Po czterech latach Arka opuszcza szeregi Ekstraklasy. We wtorek ostatni mecz tego poziomu rozgrywek w Gdyni na jakiś czas – wierzymy, że jedynie na rok. Piękne były to lata – Puchar Polski, finał w kolejnym sezonie, dwa Superpuchary, przygoda w Europie, wiele pasjonujących bojów w lidze. Zostaną nam po tym wszystkim cudowne wspomnienia, ale jednocześnie wszyscy musimy zaangażować się w budowę nowej, silnej Arki, by już niedługo ponownie świętować wielkie triumfy. Tymczasem póki co przychodzi nam pożegnać się z elitą. Zróbmy to godnie, jak na Arkę Gdynia przystało. Miłości nie mierzy się w wynikach, punktach, bramkach, miejscach w tabeli. Miłość mierzy się trwaniem w trudnych momentach. Zatańczmy w rytm naszej miłości do Arki do końca. Wszyscy na stadion!

Podczas ekstraklasowych ostatków Arkowcy podejmą w Gdyni Górnik Zabrze. Popularni ,,żabole” znajdują się na przeciwnym biegunie grupy spadkowej. Walczą o triumf w dolnej połówce tabeli i przed meczem z Arką znajdują się w tym gronie na pole position. W tym stanie rzeczy bardzo pomogło im efektowne rozbicie w piątek najpoważniejszego rywala w tej rozgrywce, Rakowa Częstochowa, 4:1. Zabrzanie kończą dziwny sezon. W pewnym momencie wydawało się, że do końca będą musieli drżeć o utrzymanie, ale nawet wtedy – obiektywnie mówiąc – było to bardziej myślenie życzeniowe kibiców pozostałych drużyn wplątanych w walkę o utrzymanie oraz dziennikarzy starających się uczynić ,,ligę ciekawszą”. Górnik kontrolował sytuację, a utrzymanie zapewnił sobie szybko, już po 32. kolejce. Być może zresztą mógłby zrobić to jeszcze szybciej, gdyby nie był klasyczną drużyną własnego boiska – przy Roosevelta podopieczni Marcina Brosza zanotowali aż jedenaście zwycięstw spośród trzynastu w całym sezonie. Również 38 punktów na 50 zdobytych zostało wywalczonych u siebie. W delegacji ,,żabole” prezentują się znacznie gorzej – wygrali tylko dwa starcia poza Zabrzem, za to przegrali aż dziewięć. Mimo wszystko jednak wypada po raz kolejny podkreślić znakomitą pracę trenera Brosza, który rok w rok układa puzzle na Górnym Śląsku w sposób niezwykle zorganizowany. Dzisiaj Górnik jest zespołem, który świetnie czuje grę – nie atakuje przez cały mecz, ale kiedy już to robi, to mądrze. W składzie gości wtorkowej rywalizacji znajdują się zawodnicy myślący, którzy odpowiednio czytają poczynania przeciwnika i potrafią wyprzedzić jego ruch. W Gdyni zabrzanie będą musieli sobie radzić bez pauzującego za kartki Przemysława Wiśniewskiego. Zastąpi go albo 19-letni Aleksander Paluszek, albo Michał Koj. Najsilniejsza broń ekipy z Górnego Śląska? Oczywiście hiszpański duet ofensywny – Igor AnguloJesus Jimenez razem mają na koncie w tej kampanii 28 goli i 14 asyst! Do tego możemy dołożyć udane wkomponowanie do wyjściowej jedenastki duetów greckiego (Stavros Vassilantonopoulos, Georgios Giakoumakis) i słowackiego (Erik Jirka, Roman Prochazka).

Z kolei po stronie Arki znów (tak jak przy okazji potyczki z ŁKS-em) stoi historia meczów z zabrzanami w Gdyni. Górnik ostatni raz wywiózł znad morza trzy punkty 38 lat temu. Od tego czasu żółto-niebiescy występowali w roli gospodarza w tej rywalizacji siedmiokrotnie i sześć razy zwyciężali. Nie inaczej było w 7. kolejce finiszującego sezonu, kiedy Arkowcy zagrali bardzo dobre, intensywne 90 minut i wygrali 1:0 po trafieniu Dawita Schirtladze. We wtorek wybiegną na boisko bez pauzującego za kartki Mateusza Młyńskiego. Status młodzieżowca będzie więc spoczywał na barkach Dawida Markiewicza, który przed trzema dniami całkiem udanie zadebiutował w Ekstraklasie w pojedynku z ŁKS-em. Warto podkreślić, że w rywalizacji z Górnikiem gdynianie staną przed szansą na zapewnienie sobie 14. miejsca na koniec sezonu - stanie się tak w przypadku wywalczenia trzech punktów. Oczywiście w kontekście utrzymania nie ma to najmniejszego znaczenia, ale każda pozycja wyżej daje w ostatecznym rozrachunku 200 tys. zł wpłaty do klubowego budżetu. Jednak nie to będzie we wtorek dla Arkowców główną stawką meczu – będzie nią chęć pozytywnego zaprezentowania się przed gdyńską publicznością i pokazania walki do końca.

Mamy nadzieję, że podopiecznym Mamrota nie zabraknie motywacji do pokazania najlepszej piłki, na jaką ich stać. Chcemy zobaczyć drużynę skuteczną, ale przede wszystkim waleczną. Oby rywalizacja z Górnikiem stanowiła obiecujący prolog do kolejnego sezonu. My natomiast przyjdźmy na trybuny w jak największej liczbie, zaśpiewajmy Arce jeszcze raz. Zaśpiewajmy tak, by w rytm tej muzyki możliwe było zaprezentowanie ostatniego tańca. Po spotkaniu z Górnikiem czeka nas znów dłuższa przerwa od meczów żółto-niebieskich. Zleci szybko, niebawem znów wejdziemy w taniec z emocjami. Ale na razie jest robota do zrobienia. Kocham tylko Areczkę i jej oddam serce swe!


Przewidywane składy:

Arka: Steinbors – Zbozień, Danch, Helstrup, Marciniak – da Silva, Kopczyński, Nalepa, Markiewicz, Jankowski – Zawada.

Górnik: Chudy – Vassilantonopoulos, Bochniewicz, Paluszek, Janża – Jirka, Prochazka, Manneh, Giakoumakis – Jimenez, Angulo.