Arka jest w dobrej sytuacji wyjściowej przed atakiem na wiosnę. Dla trenera Pawła Sikory chyba nawet wymarzonej - powtarzał nie raz, że woli gonić niż uciekać. Kontakt jest tak bliski, że teoretycznie już w połowie marca możemy wedrzeć się do top2. Tabela jest mimo wszystko spłaszczona, ale wydaje się, że czołowa czwórka to najpoważniejsi kandydaci do awansu. W tych klubach są większe pieniądze, przyzwoite stadiony i stosunkowo bogaci sponsorzy. Są też najlepsi zawodnicy i prawda jest taka, że to Arka z całej czwórki ma najwęższą, najmniej doświadczoną kadrę. Zima to okres by nadrobić ten dystans, uzupełnić braki i sprezentować trenerowi Sikorze trzech klasowych zawodników. Jakie zadania stawiamy przed działaczami Arki?

1. Zatrzymać Mateusza Szwocha - Przez wiele kolejek sprawiał wrażenie apatycznego, ospałego, ale jak wystrzelił z formą to kibice Arki przecierali oczy ze zdumienia. Od meczu z Kolejarzem rozegrał swoje najlepsze spotkania w Arce. Prawdziwy popis Mateusza to pucharowy mecz z Koroną, ale w każdym z pozostałych meczów końcówki rundy był dobry albo bardzo dobry jak wczoraj. Jedyny zawodnik, który był cały czas pod grą, nie tracił piłek, sprawnie je rozdzielał, a jak miał półtora metra wolnego to przywalił z dystansu i zabrakło mu kilku centymetrów do pięknej bramki. Dziwne, że z tak ułożoną nogą, nie podchodzi do stałych fragmentów gry. Po meczu otoczyło go kilkunastu dziennikarzy, ale "Bania" zachował pokerową twarz i nie dał po sobie poznać jakie ma plany na przerwę zimową. Nam się wydaje, że to bardzo ułożony chłopak, którego nie jest łatwo omamić i nie opuści klubu, w którym się wychował, gdy ten ma przed sobą najważniejszą rundę w ostatnich latach. Jeżeli ma wątpliwości, to działacze, trenerzy i koledzy z drużyny muszą pomóc mu je rozwiać.

2. Sprowadzić klasowego skrzydłowego - Wczorajszy mecz (ale nie tylko) pokazał, jak powinni grać skrzydłowi. Biskup robił sporo wiatru i zamieszania, wchodził w pojedynki, biegał, szarpał. My tak naprawdę od kilku meczów graliśmy bez prawego skrzydła (Rzuchowski nie odnalazł się na tej pozycji), a grający z lewej strony Radzewicz był najsłabszym punktem Arki w kilku ostatnich meczach. Gra na niskim procencie celnych podań, nie ma dryblingu i doceniając takie walory jak zaangażowanie i waleczność, której nigdy mu nie można było odmówić, brakuje wygranych pojedynków i asyst z jego strony. 16 meczów, 0 goli, 2 asysty (jedna z rykoszetem). Liczby weryfikują Radzewicza bardzo surowo. Arka potrzebuje szybkiego, odważnego skrzydłowego, który zrobi różnicę przy meczach układających się na 0:0.

3. Sprowadzić konkurenta dla Szromnika - Trener Paweł Sikora wierzy w Michała i słusznie, ale brak realnej konkurencji doprowadza do rozluźnienia, które było widać w ostatnich meczach. Szromnik nie robi postępów w grze na przedpolu, którą mógłby podpatrzeć choćby u Sebastiana Nowaka, bramkarza Niecieczy. Ze swojego wzrostu i zasięgu ramion trzeba umieć zrobić atut. Brak konkurencji zawsze usypia, zmniejsza motywację i efektywność, a wiosną Arkę czeka kilka meczów o nieporównywalnie większym ciężarze gatunkowym niż ten ze Stomilem.

4. Wzmocnić konkurencję w środku pola - Problemem była nierówna forma poszczególnych piłkarzy. Trener musiał ratować sytuację przesunięciem do tej formacji doświadczonego Tomasza Jarzębowskiego, który nie ma już tyle zdrowia by na tej pozycji rozegrać całą rundę. Arka nie zdobywa bramek po strzałach zza szesnastki i ten atrybut powinien pełnić rolę w poszukiwaniach ewentualnych kandydatów. Statystyk się nie oszuka. Pruchnik w 67 meczach w Arce nie zdobył ani jednej bramki, a gdy wpadł pod koniec rundy w dołek, nie miał kto go zastąpić. Jeżeli Arka pozyska wartościowego zawodnika na "dziesiątkę", wówczas będzie można na rozegranie cofnąć Szwocha.

5. Zapewnić drużynie maksymalny komfort przygotowań - Popieramy decyzję o przygotowaniach na własnych obiektach. Nikt nam nie wmówi, że gdziekolwiek w regionie są lepsze boiska ze sztuczną nawierzchnią niż w Gdyni. Po tym jak położono pięknie prezentujący się dywan w tak zwanej "klatce", Arkowcy mają dwa wysokiej jakości boiska treningowe na zimę. Ale zielone dywany to nie wszystko. Oszczędzone na noclegach pieniądze trzeba przeznaczyć na obiady, odżywki i suplementy dla zawodników. Bayern Monachium wydaje na ten cel 2 miliony euro rocznie. My w Lidze Mistrzów nie gramy, ale od działaczy, którzy wyznaczyli cel awansu wymagamy, by stworzyli ku temu warunki podczas dwóch miesięcy zimowych przygotowań.

Arkowcy do zajęć powrócą w połowie stycznia. Miejmy nadzieję, że tym razem nie będą to transfery "last minute" jak Adrian Budka, ale przemyślane ruchy, zakończone przed rozpoczęciem przygotowań. Warto zauważyć, że głównie rywali nie śpią i też na pewno się wzmocnią. Włodarze "Gieksy" zapowiadają pozyskanie zimą 2-3 piłkarzy do podstawowego składu, podobne plany mają też w Bełchatowie. Jesienią omijały nas kontuzje i absencje za kartki, ale wiosną tyle szczęścia możemy już nie mieć. Jeżeli gramy o awans, to gramy na maksa. Nie ma tu miejsca na półśrodki i "może się uda". Letnie okienko transferowe można było zapisać działaczom na plus, ale prawdziwy test czeka ich dopiero teraz. Czas zakasać rękawy i w ten awans zainwestować. Na pewno się zwróci, ale jak to w życiu bywa - nie ma nic za darmo.

mazzano