Arka Gdynia - Miedź Legnica 2:0 (Siemaszko 31', Abbott 80')

Arka: 13. Konrad Jałocha - 2. Tadeusz Socha, 29. Michał Marcjanik, 3. Krzysztof Sobieraj, 23. Marcin Warcholak - 8. Marcus Vinícius (90, 22. Patrik Lomski), 6. Antoni Łukasiewicz, 14. Michał Nalepa, 11. Rafał Siemaszko (81, 15. Damian Mosiejko), 19. Miroslav Božok (87, 25. Paweł Wojowski) - 9. Paweł Abbott.

Miedź: 30. Dawid Smug - 19. Grzegorz Bartczak, 44. Michał Stasiak, 24. Tomasz Midzierski, 6. Błażej Telichowski - 99. Marek Gancarczyk, 20. Adrian Łuszkiewicz (65, 10. Yannick Kakoko), 8. Adrian Cierpka, 31. Keon Daniel (76, 11. Valērijs Šabala), 4. Wojciech Łobodziński - 18. Bartosz Ślusarski (46, 9. Tadas Labukas).

Żółte kartki: Siemaszko, Abbott - Telichowski, Stasiak.

Widzów: 3476

Kibice, ale i sami trenerzy i piłkarze, długo czekali na mecz, w którym Arka zagra bezbłędnie. Bez dziwnych kiksów i pomyłek w obronie. Bez niefrasobliwości i pudeł pod bramką rywala. Po prostu solidnie. Od pierwszej do ostatniej minuty meczu. Gramy w tej lidze piąty sezon, ale nadal nie nauczyliśmy się regularności. Dziś nareszcie wszystko grało jak należy. Bramkarz łapał piłkę, która leci w środek bramki, obrońcy nie popełniali błędów, pomocnicy asystowali, a napastnicy strzelali. I okazało się, że naszpikowanego ligowymi wyjadaczami rywala, można w ten sposób z łatwością ograć.

Miedź nie stworzyła dziś nawet pół sytuacji bramkowej. Goście długo rozgrywali piłkę, mieli więcej z gry, ale gdy dochodzili pod pole karne Arkowców, napotykali żółto-niebieski mur. Nie do sforsowania. Cała linia obrony Arki zasłużyła dziś na wysokie oceny. W przodzie udało się po raz drugi z rzędu wykorzystać stały fragment gry. Dośrodkowanie Miro Bożoka z rzutu rożnego odbiło się od Stasiaka prosto pod nogi Rafała Siemaszki, który potężnym wolejem nie dał szans Smugowi. Arka od 31 minuty prowadziła i spokojnie kontrolowała przebieg gry. Trener Miedzi już w przerwie wymienił napastników, po upływie godziny zdecydował się na kolejne roszady, ale dobre okazje stwarzała tylko Arka. W 69 minucie rozgrywający dobre zawody Siemaszko wypatrzył Abbotta, ten miał piłkę idealnie na prawej nodze, ale nieczysto uderzył futbolówkę i trafił w bramkarza. Co się odwlecze... W 80 minucie żółto-niebiescy wyprowadzili wzorowy kontratak. W roli głównej znów wystąpił Siemaszko. Wychowanek Orkana Rumia w końcowej fazie akcji dograł w tempo do Bożoka, który wystawił piłkę jak na tacy Abbottowi, a ten zmieścił piłkę w bramce po ręce Smuga. Trener gości miał pretensje do swoich zawodników, że nie potrafili przez 70 metrów zatrzymać sunących na bramkę Arkowców, ale w tej i innych sytuacjach, goście byli po prostu o tempo wolniejsi.

I liga ma to do siebie, że po jednym zwycięstwie nie warto odlatywać pod chmury, bo tu każdy może każdego sprowadzić na ziemię. Niemniej, cieszy fakt, że trener Grzegorz Niciński nareszcie mógł wystawić podstawową jedenastkę, z której nikt go nie zawiódł. Tę ligą wygrywa się solidnością i wykorzystywaniem pojedynczych okazji. Czy Arka zdoła tak zagrać w kolejnych meczach?