Sandecja Nowy Sącz - Arka Gdynia 0:1 (Formella 21')

Sandecja: Łukasz Radliński - Przemysław Szarek M, Martin Cseh, Witalij Berezowskij, Kamil Słaby - Bartłomiej Kasprzak, Grzegorz Baran - Bartłomiej Dudzic (64' Sebastian Szczepański), Wojciech Trochim (52' Arkadiusz Aleksander), Maciej Małkowski - Filip Piszczek (72' Szymon Kuźma)

Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Alan Fialho, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz, Michał Nalepa M (46' Yannick Kakoko) - Marcus da Silva (76' Miroslav Bożok), Mateusz Szwoch, Dariusz Formella M - Gaston Sangoy (64' Rafał Siemaszko)

Żółte kartki: Baran (Sandecja) - Socha, Formella, Bożok, Jałocha (Arka)

Czerwona kartka: Socha, 88 min. (za drugą żółtą)

Mecz dla koneserów. Mecz walki. Mecz do pierwszej bramki. Pewnie komentatorzy i kibice mogliby znaleźć dla tego meczu tysiące określeń, ale to nie ma w tym momencie żadnego znaczenia. Arka kontynuuje fantastyczną passę meczów bez porażki i jest już tuż pod bramami ekstraklasy!

Kibice Arki doczekali się dziś debiutu w podstawowym składzie Gastona Sangoya, ale to nie on okazał się bohaterem meczu. Mający zauważalną nadwagę Argentyńczyk zaliczył bardzo dyskretny występ, prowokując złym podaniem jedną z nielicznych sytuacji gospodarzy. Ze znacznie lepszej strony pokazali się ci, na których możemy liczyć od początku marca. W 21 minucie Mati Szwoch wykorzystał błąd Martina Cseha i posłał piłkę na środek pola karnego Sandecji. Tam nadbiegał Dariusz Formella, który w swoim stylu strzałem z pierwszej piłki nie dał szans bramkarzowi rywali. Sandecja próbowała odrobić straty, ale obrona Arki po raz kolejny nie pozwalała sobie na błędy.

Kibicom Arki serce mogło najmocniej zabić w 73 minucie. Wówczas niesamowitą paradą popisał się kolejny raz Konrad Jałocha, wyjmując niemal z okienka strzał Sebastiana Szczepańskiego. Ta chwila słabości nie mogła jednak zamazać obrazu walczącej, zdeterminowanej i pewnej swego Arki. Nie było dziś miejsca na chwile słabości czy odpuszczanie. Drużyna Grzegorza Nicińskiego nauczyła się wygrywać trudne mecze, dzięki czemu bramy ekstraklasy widać już nie tylko z Sea Towers, ale nawet Bulwaru Nadmorskiego. Nadchodzimy!