Mamy nadzieję, że piłkarze wracają z Krakowa autokarem, bo po takim meczu trudno im z pewnością spojrzeć w lustro, a tych w samolocie i pociągu nie brakuje. Mecz można przegrać. Przegrać po walce. Przegrać, gdy rywal jest po prostu lepszy. Niestety, żółto-niebiescy zaprezentowali się w Krakowie w sposób niegodny noszenia koszulki Arki Gdynia. Symbolem marazmu są prawdopodobnie najgorszy stoper tego sezonu ekstraklasy, Dawid Sołdecki oraz Marcin Warcholak, który jest cieniem zawodnika z 1. ligi i bierze udział w niemal każdej straconej przez Arkę bramce. Panowie, ogarnijcie się, bo czas ochronny właśnie się skończył.

To, co obejrzycie poniżej to nie żart. Rafał Boguski i Marcin Warcholak 40 metrów od bramki Wisły biegną obok siebie. Niestety, nasz obrońca po chwili już tylko człapie w kierunku bramki Konrada Jałochy, a nieuchodzący za sprintera rywal wrzuca piąty bieg i odjeżdża obrońcy Arki jak TGV. O co tu chodzi? Wszelkie parametry wytrzymałościowe Marcina są na najwyższym poziomie, więc mamy prawo podejrzewać, że zawodnik po prostu odpuścił. Takie bramki nie padają nawet na osiedlowych orlikach.


Drugi as to Dawid Sołdecki. Nowy lider obrony Arki niestety ma jeden feler. Nie umie bronić. Po kolei. 19 minuta - na skrzydle ucieka mu z łatwością Patryk Małecki i dogrywa w pole karne, po czym pada gol na 1:1. 37 minuta - Peter Brlek wyprzeda Sołdeckiego tuż przed nosem Konrada Jałochy i pakuje piłkę głową z bliska do bramki. Poniżej widać, jak dużą przewagę w momencie dośrodkowania miał "Sołdek" nad rywalem. Dawid, nie chciało Ci się zrobić kilku szybkich kroków w kierunku piłki czy jesteś aż tak wolny? Warto też zauważyć, jaka odległość dzieli Warcholaka od dośrodkowującego zawodnika. Gra lewego obrońcy Arki to był dziś anty-wzór jak powinien zachowywać się piłkarz na tej pozycji.

W 52. minucie ofensywa Wisły wręcz ośmieszyła Sołdeckiego. Warto obejrzeć skrót z tego meczu, by zobaczyć jak nie powinien grać stoper w ekstraklasie. Były zawodnik Niecieczy prawdziwy koncert dał w Białymstoku, ale jak wyliczyli eksperci to nie był koniec - Sołdecki jest obrońcą, który ma największy udział przy traconych przez swój zespół bramkach. Niestety, nie wiedzieć czemu trener Grzegorz Niciński wciąż wystawia go w pierwszym składzie. Przynajmniej jest wesoło, choć tylko dla neutralnych kibiców, bo na pewno nie dla nas.

70 minuta. Sołdecki puszcza za plecy Pawła Brożka, w ogóle nie kontrolując jego ruchu do piłki. Właściwie nie wiemy co robi Sołdecki. Najpierw zerka w kierunku Brożka, następnie rusza na przecięcie piłki i atakuje ją wślizgiem. Problem jest taki, że 33-letni napastnik Wisły z łatwością go wyprzedza i to on dostaje piłkę do nogi, podwyższając na 5:1.

A przecież świeżo w pamięci mamy gol na 1:2 z Niecieczą, gdy obrońca Arki nawet nie powalczył o górną piłkę z Gutkovskisem. Świeżo w pamięci mamy mecze z Piastem czy Pogonią. Wydaje nam się, że w barwach Niecieczy Dawid prezentował znacznie wyższą formę, w końcu dorobił się tam opaski kapitana. W czym więc leży problem? Brak motywacji? Fizyczne braki? Tu jest Arka i tu się walczy. Parasol ochronny właśnie się złożył z hukiem. We wtorek macie zagrać na 300% i wygryźć ten awans, nawet jakbyście mieli pokruszyć sobie po drodze zęby! Inaczej droga wolna, z pewnością jest wiele klubów w 1. lidze, gdzie możecie grać dla 300 widzów i mieć pełen luz.