CLJ: Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1:0 (Regulski 32')

Arka: Arkadiusz Moczadło - Jakub Izdebski, Jonatan Pasieka, Maciej Kaszorek, Damian Gębiś - Adam Wolak (46' Mateusz Olszewski), Patryk Regulski (60' Jakub Stepnowski) - Dawid Pobłocki, Maksymilian Hebel, Jakub Bach (46' Bartosz Olszewski) - Jakub Kłosowski (82' Karol Siejak)

Lechia: Kajetan Zalewski - Jan Kreczmański, Kacper Szreder, Cezary Głoń, Miłosz Kałahur - Jakub Kostyrka (77' Arkadiusz Korpalski), Oskar Paprzycki, Tomasz Makowski (75' Artur Stawikowski), Oskar Rynkowski - Dawid Karczewski (65' Kacper Dubanowski), Igor Michalski

Zaglądając w protokół meczowy, nie sposób nie zauważyć, że najlepsi piłkarze zasiedli dziś na ławce rezerwowych. Trenerem gości jest znany z gry w Legii Warszawa Tomasz Sokołowski I, natomiast drugim trenerem Arkowców jest grający jeszcze wiosną w naszym zespole Łukasz Kowalski. Co ciekawe, obaj nadal aktywnie kopią piłkę - "Sokół"  w KP Sopot, a "Kowal" w KS Chwaszczyno. W kadrach obu zespołów zabrakło kilku ważnych zawodników, między innymi Mateusza Skrzypczaka i Mateusza Węsierskiego (Arka) czy też Michała Żebrakowskiego i Adama Chrzanowskiego (Lechia).

Od początku jak na derby przystało oglądaliśmy dużo walki i ostrych starć. Pierwszy strzał w 8 minucie oddał Bach, mijając wcześniej trzech rywali, ale uderzenie było lekkie i niecelne. Kilka minut później, po okresie przewagi Lechii, znów próbował Bach, wykorzystując dobre odegranie Kłosowskiego. Tym razem uderzył celnie, ale znów zbyt lekko. Wydawało się, że do trzech razy sztuka... W 20 minucie wyróżniający się Kłosowski zagrał idealną prostopadłą piłkę do Bacha, który wyszedł sam na sam, ale fatalnie spudłował w stuprocentowej sytuacji. W 28 minucie po podaniu Kłosowskiego uderzał Pobłocki, a do dobitki próbował dobiec Bach, ale został zablokowany. W 32 minucie nareszcie dopięliśmy swego. Kłosowski powalczył o piłkę z bramkarzem, który popełnił błąd i wypiąstkował pod nogi Regulskiego. Pomocnik Arki uderzył z woleja do pustej bramki i Arka wyszła na prowadzenie! Żółto-niebiescy ruszyli dalej do ataku, by szybko podwyższyć wynik. Po rzucie rożnym Hebla do strzału doszedł Regulski, ale tym razem Zalewski go zatrzymał. Jeszcze groźniej było po następnym kornerze. Tym razem Patryk strzelał z dwóch metrów, ale minimalnie spóźnił się do piłki i uderzył obok bramki. Minutę przed przerwą Hebel kapitalnym podaniem uruchomił Kłosowskiego, który źle się zabrał z piłką w polu karnym i nie wykorzystał okazji. Prostopadłe podanie gdyńskiej "dziesiątki" to było chyba zagranie meczu.

Tuż po przerwie Kłosowski miał dwie idealne okazje do zdobycia bramki. Najpierw nie wykorzystał prostopadłego podania Olszewskiego, a chwilę później uderzył nad bramką, mając na plecach obrońcę. Ruchliwy napastnik siał dziś popłoch w szeregach obronnych lechistów, ale brakowało mu zimnej krwi pod bramką. Mecz się wyrównał i swoje szanse miała też Lechia, ale dwukrotnie świetnie zachował się Moczadło. W 72 minucie losy meczu powinien rozstrzygnąć Hebel. Po podaniu Stepnowskiego znalazł się sam przed bramkarzem, ale uderzył w słupek. Po chwili szansę miał Kłosowski, ale piłka źle siedziała mu dziś na nodze i znów przeniósł ją nad bramką. W 75 minucie kapitalną akcję rozegrali Gębiś z Kłosowskim, niestety lewy obrońca przegrał pojedynek z bramkarzem. Tuż przed końcem Siejak zmarnował jeszcze sam na sam ze świetnie dziś broniącym Zalewskim. Bramkarz biało-zielonych uratował ich dziś przed pogromem.

Brawo Arkowcy! Naprawdę warto było dziś wybrać się na ten mecz, by zobaczyć dużo ciekawej piłki, szybkich akcji i ofiarnej gry w obronie. Szwankowała jedynie skuteczność i zimna głowa. To na pewno przyjdzie z czasem, ale zachęcamy kibiców do śledzenia wyników drużyny trenera Krzysztofa Janczaka, bo powstaje tu ciekawy zespół.