Leszek Ojrzyński (trener Arki):

Początek bardzo dobry - mieliśmy swoje sytuacje, stałe fragmenty. Wiedzieliśmy że mamy dobre wrzuty z autu. Po tym stałym fragmencie była też poprzeczka. W pierwszej połowie już przegrywaliśmy, ale mieliśmy dobrą sytuację i można było doprowadzić do remisu. W drugiej połowie od początku mieliśmy ruszyć wyżej, mieliśmy z tym problemy bo Lechia była dobrze zorganizowana. Przy pressingu trochę się gubiliśmy. Później nasz błąd i po akcji Peszki z jednej bramki zrobiły się dwie. Arka dobrze zareagowała, walczyła, ta bramka na 1:2 nam pomogła. W końcówce lechiści kradli minuty, gra była pod faul, chłopcy od podawania piłek nagle zniknęli. Nie było klarownych sytuacji, ale ta piłka była często w polu karnym. Mogliśmy być bardziej pazerni. Na pewno się nie podłamiemy, gramy dalej. Scenariusz miał być inny i staraliśmy się w końcówce doprowadzić do remisu. Do końca będziemy walczyć o utrzymanie.

Charakter był i byłbym zadowolony jakby by wynik był lepszy. Nie zganiłem chłopaków za ten mecz, powiedziałem "głowy do góry". Miałem 6 dni by z chłopakami poprzebywać, nie mogliśmy sobie pozwolić na mocniejsze treningi. Jeśli chodzi o Michała Marcjanika, zawsze go będę wspierał. Trzeba być twardym, zapomnieć o tych błędach.

Rafał Siemaszko dużo harował na boisku, zostawił dużo zdrowia. Oryginalnie mieliśmy zrobić inne zmiany, ale padła druga bramka i zdecydowaliśmy się na podwójną zmianę.

Szkoda sytuacji z pierwszej połowy. Zwłaszcza tej drugiej Darka Formelli. Miał dobrą sytuację, biegł sam, ale się nie udało. Było, minęło.

Piotr Nowak (trener Lechii):

Pierwsze minuty były stresujące dla obu drużyn, nie było płynności. Około 15-16 minuty zaczęliśmy w końcu grać swoje. Bramka była konsekwencją tego, że zaczęliśmy grać w piłkę. Niepotrzebna ta bramka dla Arki, wy widzieliście to lepiej. Powinniśmy byli udokumentować zwycięstwo golem na 3:1, ale skończyło się happy endem. 70 minut graliśmy bardzo dobry futbol, tutaj niewiele mam do zarzucenia drużynie. Musimy poprawić ruch bez piłki.

Chcieliśmy się ustrzec drugiej żółtej kartki dla Sławomira Peszki, stąd decyzja o zmianie. Mówiliśmy Sławkowi żeby grał prosto, nie wdawał się tyle w dryblingi. Potem miał więcej swobody czego efektem drugi gol dla nas. Cały zespół również dobrze prowadził pressing.

Wiarę w to że zajmiemy pierwsze miejsce mamy przez cały sezon. Był mecz walki, cieszę się, że nie było żadnych brutalności i żadnego "dogadywania". 11 na 11 skończyliśmy, więc nie było źle.