Arka Gdynia - Viitorul Konstanca 2:1 (Wojowski 50', Błąd 84' - Chitu 33')

Arka: Pavels Steinbors (46' Konrad Jałocha) - Damian Jakubik T (60' Robert Sulewski), Krzysztof Sobieraj (62' Dawid Sołdecki), Dawid Sołdecki (46' Michał Marcjanik), Marcin Warcholak (46' Paweł Wojowski) - Damian Mosiejko (46' Antoni Łukasiewicz), Yannick Kakoko (46' Rashid Yussuff) - Marcus da Silva (46' Przemysław Stolc), Mateusz Szwoch (46' Rafał Siemaszko), Miroslav Bożok (46' Adrian Błąd) - Dariusz Zjawiński (46' Szymon Lewicki)

Viitorul: Victor Rîmniceanu (85' Arpad Tordai) - Bogdan Țîru (85' Alexandru Stoica), Romario Benzar (85' Sorin Radoi), Pabrlo Brandan (72' Bogdan Mitache) - Kevin Boli (9' Dani Lopez), Ioan Filip (85' Dragos Nedelcu), Gabriel Iancu (60 Răzvan Marin), Cristian Ganea (72' Doru Dumitrescu) - Florinel Coman (60' Alex Nimely), Aurelian Chițu (60' Florin Tănase), Florin Purece (60' Ianis Hagi),

Widzów: 600

Żółte kartki: Mosiejko, Stolc - Brandán, Hagi.

W drugim sparingu podczas letniego okresu przygotowawczego przyszło Arce zmierzyć się z czołowym klubem rumuńskiej ekstraklasy, którego właścicielem i trenerem w jednym jest legendarny Gheorghe Hagi. Viitorul Konstanca, bo o nim mowa, pokazał, że nieprzypadkowo uważany jest za nową siłę rumuńskiej piłki, ale Arka postawiła twarde warunki i mecz mógł, fragmentami, podobać się licznie zgromadzonym kibicom.

Początek meczu miał pechowy przebieg dla jednego z piłkarzy gości. Boli naciągnął mięsień, ruszając do sprintu ze Zjawińskim i padł na murawę. Nasz napastnik spróbował to wykorzystać, wyłożył piłkę Marcusowi, lecz ten został zablokowany. W 19 minucie pierwszy raz bramce Arki zagrozili goście. Z dystansu uderzał bardzo aktywny lewoskrzydłowy Ganea. Ten sam zawodnik w 33 minucie urwał się obronie Arki, dośrodkował w pole bramkowe, skąd piłkę do bramki wepchnął głową środkowy napastnik Chitu. Niestety w tej akcji zaspała nasza defensywa i do przerwy to goście prowadzili jedną bramką. Arka próbowała odgryźć się dłuższymi piłkami na "Zjawę", ale nie miał on szans z doświadczonymi Tiru, Benzarem i Brandanem. To pokłosie stylu gry Szwocha, który często schodził po piłkę w boczne sektory boiska, przez co w okolicach pola karnego napastnik Arki był całkowicie osamotniony.

W przerwie trener Grzegorz Niciński, w przeciwieństwie do szkoleniowca gości, wymienił prawie całą jedenastkę (zostali tylko testowany Jakubik i Sobieraj). W ataku zagrał duet Siemaszko - Lewicki i od początku obaj zawodnicy szukali się nawzajem na boisku. W 50 minucie Lewicki zgrał w tempo do "Siemy", ten został zablokowany, ale do odbitej piłki dopadł Wojowski i strzałem w długi róg nie dał szans Rimniceanu. W kolejnej akcji Siemaszko uruchomił ładnym podaniem Lewickiego, król strzelców 1. ligi wbiegł w pole karne i uderzył tuż obok dalszego słupka. Wychowanek Orkana Rumia po raz kolejny udowodnił, że znacznie lepiej czuje się w parze z drugim napastnikiem, niż na tak zwanej "szpicy". Gdy Arka złapała wiatr w żagle, jego kierunek zmienił Hagi, wprowadzając na boisko swojego syna Ianisa, a także Tanase, Marina i Nimelego. Te cztery zmiany przerzuciły ciężar gry od pod nasze pole karne. Błyszczał zwłaszcza zaledwie 17-letni Ianis Hagi (rocznik 1998!), który ma przed sobą wielką przyszłość, a jego karta należy już do włoskiej Fiorentiny. W pierwszej akcji kapitalnym zwodem związał Błąda i Yussuffa, ale Nimely nie zdążył wykończyć jego dośrodkowania. Także później brał udział we wszystkich akcjach, robiąc przysłowiową różnicę. Na szczęście Arkowcy przetrwali trudny okres i wyprowadzili kilka grożnych kontr. W 83 minucie dobrze dysponowany Lewicki wywalczył rzut wolny tuż za polem karnym. Do piłki podszedł Błąd i cudownym strzałem zdjął pajęczynę z okienka bramki. Słynny "Maradona Karpat" nie wytrzymał i po kilku akcjach Arkowców głośno instruował swoich zawodników jak mają grać, a po meczu zasępiony jeszcze długo siedział na ławce trenerskiej. Może oglądając strzał "Adiego" przypomniał sobie swoje najlepsze dni?

Mecz mógł się podobać kibicom. Oba zespoły są w najcięższym okresie przygotowań, ale było sporo walki, determinacji i momentami dobrego futbolu. Cieszyć może dobra postawa nowych zawodników. Solidnie w tyłach prezentował się Sołdecki, a w bramkowych akcjach udział brali Lewicki i Błąd.