża jeszcze jedno auto od nas i 9 fanów Cracovii. Na meczu nudy, Zagłębie prezentowało się bardzo słabo. Dało się zauważyć aż 8 flag Legii, na co dzień wiszących w Warszawie. Znaczy, że musiało być trochę Legii. Było też podobno około 30 ze Stali Bielsko Biała, ale bez flagi. My wywieszamy jedną, podobnie jak Polonia Bytom. Troche dopingujemy nasz zespół, ale nie za dużo, bo każdy jest zmęczony trudami podróży. Po meczu idziemy kawałek na piechotę przez las i okazuje się, że zaraz jesteśmy w... Katowicach na przystanku tramwajowym. Tramwajem udajemy się do centrum Katowic, a dalej następnym tramwajem do Bytomia. Tam idziemy do knajpy z Polonią, w ciągu półtorej godziny poszło 7 butelek wódki, które wlała w nas Polonia. Następnie jedziemu autobusem miejskim do Katowic na dworzec (za nami policja) i udajemy się na nocny pociąg do Gdyni. Na dworcu w Katowicach spotykamy policję z Gdyni. W Sosnowcu dosiadają się nasi piłkarze, gadamy tez z kilkoma z Zagłębia. W Zduńskiej Woli mała niepsodzianka w postaci jakiejś dziwnej ekipy za budynkiem stacyjnym. Dokładnie ich nie widzieliśmy bo jak zobaczyli naszą eskortę to nie podbijali, ale było to najprawdopodobniej około 60 Teddy Boysów z Legii. Widać, że są nieźle sfilmowani na nas. Dalej już nic się nie dzieje i rano jesteśmy w Gdyni. Nas, kibiców Arki było ostatecznie na tym wyjeździe 37 osób.
ARKA - LECH POZNAŃ
Ten mecz był absolutnie wyjątkowy z kilku powodów. Po pierwsze - grały drużyny, których kibice są ze sobą serdecznie zaprzyjaźnieni. To było widać (prawie tysiąc przyjezdnych z Poznania) i słychać (od gromkiego "Kolejorz" wszystkie przejeżdzające pociągi zwalniały, aby nie wypaść z torów). Po drugie - na spotkanie przybyło około 10 tysięcy widzów. Stadion GOSiR był pełen (pojemność 12.000). Po trzecie - po wielu latach zapłonęły na ul. Olimpijskiej jupitery. Warto było czekać. Po czwarte - pirotechnika przygotowana przez kibiców była na najwyższym poziomie. No i po piąte (ale nie mniej ważne) - na meczu po raz pierwszy można było kupić książkę Macieja Witczaka zatytułowaną "Żółto - niebiescy", która ma szansę stać się biblią każdego Arkowca.
HUTNIK KRAKÓW - ARKA GDYNIA
W Nowej Hucie, gdzie kolejny fajny wyjazd (dzięki pajacom z PZPN-u) wypadł nam w środę, zameldowało się nas 18 osób dobrej załogi. Połowa z tego przyjechała do Krakowa busem, reszta różnymi pociągami, niektórzy juz dzień wcześniej. Na meczu wspomogło nas około 200 kibiców Cracovii. Tydzień przed meczem wysłaliśmy do Zarządu krakowskiego Hutnika pismo, z którego jednoznacznie wynikało, że dobrze byłoby, jakby wpuszczono na ten mecz bez żadnych problemów kibiców Cracovii. Tak też uczyniono, niektórych wpuszczono nawet bez biletów. Na meczu wywieszamy flagę Ultras Arka i trochę dopingujemy Arkę oraz Cracovię. Młyn Hutnika liczbowo taki jak nasz. Rzucili świecę dymną, konfetti i dopingowali cały czas swoich kopaczy. Mieli tylko jedną, ale za to dużą flagę. Fajnie wyglądały też transparenty, które mieli na kijach. Po meczu trzymają nas około 20 minut, aż kibice Hutnika pójdą sobie do domu, po czym nabitym tramwajem odjeżdżamy w kierunku Centrum. Dziękujemy kibicom Cracovii, że mimo środy wystawili konkretną i dośc liczną ekipę na ten mało ciekawy mecz.
