Do ostatniej chwili nie byliśmy pewni, czy wybierzemy się na ten jakże daleki wyjazd. W piątkowy wieczór podejmujemy ostateczną decyzję, i jedziemy. O godzinie 23:38 rozpoczynamy długą podróż do Wodzisławia, w sile 2 osób... Pierwsza przesiadka - Warszawa. Podróż do stolicy na pewno nie pozostawiła przyjemnych wspomnień, gdyż 6,5h jedziemy na korytarzu. Na dworcu jesteśmy ok.6:30 rano. Pociąg do Katowic dopiero o 9:00, więc trzeba zorganizować sobie czas. Kręcimy się troszkę po W-wie, robimy sobie fotki pod Pałacem Kultury i wracamy na dworzec w poszukiwaniu "dobrego" jedzenia. Przez godzinę wybieraliśmy spośród niezliczonej ilości budek z żarciem, aż w końcu znaleźliśmy tę "najlepszą" ;) Zamawiamy i..... okazuje się, że nigdy gorszego kebaba nie jedliśmy. Głodni i zmęczeni ruszamy w dalszą podróż do Katowic. Tym razem znajdujemy miejsca i nareszcie możemy się przespać. Na Śląsku meldujemy się o godzinie 12:49. Znów kręcimy się chwilkę po mieście, i o 13:23 jedziemy nareszcie do Wodzisławia. Po ponad dwóch godzinach jazdy dojeżdżamy do celu na 45 minut przed rozpoczęciem meczu. Pod stadionem okazuje się, że jesteśmy jedynymi śledziami. Nie jesteśmy zaskoczeni, gdyż nie było dużo chętnych na ten wyjazd. Na sektorze było jedynie kilkanaście osób z Polonii Bytom. Kilka minut po gwizdku dojeżdża taksówka z dwoma Arkowcami, którzy już byli na Śląsku od czwartku ;) Tego co się działo na sektorze nie opiszę, ponieważ nawet tam nie dotarliśmy ;) Jednego z nas nie było na liście imiennej, "ochrona" uparła się i trzeba było oglądać mecz z pod sektora. Padający śnieg, temperatura grubo na minusie i brak możliwości obejrzenia meczu, nie był tym o czym marzyliśmy. Ale nie takie rzeczy się robiło dla Arki ;) Mecz kończy się bezbramkowym remisem, i wracamy razem z Polonią do Bytomia. Chłopaki zabierają nas na posiłek a potem do Pubu, gdzie dobrze się bawimy :) Wielkie dzięki za gościnę! Polonia dostarcza nas do Katowic, skąd o 23:45 mamy pociąg do Poznania. Dostaliśmy zaopatrzenie na drogę, więc możemy jechać ;) W pociągu okazało się, że oprócz nas czterech, jadą jeszcze pojedyncze osoby z Lecha. Do Poznania dojeżdżamy 5:50, gdzie znów czekamy. Tym razem trzy godziny, które mijają dosyć szybko. O dziewiątej rano wyruszamy pociągiem do naszej ukochanej Gdyni. Trasa mija bardzo wesoło, gdyż przypomniało nam się, że jedzie z nami "debiutant" wyjazdowy. Reszty już chyba nie muszę dopowiadać. Do Gdyni docieramy o 15:00, po 40 godzinach i po przejechaniu 1400km (sic!). Jakie wnioski? Zacznijcie ludzie jeździć na wyjazdy, a nie tylko spinać się na forum. A na wiosnę połowa z was będzie chciała jechać na derby do Gdańska, tylko zastanówcie się czy naprawdę zasłużyliście sobie na to.... Pozdrowienia dla chłopaków z Polonii Bytom, do zobaczenia na kibicowskim szlaku ! K.