Przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec działacze Arki zaprezentowali po raz pierwszy (w tym roku) pokaz braku wyobraźni, wypuszczając do sprzedaży niecałe 9 tysięcy biletów. Zainteresowanie meczem w Gdyni było gigantyczne i dało się je odczuć już na 2-3 tygodnie przed meczem, jednak w klubie nikt tego nie zauważył i "przespano" moment, gdy spirala zaczęła się nakręcać. W efekcie wielu kibiców zrezygnowało z kupna biletu, zostając w domach. Inni kupili droższe bilety na trybunę Olimpijską.

Liczyliśmy, że taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy i Arka odblokuje cały stadion już na kolejne mecze. Niestety, w imię tak zwanych oszczędności, nadal zamknięte były niektóre sektory. OK, mecze z Pogonią Siedlce i GKS-em Bełchatów nie należały może do tych najbardziej atrakcyjnych i nie decydowały bezpośrednio o naszym awansie do ekstraklasy. Ale nadszedł 22 kwietnia. Arka wygrała w Nowym Sączu, Zawisza dzień później zgubił punkty w Olsztynie i stało się jasne, że mecz z Olimpią Grudziądz będzie tym, na który czeka cała Gdynia i wszystkie nasze fan-cluby. Wiedziała o tym pani Jadzia z warzywniaka, wiedzieli piłkarze, wiedzieli wytrawni wyjazdowicze. Wiedzieli wszyscy. Oprócz kilku osób "decyzyjnych", które w popłochu dzwoniły na początku tygodnia do kibiców, by zweryfikować to zainteresowanie. Zapadła decyzja o odblokowaniu zamkniętych sektorów na "Torach" i "Górce". Decyzja słuszna, którą ogłosił podczas czwartkowej konferencji prasowej rzecznik klubu Tomasz Rybiński, informując jednocześnie, że stadion został zgłoszony na około 12 tysięcy osób. Bilety sprzedawały się w środę i czwartek w szalonym tempie. Schodziło ich około tysiąc dziennie i już w piątek rano, bilet lub karnet na sobotni mecz miało ponad 7 tysięcy osób! Wieczorem, według wyliczeń naszych forumowych ekspertów, ta liczba wzrosła o kolejny tysiąc, a przecież w Gdyni od zawsze rekordy sprzedaży bito w dzień meczu.

I tutaj przechodzimy do sedna sprawy. Dzisiaj wczesnym popołudniem w systemie sprzedaży pojawiło się okrągłe 0 (ZERO) wolnych miejsc na trybunie "Tory". Dzwoniąc do klubu czy wizytując punkty sprzedaży, słyszeliśmy, że bilety na Tory zostały wyprzedane. Wydawało się to mocno podejrzane. Nie trzeba być Pitagorasem, żeby umieć dostrzec różnicę między liczbą 12 tysięcy (pojemność stadionu na ten mecz) a 8 tysięcy (liczba sprzedanych biletów). Teoretycznie, w systemie powinno widnieć jeszcze sporo wolnych miejsc. A tu nic, null. "Tory" przez pół dnia puste, na "Olimpijskiej" śladowe ilości. Wieczorem około 10-20 sztuk.

Aż tu nagle... Tadam... Późnym wieczorem w systemie sprzedaży pojawiło się 300 biletów na sektor G13 na "Torach". Jak wieść niesie, rano mają pojawić się kolejne. Teraz, drodzy działacze, zwróćcie się ładnie do takich kibiców jak Łukasz, Krzysztof (przykłady jedne z wielu) i wielu innych, którzy przez Wasze DYLETANCTWO nie mogli dziś kupić biletu na wybrane miejsce albo, co gorsza, w ogóle zrezygnowali z meczu, przeproście i przekażcie może kwestie organizacyjne osobom które się na tym faktycznie znają. Skoro przerasta Was organizacja meczu z Olimpią Grudziądz, aż strach pomyśleć, co będzie na hitowych meczach ekstraklasy.


Jeszcze gorszy od tego zamieszania jest brak przejrzystej polityki informacyjnej. Kibic Arki Gdynia 2 dni przed meczem dowiaduje się, ile będzie dostępnych biletów na dany mecz. Po czym jedni zastanawiają się, czy bilety w ogóle będą w kasach przed meczem, inni czy zostało 4 tysiące biletów, czy może tysiąc albo 600 sztuk, które pokazuje system o 23:00 dzień przed meczem? Co więcej, podobnie błądzą sprzedawcy, którzy są przez Was niedoinformowani i podają mylne informacje, że biletów na "Tory" już nie będzie. Jeśli tak ma wyglądać profesjonalnie zarządzany klub to chyba znamy inną definicję.

Sportowo i kibicowsko Ekstraklasa. Organizacyjnie okręgówka.