ŁKS - ARKA
Kolejny ciekawy wyjazd znowu wypadł nam niestety (dzięki wspaniałomyślności włodarzy z PZPN-u) "w tygodniu". Na dodatek był to jescze Wielki Piątek. Postanowiliśmy tym razem nic nie organizować, w związku z tym, że poprzednie wyjazdy (mimo iż były organizowane i prestiżowe) cieszyły się bardzo skromnym zaintereoswaniem. Doszliśmy do wniosku, że kto ma jechać, ten i tak pojedzie i będzie to zapewne stała, jak zwykle ekipa. Tak też było. Z Gdyni wyruszyliśmy spod pubu Arki samochodami i busami. Jechało w sumie 7 busów i około 10 samochodów. Podróż mijała bez żadnych przygód, przed samym celem spotkaliśmy się wszyscy razem i całą kolumną wjechaliśmy do miasta. Na mieście nikogo nie spotkaliśmy, bo do meczu pozostało zaledwie 20 minut. Co nas pozytywnie zaskoczyło, to brak jakiejkolwiek policji na rogatkach miasta. Rzadko się zdarza, abyśmy mogli sobie gdzieś tak wjechać. Pod stadionem utworzył się mały korek, więc wykorzystując to wyskoczyliśmy z aut i pobiegliśmy pod kasy gospodarzy, znajdujące się opodal dworca kolejowego Łódź Kaliska. Zdążyło to jednak zrobić niecałe 10 osób, bo momentalnie zjawiła się łódzka policja, która bardzo brutalnie zaiterweniowała, celując z metra w głowę ze swoich pukawek. Na celowaniu niestety się nie skończyło, efekt ich interwencji to jeden postrzelony gość od nas w nogę i jeden w tył głowy. Policja dała nam do zrozumienia, że zabawa się skończyła. Dobrze, że chociaż ci, którzy zdążyli się im urwać przegonili będący w większości, ale chyba zaskoczony takim obrotem sprawy ŁKS spod własnej kasy. Pod tą kasą też zaraz pojawiła się psiarnia, odcinając jednemu z nas drogę ucieczki. Musiał on ewakuować się razem z łodzianami przez ich bramy na stadion. Ci zachowali się jednak jak na prawdziwych chuliganów przystało i mimo, iż był on w bluzie i szaliku Arki, nic mu nie zrobili, a odprowadzili go do pozostałej części gdyńskiej grupy. Po tej krótkiej bieganinie, przeplatanej strzelaniną, policja zapakowała nas do naszych pojazdów i obwiozła naokoło stadionu pod sektor gości. Tam bez problemu wnosimy 10 rac i naszą dużą flagę Super Arka Gdynia. Na sektorze czekało już na nas 5 naszych koleżków z Górnika Wałbrzych. Po rozpoczęciu meczu na sektor dotarło jescze 5 kibiców Polonii Warszawa z flagą "Ludzie z Miasta". Na meczu trochę dopingujemy nasz zespół, w drugiej połowie odpalamy w jednym rzędzie 10 rac obok siebie, co daje fajny efekt. ŁKS zaprezentował się całkiem fajnie pod względem ultras. Brakowało im jeszcze trochę zgrania, ale ogólnie wypadli dobrze. Po meczu - debilizm w postaci wypuszczania z sektora po 3 osoby i spisywania każdego, co spowodowało, że opuściliśmy obiekt ponad godzinę po zakończeniu spotkania. Tutaj kolejne miłe zaskoczenie - nie jesteśmy konwojowani, każdy wyjeżdża sobie ze stadionu indywidualnie. Przez około 100 kilometrów jechaliśmy w grupach, spodziewając się jakichś akcji samochodowych ze strony fanów ŁKS-u, ale nic takiego nie miało miejsca. Ostatecznie na tym wyjeździe zameldowało się nas autami i busami 120 osób i wyżej wspomniane zgody, którym dziękujemy za przybycie.
GÓRNIK ŁĘCZNA - ARKA
Na ten ważny wyjazd niestety chętnych znalazło się tylko 5 osób. Jedynym plusem było tylko to, że zaliczyliśmy wyjazd i dzięki temu nie odnotowaliśmy zera wyjazdowego oraz remisowy wynik po dobrej grze Arki. Ogólnie jednak trzeba przyznać, że po raz kolejny się ośmieszyliśmy, bo było do przewidzenia, że na ten mecz przyjadą chuligani Motoru Lublin, którzy mają tam 20 kilometrów i że będą się z nami chcieli zmierzyć. Na stadionie (zresztą bardzo nowoczesnym obiekcie) pojawiliśmy się na 2 godziny przed meczem i w barwach poszliśmy do klubowej kawiarenki. Tam przyszedł działacz Górnika i dał naszej piątce zaproszenia na trybunę dla VIP-ów. Tam też na meczu sobie zasiedliśmy. W klatce pojawiła się natomisat policja i 3 typów ze... Świdnika. Jeden w szalu Polonii Warszawa, drugi Cracovii, a trzeci bez. Nie wiem po co przyjechali, bo z kibicami Avii, jeśli takimi byli, nic nas nigdy nie łączyło. Zaraz po rozpoczęciu meczu koło klatki pojawił się Motor w ponad 20 osób. Bardzo kozakowali do tej trójki ze Świdnika i wysłali jednego ze nich aby nam przekazał, że mamy po meczu lanie i że jak oddamy barwy, to nic nam się nie stanie. Oczywiście olaliśmy to i dalej sobie oglądaliśmy mecz. Kibiców z prawdziwego zdarzenia Górnika nie stwierdzono. Na całym stadionie było kilku gości w szalikach i 1 flaga. Po meczu poszliśmy sobie na zaproszenie działaczy Górnika na poczęstunek do sali konferencyjnej, a Motor chyba pogonił lub zaatakował tych ze Świdnika którzy udawali się do auta. Tak przynajmniej to z daleka wyglądało. Godzinę po meczu udaliśmy się do auta, a 2 osoby od nas zauważyły, że pod stadionem czekają na nas 2 auta z chuliganami Motoru. Ruszyliśmy, Motor za nami - kawałek za nami pojechali i odpuścili, widząc chyba, że u nas była starsza ekipa i raczej nie chuligańska. Podsumowując, ostaecznie zachowali się dobrze, chociaż na meczu się spinali. Szkoda tylko, że nas nie było stać na zmobilizowanie się i pojechanie na ten wyjazd w 20-30 Hools.
WŁÓKNIARZ KIETRZ - ARKA
Na koniec świata wybrało się nas tylko 6 osób w 2 autach, gdzie jechali także nasi działacze. Jedno z aut przed meczem zrobiło zakupy w czeskiej Opavie. Na meczu zasiedliśmy w barwach na trybunie krytej. Miejscowy młynek to dzieci i dziewczyny z jedną, nawet nienajgorszą flagą. Większośc widocznych na meczu szalików to barwy Odry Wodzisław Śląski, którego Włókniarz jest fan-clubem. Wyjazd byłby nudny gdyby nie to, że mogliśmy w końcu ujrzeć pierwsze zwycięstwo na wyjeździe naszych piłkarzy od początku sezonu!!! Było to mamy nadzieję zwycięstwo kluczowe, jak na razie wiadomo, że przedłużyło ono nasz szanse na pozostanie w drugiej lidze, a do trzeciej znacznie przybliżyło gospodarzy tego meczu. Ze spraw kibicowskich należy odnotować obecność pod stadionem 4 aut z chuliganami Odry Opole, z którymi jeden z nas rozmawiał na temat ewentualnej awantury. Odra była jednak zainteresowana Młodymi Chuliganami z Gdyni, lub starciem z jakąś liczebniejszą ekipą od nas, więc pogadaliśmy i pojechali do domu. Podsumowując, drugi wyjazd pod rząd w naszym wykonaniu, na którym z braku ekipy od nas nie ustawiliśmy się z przeciwnikiem i drugi wyjazd pod rząd na sztuczne podtrzymanie wyjazdowej statystyki.
CERAMIKA OPOCZNO - ARKA
Na ten wyjazd zmobilizowaliśmy bardzo silną grupę 60 chuliganów, ponieważ spodziewaliśmy się spotkania z innymi podobnymi grupami z pewnych 3 klubów. Wesoła wycieczka podróżowała luksusowym autokarem i trzema autami. W czasie podróży, jak to bywa w przypadku wyjazdów, mieliśmy parę zatargów na stacjach benzynowych i zajazdach. Na mecz niestety docieramy dopiero w przerwie, bo ktoś przed miastem Łódź wymyślił super skrót. Na stadionie w solidnej klatce wywieszamy 20 parometrową flagę "Żółto-Niebiescy Arka Gdynia", oraz dużą flagę z logo gdyńskiej grupy Młodzi Chuligani. Miejscowi bez młyna, ale z jedną ciekawą flagą. Parę razy dopingujemy naszych piłkarzy. Po meczu radość z trzeciego zwycięstwa pod rząd, które zapewniło nam praktycznie utrzymanie w II lidze. Po meczu policja eskortowała nas na drogę warszwawską. Szkoda tylko, że zupełnie nic się nie działo na tym wyjeździe.
KS MYSZKÓW - ARKA
Po dobrym ilościowo i jakościowo wyjeździe do Opoczna, wszystko niestety wróciło do normy. W Myszkowie, w dawne święto ludu pracującego miast i wsi, zjawiło się nas na różne sposoby tylko 9 osób, bardzo słabej ekipy. Tubylcy bez młyna, było widać trochę miejscowych chuliganów Ruchu. Mieli też jeden fajny transparent o treści "KS Myszków Liga Mistrzów". Nasi piłkarze zdobyli jeden punkt, ale inne wyniki ułożyły się tak, że nawet gdyby go nie zdobyli, to i tak utrzymaliby się w II lidze. Przed meczem zdarzył się niemiły incydent, w którym brali udział dwaj 30-letni piknikowcy z Gdyni. Wyszli oni z dworca w szalikach Arki i przyuważyli ich od razu dwaj miejscowi kibice. Sprzedali po klapsie, zabrali szaliki, a Ci pobiegli do policji, która szaliki im zwróciła i zawiozła ich na stadion. Na sektorze, jak jeden z nas się o tym dowiedział, to szaliki ponownie stracili (wróciły one do fanów z Myszkowa), a te dwie rury mają zakaz jeżdżenia na wyjazdy i zostali też dodatkowo ukarani. Zresztą chyba, tak jak twierdzili, byli na wyjeździe pierwszy raz w życiu, bo nikt ich nie znał, oni nikogo też. I to wszystko co zdarzyło się na tym słabym wyjeździe. Przepraszamy fanhów z Myszkowa za ową dwójkę pikniko-konfidentów.